piątek, 20 marca 2015

Epilog

                                                                -4 lata później-

- Chodźmy do taty. Słyszałam, że przyjechał - zaproponowałam małemu Kevinowi. Malec pokiwał twierdząco głową jednocześnie zgadzając się. Podał mi małą rączkę i podreptał razem ze mną swoimi trzyletnimi nóżkami do środka domu.
- Tata!- krzyknął i podbiegł potykając się o swoje nogi. Dwadzieścia metrów przed chłopakiem przewrócił się, ale szybko wstał śmiejąc się i rzucił się w objęcia Harrego.
- Kevin!- wykrzyknął uradowany.- Co robiłeś dzisiaj synku? Widzę, że ciocia Anabell was odwiedziła.- przeniósł na mnie wzrok uśmiechając się.
- Tak! I pomagała mamusi wybierać dla mnie mój garnitur!- oznajmił dumny.- Będę taki sam jak ty tatusiu!- Harry zaśmiał się i odstawił Kevina na ziemie.
- Cześć kochanie- Bety podeszła do Harrego dając mu buziaka w policzek ,a następnie zwróciła się do mnie.- An, zostaniesz na kolacji?
- Nie mogę, muszę uciekać do domu. Niedługo Niall przyjdzie.- wyjaśniłam.
- No dobrze, ale jutro się widzimy tak?- zapytała z nadzieją.
- Oczywiście.- uśmiechnęłam się. Harry i Bety brali za miesiąc ślub właśnie trwały przygotowania. Kevin był bardzo miłą i radosną wpadką. Póki nie miałam pracy pomagałam jak mogłam Bety. Wiem, że zrobiła by to samo.
- To ja lecę.- oznajmiłam im- Pa Kevin!- pomachałam chłopcowi - Do jutra Ryczerzu!- pożegnałam się.
- Czekaj, odwiozę cię.- zaproponował Harry. Przystałam na jego propozycje gdyż bardzo chciałam już znaleźć się w domu. Harry złapał kluczyki. Oboje wsiedliśmy do samochodu. To niesamowite jak życie potrafi się potoczyć. Znaleźliśmy przestronne mieszkanie niedaleko Homels Chapel. Do domu Harrego i Bety dzieliły mnie tylko kursy dwoma autobusami. Nasi rodzice rozstali się ale cały czas są przyjaciółmi. Jutro do nas przyjeżdżają. Steve znalazł sobie jakąś pannę natomiast mama kupiła psa. Widocznie nie jest jej dane być w związku. Przyjedzie też Ashton z Ashley. Zamieniłam parę słów z Harrym, ale resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu. Nie była to niezręczna cisza. Wręcz przeciwnie, odprężająca. Harry jest osobą z którą rozumiem się bez słów. Wysadził mnie przed moją klatką. W mieszkaniu panował półmrok. Odłożyłam klucze na szafkę i ściągnęłam buty. Dziwne Niall  już powinien być. Sprawdziłam w kuchni, salonie, sypialni. Została jeszcze jadalnia na samym końcu korytarza. W środku pomieszczenia stał ogromny stół. Zazwyczaj jadaliśmy w kuchni więc stał pusty i nieużywany lecz teraz był zastawiony. Na stole stały dwie świeczki i świeciły się boczne lampy. Całość wyglądała przytulnie. Czyżby Niall zrobił mi niespodziankę i postanowił uszykować romantyczną kolacje? Tylko gdzie on do licha się podziewa? Zauważyłam, że drzwi balkonowe są otwarte. Wyjrzałem przez nie i ujrzałam Nialla szukającego czegoś w szafce, która stała na zewnątrz.
- Hej.- powiedziałam. Chyba go zaskoczyłam bo podniósł głowę po drodze uderzając w krawędź szafki.
- Auć.. hej.- uśmiechnął się do mnie masując bolące miejsce.- Myślałem, że wrócisz wcześniej, a to miało być niespodzianką.- wskazał głową za okno.- Ale jak zwykle nie wypaliło.- westchnął. Podniósł się z butelką wina którą tak szukał. Podszedł do mnie i objął. Przytuliłam się do niego wciągając ten jego zapach. Nachylił się nade mną i pocałował mnie.
- Chodźmy.- chwycił mnie za rękę i delikatnie pociągnął do środka. Odsunął dla mnie krzesło i nalał wina, potem sobie nalał i usiadł. Zniknął na chwilę, jak sądzę w kuchni. Sączyłam powoli wino rozkoszując się jego smakiem. Usłyszałam brzdęk w kuchni.
- Nic mi nie jest!- krzyknął. Zaśmiałam się pod nosem. Niall wrócił z półmiskiem pełnym makaronu i sosem do spaghetti. Uwielbiam spaghetti.
- Voilà- powiedział kładąc półmisek na stole. Usiadł naprzeciwko mnie. Najpierw nałożył mnie, a potem sobie. Włączył pilotem wieże stereo. Z jej głośników popłynęła wolna muzyka. Zaczęłam jeść spaghetti.
- Pycha.- pochwaliłam Nialla z pełną buzią. Zaśmiał się, a ja lekko zawstydziłem. Taa, lata robią swoje.
- Jesteś urocza.- skomentował.
- To mój tekst.- wytknęłam w jego stronę język. Pomimo tego, że mieliśmy po 22 lata zachowywaliśmy się jak dzieci.
- Oglądałaś Zakochanego Kundla?- zapytałam z ciekawości. Ta scena strasznie mi przypominała film. Przez długi czas rozmawialiśmy o bajkach z dzieciństwa.
- Chyba skończyło się wino.- oznajmił Niall potrząsając butelką.- Pójdę po jeszcze jedną.- poinformował mnie wstając od stołu.
- An!- zawołał mnie z balkonu- Mogłabyś podejść?- spytał. Wstałam i poszłam za nim po to wino.
- Jestem.- wychyliłam się za framugi praktycznie w niego uderzając. Chwycił mnie chroniąc przed upadkiem. Wziął moją twarz w swoje dłonie. Widziałam, że był czymś zdenerwowany. Pocałował mnie delikatnie, ale z uczuciem. Nagle zrobił coś czego w życiu bym się nie spodziewała. Uklęknął przede mną i wyjął z tylnej kieszeni pudełeczko.
- Anabell kocham cię, jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Może nasze niektóre spotkania i okoliczności nie należały do najlepszych, ale od początku wiedziałem, że jesteś wspaniała. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Wyjdziesz za mnie?- spytał z nadzieją. Oczekiwał odpowiedzi, a ona sama cisnęła mi się na usta jednak nie mogłam wydobyć głosu.
- Jeśli nie chcesz albo jest dla ciebie za wcześnie to..
- Tak- przerwałam mu cicho.
- Tak?- spytał zaskoczony.
- Tak głupku!- krzyknęłam a on odłożył pierścionek i pocałował mnie okręcając mną wokoło siebie. Zakwiczałam niezrozumiale.
- Co?- zaśmiał się- Mówiłaś coś?- zatrzymał się łapiąc oddech.
- Pierścionek- sapnęłam.- Pierścionek spadł.- pokazałam na balustradę na której przed chwilą stało pudełeczko.
- Jutro po niego pójdziemy.- pocałował mnie. Objęłam go nogami w pasie zarzucając ręce na szyje. Pocałował mój nos, policzki, usta, szyję, dekolt...
- Niall, chodźmy do środka- szepnęłam mu na ucho. Posłuchał mnie. Położył się na łóżku sadzając sobie mnie na brzuchu. Nachyliłam się całując go.
- Będziemy mieli jutro niezłą nowinę do przekazania.- zauważyłam między pocałunkami.
- I zaprosimy jutro ich na ślub- oznajmił.
- Co? To już mamy termin?- zapytałam szczerze zdziwiona.
- A, to kolejna niespodzianka. Spytałem się Harrego i Bety czy możemy z nimi sobie wyprawić ślub i wesele. Oczywiście zgodzili się.- powiedział z szerokim uśmiechem.
- Żartujesz?!- nie dowierzałam jego słowom.
- Ależ nie.- pokręcił głową z uśmiechem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham.- pocałował mnie w nos.

W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. ~ Paulo Coelho
_________________________________________________________________
______________________________________________________________________________
Tak więc to już oficjalnie koniec. Przepraszam, że tak długo zwlekałam z dodawaniem, ale nie mogłam się za to zabrać. Jeśli ktoś tu jest i to jeszcze czyta/czytał albo będzie czytał to proszę zostawcie komentarz. Możecie napisać w nim cokolwiek, głupią kropkę nienawiści albo JA co tylko chcecie:) Możecie oczywiście zostawić dłuższy komentarz. Będę wdzięczna :> 

Bardzo miło mi się pisało to opowiadanie chociaż to były moje początki. Mam nadziej, że uda mi się napisać jeszcze jedno, lepsze opowiadanie. Tym razem będzie albo o Harrym albo o Louisie. Informacja dla zainteresowanych powinna się pojawić na tym blogu:)) 

Tym osobom które komentowały, czytały strasznie dziękuje za to że byliście. Jestem zadowolona. Kończę Forgive z łączną liczbą waszych wyświetleń - 15 386. W życiu nie spodziewałabym się takiej liczby odsłon. DZIĘKUJE! Kaya xoxo

3 komentarze:

  1. świetne, najlepsze, niesamowite, wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec :c. Rozdział cudowny, oczywiście będę czytać kolejnego bloga :)
    Pozdrawiam kochana :*

    Zapraszam do mnie :

    niedostepnamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny blog : )
    Mam nadzieje, ze tu wrocisz i napiszesz jakiegos darka z nielegalnymi.wyscigami i.horanie w roli glownej :)

    OdpowiedzUsuń