środa, 16 lipca 2014

ROZDZIAŁ 2

- To co może idziemy oblać ostatni dzień przerwy ? - zapytała Bety.
- A ty tylko o jednym - westchnął Harry zamykając drzwi. Zachichotaliśmy.
- Nie no, a tak serio chcecie iść na imprezę ? - zapytałam. Popatrzyliśmy po sobie.
- Może .. - zaczął Harry - Pamiętacie, że dzisiaj na stadionie ma być koncert Linkin Park ?
- Tak, ale jak tam chcesz wejść ? Nie mamy biletów. - odpowiedziała smutno Bety.
- Kto powiedział, że musimy wchodzić do środka ? Przed stadionem też dobrze słychać, a po koncercie jest podobno niezła impreza. - wyjaśnił Harry. Spojrzałyśmy po sobie z Bety. Dwa razy nie trzeba było nam tego mówic. Obie kochałyśmy rock, a Hazza uwielbiał twórczość Linkin Park. Wsiedliśmy w metro i niecałą godzinę później staliśmy przed stadionem na którym wisiał ogromny transparent ,,LINKINK PARK''.
- Mamy jeszcze ponad godzinę. Co robimy ? - Harry próbował przekrzyczeć głośny tłum.
- Może tam ? - spytała Bety pokazując palcem wesołe miasteczko. Serce podeszło mi do gardła. Od dziecka miałam lęk wysokości, a z wiekiem on się nasilał. Wysokość to była jedna z niewielu rzeczy których się obawiałam. Harry też nie miał za szczęśliwej miny. No ale co my mamy do powiedzenia przy Bet. Dwadzieścia minut później siedziałam na pieprzonej karuzeli. Harremu udało się jakoś wymigać. Wcisnął dziewczynie kit o toalecie i ruszył w tamtym kierunku. Podszedł do nas starszy mężczyzna i zapiął nam pasy. Spojrzałam z przerażeniem na Bety kiedy maszyna zaczęła się ruszać. Była podniecona i radosna. Spojrzałam w bok. Obok mnie siedział tak samo przerażony chłopak jak ja. Miał znajomą twarz. Próbowałam sobie ją przypomnieć za wszelką cenę. Nagle mnie olśniło.
- Sean ?- spytałam. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę.
- Anab.. - nie zdążył dokończyć, bo karuzela zaczęła skakać, kręcić się i robić wszystko by wywołać u mnie konwulsje żołądka. Po trzech niekończących się minutach karuzela zatrzymała się. Spojrzeliśmy z Seanem po sobie. Obydwoje ciężko oddychaliśmy. Przy wyjściu czekał na nas Harry. Na mój widok uśmiechnął się szeroko.
- I co podobało się wam ? - wyszczerzył się jeszcze bardziej. Westchnęłam i zeszłam po schodkach. Bety zaczęła mu wszystko opowiadać w tempie błyskawicy. Zrobił zbolałą minę do mnie, ale widać było, że ją kocha. Dostrzegłam Seana idącą w naszą stronę.
- Hej An. - westchnął i przetarł sobie czoło - To dopiero była jazda.
- Tak. Bałam się jak cholera. - odpowiedziałam.
- Jak to ? - zdziwił się - Według mnie twoja twarz była ..
- Skamieniała ? - podsunął słowo Harry.
- Tak właśnie.
- Ana rzadko pozwala sobie na wyrażanie emocji. - wyjaśniła Bet.
 Tak w ogóle jestem Bety. - przedstawiła się.
- Sean. - odpowiedział. Popatrzył na Harrego. Hazza spoglądał na niego podejrzliwie. Po kilku sekundach odpuścił.
- Harry. - wyciągnął dłoń. - Więc jak się poznaliście z Anabell  ?
- Na Sylwestrze. Tylko chwile rozmawialiśmy. - wtrąciłam. Sean spojrzał na mnie zdziwiony ale milczał. Nie uśmiechało mi się wszystkiego wyjaśniać przyjaciołom. Chłopak spojrzał na dzwoniący telefon.
- Ok. Miło mi było was poznać. Ja już muszę lecieć. Do zobaczenia w szkole - pożegnał się i odszedł odbierając telefon. My natomiast ruszyliśmy w kierunku stadionu.
- Słyszałyście, że ma do nas dojść nowy chłopak ? - przerwał ciszę Harry.
- Tak podobno jest rok starszy i jest zabójczo przystojny. - rozmarzyła się Bety. Harry zrobił minę zbitego psa na co się roześmiałyśmy, a Bety dała mu całusa. W końcu doszliśmy do stadionu. Wejście było już zamknięte co oznaczało, że niedługo zacznie się koncert. Usiedliśmy sobie wygodnie na ławce.
- Niespodzianka ! - powiedział Harry wyciągając alkohol z plecaka. A ja się cały czas zastanawiałam co on tam miał. Pociągnęłam dużego łyka kiedy zaczęły docierać do naszych uszu pierwsze odgłosy muzyki. Rozsiadłam się wygodnie wsłuchując się w tekst. Po paru piosenkach byliśmy już nieźle wstawieni. Wykrzykiwaliśmy tekst piosenki i tańczyliśmy przed stadionem. Uznaliśmy, że lepiej iść teraz do klubu, bo potem wszyscy ludzie z koncertu się tam przeniosą i będą tłumy. Weszliśmy do środka. Zewsząd dobiegała muzyka i woń alkoholu. Skierowałam się do baru i zamówiłam drinka. Powoli go sączyłam.
- Może draga ? - usłyszałam ochrypnięty głos za soba. Odwróciłam się.
- Tak. - szybko powiedziałam. Wyciągnęłam dwa banknoty i ukradkiem wręczyłam je mężczyźnie. Zamknęłam woreczek z białym proszkiem w dłoni i obróciłam się z powrotem w stronę baru. Wsypałam całą zawartość do kieliszka. Zorientowałam się, że nie wiem w sumie co kupiłam. Trudno, pomyślałam i przechyliłam naczynie.
- Anabell ! - krzyknął jakiś głos. Odwróciłam głowę, bo ktoś mi wyrwał kieliszek. Ujrzałam rozmazaną twarz Harrego. Potem urwał mi się film.
 ***
Obudziłam się. Usiadłam gwałtownie. Błąd. Głowa mi pulsowała. Spojrzałam na zegarek. Nie byłam pewna czy była 06:15 czy 15:06. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pokój Bety. Zwlekłam się z łóżka i wyszłam na korytarz.
- Bety ! - krzyknęłam. Zamiast jej szalonej, czarnej głowy wyjrzała lokowana głowa Harrego. - Harry ! - zbiegłam po schodach. 
- Anabell ! - odpowiedział. - Wiesz jak nas przeraziłaś. Skąd ci przyszło do głowy brać narkotyki ? Przecież nigdy ich nie brałaś ! - zamilknął - Brałaś je jeszcze kiedyś, prawda ?
- Tak, ale to nie tak jak myślisz. Ostatni raz brałam je kiedy mieszkałam w Stanach. Byłam w klubie, a rodzice się pokłócili. Ojciec mnie uderzył. W szpitalu wykryli mi narkotyki. Już więcej ich nie tknęłam. Nie wiem co mnie teraz napadło. Naprawdę. Przepraszam was tak bardzo. - pośpiesznie wyjaśniłam. Zapadła między nami cisza. Harry zaczał przeszukiwać szafki. W końcu znalazł tabletkę na ból głowy. Podał mi ją.
- Dziękuje. - wymamrotałam. - Gdzie Bet ? 
- Śpi. - było mi strasznie głupio przed przyjaciółką. Musiała patrzeć na matke kiedy wracała z imprez pod wpływem narkotyków póki jej nie zniszczyły. Mieszkała z tata, ale on całymi dniami pracował.
- Harry .. - zaczęłam.
- Daj spokój. - machnął ręką.
-Harry - spróbowałam jeszcze raz. Tym razem milczał. - Jesteście jedynymi osobami na których mi zależy, jeśli was stracę, zostanę z niczym. Proszę, wybaczcie mi. Wiem, że patrzenie na mnie kiedy byłam pod wpływem tych świństw, było trudne dla Bet. Nie wiem co mną kierowało.. - chłopak odwrócił się i zamknął mnie w uścisku. - Dziękuje. Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczycie. - wymamrotałam w jego szyje.
- Pamiętaj, że zawsze będziemy z tobą. - poluźnił uścisk i chwycił mnie za ramiona patrząc w oczy. - A ty zawsze możesz na nas liczyć.
- Dziękuje. - odparłam.
- Dobra koniec tych wzruszeń. Idź się ubrać. Nad ranem wziąłem twoje klucze, mam nadzieje, że się nie gniewasz - spojrzał wyczekująco na mnie. Pokręciłam przecząco głową.- i pojechałem do twojego domu wziąć twoje ciuchy i książki . - wyjaśnił podając mi klucze i moje rzeczy. Obejrzałam ubrania, które mi przywiózł.
- Harry naprawdę ? - spytałam pokazując mu różową koszulkę z Garfieldem i zielony sweter. - Te ciuchy nosiłam w wieku dwunastu lat. Styles wzruszył tylko ramionami i zniknął za drzwiami. Przyjrzałam się różowej koszulce. Dostałam ją od taty, kiedy byliśmy w Wesołym Miasteczku i zwróciłam na siebie całą kolacje. Tata kupił mi właśnie tą koszulkę na zmianę. Natomiast sweter zrobiła moja babcia kiedy jeszcze żyła.Zawsze powtarzała, że nasz tata nie zasługuje na taką córkę jak ja. Byłam jej oczkiem w głowie póki ciężko nie zachorowała. Dostałam od niej w spadku porcelanową lalkę. Cały czas siedziała u mnie w pokoju,aż pewnego razu tata w szale wpadł do mojego pokoju i ją zniszczył. Została po niej tylko mała stópka obita w różowy, staroświecki trzewiczek.
- Trzymaj - z zamyśleń wyrwał mnie głos Harrego. Stał z ciuchami Bety w rękach.
- Dzięki. - powiedziałam odbierając od niego rzeczy i kierując  się do łazienki. Wciągnęłam na siebie własne czarne rurki i czerwoną bluzkę w mocnym wcięciem Bet. Ta jedyna wydawała się odpowiednia. W kuchni zobaczyłam moją przyjaciółkę rozmawiającą z Harrym. Spojrzała na mnie. Staliśmy chwile w milczeniu. W końcu Bety podbiegła do mnie i rzuciła się mnie wyściskać.
- Tak strasznie cię przepraszam .. - zaczęłam.
- Nie masz za co. - przerwała mi - Ludzie codziennie popełniają błędy - odparła łagodnie. Oderwała się delikatnie ode mnie i spojrzała na mnie unosząc brwi.
- Nic nie mów. Patrz co mi Harry przywiózł - wyjaśniłam pokazując różową koszulkę. Bety parsknęła śmiechem i spojrzała na chłopaka. Styles po raz drugi tego dnia wzruszył ramionami. Wychodząc wzięliśmy po jabłku i wsiedliśmy do starego pick up'a Harrego. Jako jedyny z nas miał prawo jazdy i samochód. Przed szkoła zauważyłam Seana. Pomachaliśmy tylko do siebie, bo do dzwonka zostały 3 minuty. Podeszłam do swojej szafki i wyciągnęłam książki do hiszpańskiego. Zatrzasnęłam szafkę i ruszyłam do sali. Otworzyłam drzwi w chwili kiedy zadzwonił dzwonek. Usiadłam obok mojej przyjaciółki. Położyłam książki i zaczęłam zawiązywać swojego trampka.
- Buenos dias ! - wszedł pan Evans. - Poznajcie naszego nowego ucznia. Będzie chodził z wami do klasy. Devils ! - podniosłam głowę. - Czemu znowu nie uważasz. Za kare usiądziesz razem z .. - spojrzał na nowego ucznia. Ja również na niego spojrzałam i poczułam jakby ktoś włożył mi lód za bluzkę.
- Niall Horan - przedstawił się patrząc śmiało na mnie. Zmrużyłam oczy. W środku wszystko się we mnie gotowało, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Usiądziesz z Niall'em. - dokończył nauczyciel.
- Ale.. - zaczęłam protestować.
- Żadnego ale ! - powiedział. Nienawidzę gościa. Wzięłam swoje książki i usiadłam obok Niall'a który zdążył już zająć miejsce. Bety popatrzyła na mnie z współczuciem. Utkwiłam swój wzrok w książce do końca lekcji.

_______________________________________________________
Bardzo przepraszamy, że tak późno, ale wróciłam dopiero wczoraj. Ten rozdział szedł mi strasznie wolno, a bez koleżanki trudniej samej pisać. Mam nadzieje, że zrozumiecie. Miłego czytania :)

2 komentarze:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster Award, szczegóły na moim blogu w stronie "Liebster Award :D" pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń