niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 28

Obudziłam się o dwunastej godzinie w południe. Przeciągnęłam się strzykając kośćmi. Cóż, łóżko za wygodne nie było, a zasnęłam dopiero jakoś nad ranem.
- Hej.- powiedziałam zachrypniętym głosem wchodząc do salonu.
- Hej.- przywitał się Ashton odwracając wzrok od meczu w telewizji przenosząc go jednocześnie na mnie.- Chcesz?- rzucił we mnie paczką chipsów. Znając życie nie miał nic innego do jedzenia, więc bez słowa otworzyłam paczkę i śledziłam mężczyzn w niebieskich koszulkach w telewizorze. Po skończonym 'posiłku' wstałam i skierowałam się do łazienki. Musiałam się jakoś ogarnąć.
- Ash!- krzyknęłam.- Masz może jakieś kosmetyki?!- pytanie było głupie, bo po cholerę trzymałby kosmetyki u siebie w domu. Usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się ujrzawszy wyszczerzona twarz Asha.
- Zdziwisz się siora, ale mam.- wyciągnął za pleców niewielkich rozmiarów kosmetyczkę. Poniosłam jedną brew wysoko.
- Skąd je masz? Nie mów mi, że są twoje..- Ash przerwał mi wybuchem śmiechu.
- Nie, nie jestem pedałem. Ale moja dziewczyna- Ashley- je zostawiła u mnie.- wyjaśnił.
- Masz dziewczynę?!- pisnęłam.- Czemu mi dupku nie powiedziałeś?- jednak zamiast odpowiedzieć uciekł z łazienki. Będę musiała to z niego wycisnąć, jednak najpierw moja twarz. Spojrzałam w lustro oceniając sytuacje na bardzo krytyczną. Otworzyłam kosmetyczkę z cichym westchnięciem.

                                                                                 ***
- No, no, no, widzę, że do porządku się doprowadziłaś.- skomentował Ash skanując moją twarz.
- Owszem.- powiedziałam siadając obok niego. - Co czytasz?- spytałam wskazując na książkę w jego dłoni.
- Akwarium- odpowiedział- To taki kryminał.- wyjaśnił widząc moją zdziwioną minę.
- Fajny tytuł na kryminał- parsknęłam śmiechem. Ash żachnął się i odwrócił do mnie tyłem. Przez parę minut panowała nieznośna cisza. W końcu ją przerwałam.
- Ashie nudzi mi się.- jęknęłam zmieniając pozycję.
- Ashie?- zapytał zdziwiony.
- Tak, Ashie. Ashie opowiedz mi o swojej dziewczynie- zmarszczyłam brwi próbując przypomnieć sobie jej imię. Alex, Ashley.. Ashley!- O Ashley- dodałam.
- Pod warunkiem- zaczął odkładając książkę na bok- że ty mi opowiesz co nie co o Niallu.- zmarszczyłam brwi, ale przystałam na jego propozycje.
- Niech ci będzie. To zaczynaj.-
- Nie, zrobimy tak. Ty zadajesz pytanie ja odpowiadam, ja zadaję pytanie ty odpowiadasz.
- No dobrze. To jak się poznaliście.
- Nie spodoba ci się to, ale przez gang.- kiwnęłam głową. Faktycznie, nie chciałabym tak poznać nikogo.
- Dobra teraz twoja kolej. Ej! Ash- Ashley, jak słodko.- uśmiechnęłam się zadowolona ze swojego odkrycia. Wywrócił oczami, ale również się uśmiechnął.
- A wy jak się poznaliście?- spytał. Musiałam się chwilę zastanowić.
- To było, to było w sylwestra w klubie. Stałam wtedy na balkonie i - zamilkłam. Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że Niall siłą mnie pocałował.
- I co? -spytał zniecierpliwiony.
- No i on też tam stał i zagadał do mnie.- wzruszyłam ramionami. Na szczęście łyknął to.- Teraz moja kolej. Czemu nie mieszkacie razem?
- Nie mam warunków- wyjaśnił.- Poznam kiedyś osobiście Nialla?
- Może, a ja Ashley?
- Oczywiście. Ma prawo jazdy?
- Tak. Jak długo już jesteście razem?
- 2 lata. A wy?
- Nie jesteśmy razem.
- Co?
- Nie.
- Nie?
- Nie.
- Czemu?
- Nie wiem, po prostu.- wzruszyłam ramionami. Uniósł brwi.
- A zamierzacie być?- spytał.
- Nie mam pojęcia- westchnęłam.
- Kochasz go?
- Tak, chyba tak.
- Więc wszystko jasne!
- Nie, nie Ash.- pokręciłam głową- Nic nie jest jasne.
- Jak to nie? Kochacie siebie nawzajem to wystarczy.- już to kiedyś słyszałam.
- Skończmy temat, proszę. W życiu nie spodziewałam się, że będę rozmawiała z bratem na taki temat.- zachichotałam, a on razem ze mną. W tej samej chwili zadzwonił telefon. Przełączyłam połączenie na pocztę głosową cicho wzdychając. Ciągle dzwonił Niall ale ani razu Harry albo Bety. Chyba faktycznie straciłam przyjaciół. Całe szczęście, że Ash nie komentował tego. Być może dlatego, że był zajęty podjadaniem ciastek. Nagle spadło na mnie poczucie winy. Może chciał się spotkać z Ashley, ale ma na głowie młodszą, wkurzającą siostrę? Może chciał wyjść gdzieś z kumplami? Albo wbić na jakąś imprezę?
- Ashton, ja chyba..ja chyba już pójdę.- powiedziałam.
- Co? Czemu?- spytał gryząc w połowie ciastko.
- Kiedyś muszę to zrobić. Im wcześniej tym lepiej. Poza tym, nie będę ci zawracała głowy, może chcesz coś innego robić niż być ze mną.
- Ana.- spojrzał na mnie z żalem.- Za kogo ty mnie masz? Możesz tu zostać ile ci się podoba. Ja chce, żebyś została, nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem. Poza tym, jakbym chciał wyjść to bym wyszedł. I mam w planach zaprosić dzisiaj na wieczór Ashley.- przytulił mnie kończąc swój monolog.
- To zostanę- uśmiechnęłam się oddychając z ulgą- Ale jutro muszę się wynieść i jakoś ponaprawiać to co zrobiłam.
- Pomogę ci.- zaoferował się.
- W porządku.- przystałam na jego propozycje.

                                                                                  ***
- Na razie An, miło było cię poznać.- przytuliła mnie.
- Ciebie również, Ashley.- uścisnęłam ją.- Mam nadzieje, że się kiedyś jeszcze spotkamy.- spojrzałam na blondynkę.
- Mam taką nadzieje.- pokiwała mi i wyszła z pokoju.
- Pa kochanie!- usłyszałam głos mojego brata. Chwilę później rozległ się odgłos zamykanych drzwi.
- I co?- spytał wchodząc do pokju siadając obok mnie.- Jak Ashley?
- Jest urocza.- skwitowałam- Nie mam nosa do ludzi, ale wydaje się ciebie kochać. To w jaki sposób patrzyła na ciebie..- rozmarzyłam się teatralnie wzdychając.
- Ej!- Ashton rzucił we mnie poduszką śmiejąc się.
- No co, to jest słodkie.- uśmiechnęłam się lekko poważniejąc.- Jednak ja też już muszę cię opuścić. Muszę wszystko odkręcić co zrobiłam.
- W porządku, zawiozę cię.- wstał z kanapy kierując się do przedpokoju. Ja również wstałam biorąc swoje rzeczy i zakładając buty.
- Gotowa?- spytał kładąc rękę na klamce.
- Tak, chyba tak.- przytaknęłam. Całą drogę przebyliśmy w ciszy przerywaną tylko przez cichą muzyką puszczoną z radia w samochodzie. Kiedy zatrzymaliśmy się przez moim domem Ash spojrzał na mnie ze współczuciem.
- Jesteś pewna, że nie mam iść tam z tobą?- pokręciłam głową. Po pierwsze musiałam to załatwić sama, a po drugie nie wiedziałam jak zareaguje Niall jak spotka Asha. Otworzyłam drzwi, ale Ashton pociągnął mnie do dużego uścisku.
- Powodzenia.- szepnął mi na ucho.- Niedługo zadzwonię do naszej mamy. Wszystko w swoim czasie. Pokiwałam mu dłonią i zatrzasnęłam drzwiczki. Patrzyłam jak odjeżdża, a potem ruszyłam wolnym krokiem do domu, który oświetlała tylko lampa uliczna stojąca niedaleko. Zadzwoniłam do drzwi czekając, aż otworzą mi łaskawie drzwi. Miałam tylko nadzieje, że ktoś jest w domu. Mama ze Stevem pewnie jeszcze są w Mullingar, bo odpisała mi wczoraj, że poinformowała Nialla o mojej wizycie 'u Bety'.  i póki co są jeszcze u rodziców Steva. Wiadomo, że wie, że tonie u niej byłam. Zagryzłam wargę jak usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka. Drzwi uchyliły się ukazując Nialla.
- Anabell?- zapytał zdziwiony.

_______________________________________________________________________
________________________________________________________________

WALENTYNKI!
Taki mały bonus na święto zakochanych.

(dopiska z dnia dzisiejszego: zapomniałam wstawic rozdział XD byłam pewna że go wstawiłam a tu wchodzę i BUM! Nie ma, ale wstawiam go, żeby nie było, że zapomniałam o Was:) )
Buziaki x

2 komentarze:

  1. Dlaczego w takim momencie? :c. Ciekawość mnie zżera od środka.
    Oby Stev za szybko nie wrócił.
    Nadal nie wiem, czy Harry jej to wybaczy.
    Mam nadzieje, że tak.
    Z niecierpliwością czekam na to, aż Niall jej się zapyta, czy z nim będzie.
    Oni do siebie pasują :D.
    Pisz dalej kochana :*.
    Pozdrawiam.

    Zapraszam do mnie :

    niedostepnamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej bo genialnie ci to wychodzi kochana, ja właśnie pracuje nad nn na moim blogu myślę że w tm tygodniu powinna być.
    pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń