od:Niall
Odebrałam swoją bluzę. Wyglądasz bardzo kusząco kiedy śpisz. xoxo
Zerknęłam na krzesło. Rzeczywiście bluzy tam nie było. Skasowałam wiadomość przeklinając siebie w myślach za niedomknięcie okna. Postanowiłam spędzić cały dzień w domu z pudełkiem lodów i filmami. Niestety mama mi przeszkodziła w moich planach mówiąc, że idziemy dzisiaj na obiad do restauracji ze Stevem. Będzie tam też jego syn. Zaintrygowało mnie to. Mama pomachała mi przed nosem mówiąc, że mam ubrać coś ładnego, a nie to co zwykle. Jasne, bo akurat jej posłucham. Zostały mi niecałe cztery godziny, dlatego powróciłam do swojego pierwotnego planu obejrzenia filmu.
***
- Nie pójdziesz w tym!- powiedziała stanowczo mama z rękoma założonymi na piersiach. Ubrana była w grafitową sukienkę i biały, ciepły płaszcz. Na nogach miała założone białe buty na niewielkim obcasie. Cóż w tej chwili byłam jej całkowitym przeciwieństwem. Założyłam szare, starte rurki, czarną koszule z rękawami do łokci i czarne trampki. Stanęłam w podobnej pozie naprzeciwko mamy.
- Czemu? Mam koszule, jest elegancko.- postawiłam się.
- Wolałabym, żebyś założyła sukienkę. Najlepiej tą białą, zwiewną.- parsknęłam śmiechem na jej propozycje. Zgromiła mnie wzrokiem.- Anabell, proszę to dla mnie naprawdę ważne. Załóż chociaż jasne dżinsy do tej koszuli i moje buty.- zmieniła ton. Zdziwiło mnie to bo odkąd tu przyjechaliśmy zazwyczaj chłodno ze sobą rozmawiałyśmy. W końcu stanęło na białej koszuli, ciemnych rurkach i czarnych, zimowych butach na obcasie. Narzuciłam czarną skórzaną kurtkę. Dla podkreślenia sobie animuszu namalowałam czarne kreski na powiekach i pokryłam rzęsy podwójną warstwą uszu. Moje rzęsy były jasne, rzadkie i krótkie. Wyjście bez makijażu nie wchodziło w grę. Gotowa odwróciłam się do mamy.
- Już mogłaś sobie darować te kreski.- skrzywiła się.
- Ej, zgodziłam się na to.- wskazałam na białą koszule- i to- tu wskazałam na buty.- Więc przestań zrzędzić już proszę.- poprosiłam. Mama spojrzała na mnie i pokreciła głową.
- Kiedyś byłaś zwykłą, dobrą dziewczyną. Co się z nią stało?- zapytała z nieskrywanym rozczarowaniem.
- No cóż, kiedy twoje życie rozpada sie na kawałki, czasem rozpadasz sie razem z nim.- oznajmiłam patrząc jej prosto w oczy. Lekko się zaczerwieniła i odwróciła wzrok.
- Chodźmy już.- zmieniła temat. Wsiadłyśmy do podstawionej taksówki pod nasz dom.- Spotkamy się z nimi dopiero w restauracji.- wyjaśniła kiedy spojrzałam na nią zdziwiona, że Steve nie przyjechał po nas swoim autem. Spojrzałam za okno. Londyn był skąpany w promieniach zimowego słońca. Jak na tą porę roku było wyjątkowo chłodno. Zatrzymaliśmy się przed kameralną restauracją. W środku było przytulnie, ale nowocześnie. Usiadłyśmy z mamą na białej skórzanej kanapie przy oszklonym stoliku. Podeszła do nas kelnerka z pytaniem co podać. Mama wyjaśniła, że czekamy na kogoś. Chwilę potem wszedł sam Steve. Na widok mamy uśmiechnął się i wręczył jej bukiet róż. Ja dostałam mały bukiet stokrotek, który z miejsca wylądował na kanapie obok. Mężczyzna chyba się tym nie przejął. Przyzwyczaił się już do mojego zachowywania.
- Mój syn niestety się spóźni. Nie czekajmy na niego tylko coś zamówmy.- poinformował nas otwierając menu. Zamówiłam kawałek pieczonego indyka, ziemniaki i surówkę. Steve zamówił krwisty stek, a mama kotlety jagnięce i frytki. Mama i Steve zaczęli rozmawiać o jakiś nieważnych bzdurach, a ja rozejrzałam sie z ciekawością po sali. Rzadko kiedy bywałam w restauracjach. Niedaleko od nas dziecko rozlało na siebie sok i wrzeszczało wniebogłosy, trochę dalej para się pochylała nad stolikiem i szeptała coś do siebie, jeszcze dalej siedziały obok siebie rozchichotane dziewczyny i jadły coś z widocznym smakiem. Wróciłam do swojego talerza i nabiłam na niego kawałek mięsa. Zapatrzyłam się w parę starszych ludzi przez co upuściłam widelec.
- Cholera.- mruknęłam. Zauważyłam wzrok osób koło mnie siedzących. Przewróciłam oczami.- Przepraszam za łacinę.- powiedziałam nurkując pod stołem. Gdzie jest ten cholerny widelec. Zamiast widelca moją uwagę przykuły podchodzące do naszego stolika znajome buty. Próbowałam sobie przypomnieć do kogo one należą. Zmarszczyłam brwi. Przypomniałam sobie w tej samej chwili w której odezwał się głos.
- Dzień dobry.- przywitał się. Zebrało mi się na wymioty. To nie może być prawda. Ścisnęłam mocniej widelec w ręce którego znalazłam.
- Ana, co ty tam tak długo robisz. Chodź poznasz syna Steva.- powiedziała wesoło mama. Wzięłam wdech i wynurzyłam się spod stołu. Spojrzałam na twarz Nialla, a dokładniej w jego oczy, które były pełne szoku. Wpatrywaliśmy się w siebie długo nie mogąc nic powiedzieć.
- Niall to jest Anabell, Anabell to jest Niall. Pewnie znacie się z widzenia ze szkoły.- oznajmił niczego nie podejrzliwy Steve. Chłopak wyciągnął w moją stronę rękę na powitanie. Chwilę się wahałam, ale w końcu również mu ją podałam.
- Miło mi cię poznać.- wymamrotał. Odpowiedziałam mu podobną formułką. Usiedliśmy sztywno na kanapie. Nall zajął miejsce na przeciwko mnie. Zauważyłam, że po chwili szok z jego twarzy zaczął znikać i pojawił się lekki uśmiech. Moja twarz pozostała obojętna. Wstałam od stołu z wymówka skorzystania z toalety. Ochlapałam twarz wodą uważając aby nie naruszyć makijażu. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w swoje odbicie lustrzane.
- Czemu zawsze ty masz takiego pecha An?- wyszeptałam z wyrzutem wpatrując się z uporem w lustro. Westchnęłam głęboko pocieszając się, że ten związek mamy długo nie potrwa. Jest dłuższy niż pozostałe. Odgoniłam od siebie czarne myśli i wyszłam. Natknęłam się na Nialla który wychodził z łazienki. Przyśpieszyłam kroku.
- Czekaj!- złapał mnie za nadgarstki i odwrócił w swoją stronę.- Słuchaj ta cała sytuacja jest.. dziwna. ostatnie słowo powiedział wypuszczając ze świstem powietrze. Sprawiał wrażenie jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie i mnie puścił. Usiadłam z westchnieniem na kanapie. Kiedy Niall również się pojawił Steve poprosił nas o uwagę.
- Słuchajcie mamy wam coś z Susan do powiedzenia.- chwycił dłoń mamy i mówił dalej.- Postanowiliśmy zamieszkać razem.
- Co?!- krzyknęliśmy w tym samym momencie. Zamieszkać razem? Z Niallem pod jednym dachem? Mamę powaliło.
- Nie zgadzam się.- powiedziałam stanowczo.Zauważyłam kątem oka, że Horan trochę przygasł. Mama zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem.
- Nie masz tu nic do gadania.- wstała.- Jutro wprowadza się do nas Steve z Niallem. Wybiegłam z restauracji nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia ludzi. Było mi chłodno, jak na złość słońce zniknęło za chmurami,a ja zostawiłam kurtke w restauracji. W każdej chwili mógł spaść deszcz. Szłam szybkim marszem przed siebie wkurzona. Wydostałam się z miasta. Zauważyłam w oddali pastwiska. Zatrzymałam się przy najbliższym z nich. Rozejrzałam się moją uwagę przykuł płotek. Wgramoliłam się na niego. Czemu mama nigdy nie pomyśli o mnie. Przed wyjazdem do Londynu może nie była dla mnie idealna mamą, ale zachowywała się jak mama. Anglia ją zmieniła. Pogrążyłam się w myślach. Zaczynało się powoli ściemniać, a ja miałam długą drogę do domu. Muszę przejść całe miasto, aż na drugi koniec.Zeskoczyłam i ruszyłam szybkim krokiem. Cała droga zajęła mi ponad czterdzieści minut. Wkradłam się po raz kolejny przez oko uprzednio zamykając je dokładnie. Podbiegłam do drzwi i zakluczyłam się. Westchnęłam z ulgą przynajmniej wieczór obędzie się bez mamy. Podeszłam do sztalug. Przejechałam dłonią po zniszczonym drewnie. Kupiłam ją krótko po przyjeździe na bazarze po przecenie. To tutaj zaczęła się moja przygoda z płótnami. W Bradford rysowałam i malowałam wszędzie- na kartkach, zeszytach, biurku. Gdy byłam mała mama pozwoliła mi pomalować jedną ścianę w moim pokoju. Zaczęłam się zastanawiać czy ta ściana cały czas tam stoi. Czy może ojciec już ją rozwalił? Sięgnęłam po pędzel i namalowałam pastwiska z owcami i pilnującym ich pastuchem z psem. Na płocie siedziała dziewczyna z szopą czarnych włosów. Rozmawiała wesoło z chłopakiem który pasł owce. Nie widzieli niestety nadciągającej chmury, która mogła zwiastować tylko burzę. Kiedy skończyłam byłam potwornie skończona. Wyładowałam na tym obrazie całe swoje emocje. Padłam na łóżko podciągając kolana pod brodę. Zaczęłam się zastanawiać ile potrwa ten związek? Jak będzie się mieszkać ze Stevem i Niallem. Czy jest sens mówić o tym Bety i Harremu? Na myśl o ewentualnej rozmowie poczułam jak mój żołądek skręca się w kulkę. Na pewno będą chcieli się dowiedzieć co chciała mi mama ze Stevem powiedzieć. Na szczęście myślą, że powiem mi to dopiero za miesiąc. Na razie byłam zbyt zmęczona by robić w głowie listę rzeczy za i przeciw. Ziewnęłam i przekręciłam się na drugi bok. Zasnęłam w ciągu paru minut.
***
- Masz być miła Anabell. Nie żartuje.- pogroziła mi. Siedziałam na kanapie z podciągniętymi nogami. Skubałam rąbek swojej koszuli czekając, aż mama skończy swój wywód. Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Mama zerwała się i pobiegła otworzyć, a ja jeszcze bardziej się skuliłam marząc o innym świecie. Do pokoju wszedł Niall zostawiając naszych rodziców w korytarzu.
- Cześć.- powiedział przeczesując wilgotne od deszczu na dworze włosy. Zmierzyłam go wzrokiem.Miał na sobie czarne dżinsy i bordową bluzę. Mierzyliśmy się nawzajem spojrzeniami, oboje uparci kto ma pierwszy odwrócić wzrok. Przerwała nam mama ze Stevem, którzy weszli do pokoju. Wskazała gestem na chłopaka aby również usiadł razem z nimi.
- Mamy nadzieje, że będzie nam się dobrze żyło razem. Na razie póki nie wyremontujemy pokoju dla ciebie- tu popatrzyła na Nialla - będziesz musiał zamieszkać z An w jednym pokoju. Mam nadzieje, że ci to nie przeszkadza?- spytała. Chłopak pokręcił głową.
- Nie Susan, oczywiście, że nie.- Czy ktoś w tym towarzystwie myśli o mnie?
- Nie zgadzam się mamo.- zaprotestowałam. - Niall może spać na kanapie.- mama zgromiła mnie wzrokiem. Uprzedzała mnie, że będziemy razem w jednym pokoju, ale chciałam spróbować zaprotestować przy nich. Niestety mama chyba ich ostrzegła, że mogę coś takiego wywinąć. Ekstra.
- Nie, nie może.- oznajmiła stanowczo - Nie wiemy kiedy zaczniemy remontować pokój.- wyjaśniła. Słucham? Posrało ich czy co? Mam spać z Niallem w jednym pokoju póki oni łaskawie nie wyremontują pokoju gospodarczego zapchanego po sam sufit gratami?
- Ale..- zaczęłam.
- Nie Anabell- wysyczała mama. Spochmurniałam. Wstałam i poszłam do pokoju usiadłam po turecku na łóżku. Po chwili wszedł Niall niosący dwie wielkie walizki. Usiadł na podłodze i rozejrzał się po pokoju.
- Masz duży pokój.- zauważył posyłając w moją stronę łobuzerski uśmiech. Wzruszyłam ramionami.
-Ta połowa jest moja.- wskazałam na swoją stronę- A tamta będzie twoja.- wskazałam na przeciwną stronę.
- Dobrze Ana.- uśmiechnął się do mnie.
- Nie.mów.do.mnie.Ana.- warknęłam. Uśmiech spęzł z jego twarzy. Podszedł do mnie i pochylił się nade mną. Spojrzałam jego niebieskie tęczówki pełne złości.
- Spróbuj mnie nie rozdrażniać.- wymruczał. Odepchnęłam go od siebie.
- Trzymaj się swojej połowy.- rzuciłam. Chłopak wyszedł z pokoju by po chwili wrócić z kartonami na których było napisane słowo ,,łóżko''. Zaczął je składać, a ja postanowiłam poszukać jakiegoś ciekawego filmu w internecie. Byłam w połowie kiedy Niall skończył łóżko i zabrał się za wypakowanie ze swoich walizek. Wyszłam do kuchni po jakaś przekąskę. Wróciwszy zastałam pusty pokój. Widocznie Horan wyniósł puste walizki. Usiadłam i kontynuowałam oglądanie filmu. Ledwo włączyłam, a tu bach! Pojawił się czarny ekran. Super, prąd chyba padł. Wcisnęłam przycisk włączania światła. Nic z tego.
- Idzie burza.- poinformował mnie wchodzący Niall. W ręce niósł gitarę. Postawił ją w kacie obok swojego łóżka.
- Wspaniale.- skwitowałam z przekąsem wyciągając piżamę z szafy.
- Co robisz?- spytał chłopak.
- Idę wziąć prysznic.-odpowiedziałam sarkastycznie nie odwracając się. Poczułam jego obecność tuż za sobą. Odwróciłam się, ale chłopak był szybszy. Złapał mnie za nadgarstki.
- Pocałowałbym cie, ale nie chce tego robić wbrew twojej woli.- wyszeptał patrząc na moje usta.
- I dobrze.- wyrwałam się chwytając piżamę. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Jak ja z nim wytrzymam? Jest arogancki i nachalny. W jednym pokoju ze mną. Uspokoiłam się i wzięłam prysznic. Wyszczotkowałam włosy. W pokoju zastałam Nialla leżącego na swoim łóżku z telefonem przy uchu. Kiedy mnie zobaczył zakończył szybko rozmowę i zmierzył mnie wzrokiem.
- Ładna piżama.- skwitował z łobuzerskim uśmiechem. Cholera. Moja piżama składała się aktualnie z za dużej koszulki którą kiedyś zwinęłam Harremu i krótkich szortach, które odsłaniały większą część moich ud. Westchnęłam i złapałam czarne dresy wychodząc z pokoju. Kiedy wróciłam rzuciłam szorty na łóżko. Chwyciłam pędzel z zamiarem namalowania czegoś. Zaczął powstawać obraz przedstawiający morze z ..
- Niall rozpraszasz mnie.- powiedziałam rozdrażniona. Leżał na boku podpierając jedną ręką głowę. Druga spuścił na brzuch. Swoje oczy miał wlepione we mnie.
- Wiesz, twoja twarz kiedy malujesz wyraża więcej emocji niż przez cały dzień.- zauważył ignorując moją wcześniejszą uwagę. Wiedziałam, że nie da mi spokoju. Zrezygnowana odłożyłam pędzel i położyłam się na łóżku.
- Dobranoc.- mruknęłam.
- Dobranoc Ana.- zaśmiał się cicho.
________________________________________________________________________________________________________________
Baaardzo długo wahałam się czy nie napisać od nowa tego rozdziału. Cały czas wydaje mi sie(a może tak jest), że źle go napisałam. Strasznie mi zależy, żeby był dobrze napisany. Miałam też bardzo dużo koncepcji co do tego bloga. Wypadło na tą. Nie wiem czy dobrze, sami oceńcie. xoxo
Jak macie chociaż trochę czasu zostawcie komentarz. To pomaga :)
http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com polecam
OdpowiedzUsuńhey, rozdział fajny
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji u nas
OdpowiedzUsuńhttp://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/ ~Tori and Van
Świetny rozdział xd
OdpowiedzUsuńNiall jest ekstra :-D
Zapraszam do siebie, jeśli masz ochotę ;-)
http://right-now-one-direction.blogspot.com/?m=1
Jejku, to na prawdę jest świetne ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
+zapraszam do mnie :) http://love-the-way-you-lie-fanfiction.blogspot.com/
Wcale go źle nie napisałaś. Podoba mi się pomysł, że ich rodzice są razem. Podoba mi się też styl jakim piszesz :) Mam nadzieje, że Anabell niedługo spuści troche z tonu :))
OdpowiedzUsuń~Monia
WSPANIAŁY POMYSŁ <3 !!!!!
OdpowiedzUsuńPIĘKNIE PISZESZ
°¬° Martyna
Whow. Właśnie wróciłam z wakacji i patrze a tu rozdział. I to taki.. szokujący? :)) To dobrze, nie martw się. Zaciekawiłaś mnie. Czytam ale ne komentuje. Chcę żebyś tylko wiedziała, że podoba mi sie twoje opowiadanie i czekam na następny :)) ~ Nati
OdpowiedzUsuń