- Mogę się założyć, że nie zmieści się z tą dupą do autobusu!- zawołał Niall wkładając garść popcornu do buzi. Pacnęłam go w rękę, a on mi natychmiast oddał.
- Wcale nie! On nie jest gruby tylko puszysty!- broniłam Deana, bohatera filmu, którego wspólnie sobie włączyliśmy. Tak, robimy normalne rzeczy w nienormalnej chwili. Zamiast planować jutrzejsze spotkanie i każdy jego szczegół postanowiliśmy włączyć sobie komedie. Nachyliłam się do chłopaka po popcorn, który tak bardzo chciał trzymać. Jednak on mocniej objął miskę i odwrócił się zasłaniając ją swoim ciałem.
- Niall!- krzyknęłam oburzona.
- No co?- odwrócił głowę. Wyglądał tak uroczo i dziecięco w zmierzwionych włosach, że po prostu musiałam zachichotać. On ma tyle twarzy. Od dziecka przez romantyka do aroganckiego dupka. Tą ostatnią najmniej lubię.
- Czemu się śmiejesz?- zapytał obruszony.- Teraz na pewno nie dostaniesz popcornu.- odwrócił się z powrotem w stronę jedzenia i zaczął coś do niego mruczeć.
- Niall...- tym razem jęknęłam. Odwrócił się z chytrym uśmieszkiem.
- Jak chcesz go dostać to musisz go sobie wziąć.- wytknęłam w jego stronę język i wlazłam na jego plecy chwytając się szyi i przytulając go. Przygryzłam lekko płatek jego ucha. Chłopak cicho mruknął i odwrócił się do mnie zrzucając mnie lekko na kanapę tak, że teraz leżałam pod nim. Popatrzył na mnie chwilę chłonąc każdy detal mojej twarzy tak ja to robiłam. Przyciągnęłam go do siebie złączając nasze usta. W pewnej chwili pozwoliłam mu pogłębić pocałunek. Chłopak przeniósł rękę pod moje plecy przyciągając nasze ciała do siebie. Cóż, zrobiło się gorąco, niestety albo stety nie zaszło to dalej bo usłyszeliśmy odgłos przekręcania kluczy w zamku. Niall szybko ze mnie zszedł, a ja usiadłam poprawiając włosy. Chłopak wyciągnął w moja stronę miskę z popcornem. Posłałam w jego stronę pytające spojrzenie.
- Zasłużyłaś.- mrugnął. Zaśmiałam się rzucając w niego poduszką. W drzwiach stanął Steve z mamą. Niall posłał mi łobuzerski uśmiech, a ja siłą powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- Co tu tak wesoło?- spytała moja mama. Widać było, że oboje byli zaskoczeni, ale i szczęśliwi.
- Oglądamy film.- wskazałam na telewizor. Dopiero po chwili zorientowałam się, że są reklamy.- Znaczy oglądaliśmy.. albo jest przerwa na reklamy.- mruknęłam. Steve podniósł brwi, ale nie skomentował tego za to mama nie zauważyła mojej małej wtopy tylko poszła do kuchni odłożyć zakupy, które trzymała w ręce. Steve odchrząknął i poszedł za mamą. Wymieniliśmy z Niallem rozbawione spojrzenia. Wrócili godzinę później niż pisali.
***
(Środa)- Harry!- Bety krzyknęła za odchodzącym chłopakiem.- Nie zapomnij, że ciasteczko ma byc z jagodami, nie wiśniami!- przypomniała mu machając kiedy się odwrócił. Uśmiechnął się do nas i puścił nam oczko na znak, że rozumie. Dziewczyna odwróciła się z powrotem do mnie z uśmiechem na ustach.
- Więc jak z Niallem?- poruszyła śmiesznie brwiami biorąc słomkę swojej latte między zęby.
- Yhm, dobrze.- pociągnęłam również łyk swojej kawy, żeby uniknąć odpowiedzi.
- Oj no weź, powiedz więcej.- kopnęła mnie lekko obcasem pod stołem. Odpowiedziałam jej tym sam, jednak ja miałam na sobie jedynie czarne botki na płaskiej podeszwie. Prychnęłam ze złości, ale chwile potem uśmiechnęłam się i ugryzłam ciastko, które przyniósł Harry.
- Co mnie ominęło?- zapytał siadając obok Bety i obejmując ją ramieniem.
- Nie uważasz, że An ostatnio często się uśmiecha?- spytała wskazując na mnie, ale patrząc na Harrego.
- Tak..tak, masz rację.- przyznał racje dziewczynie odwracając się w jej stronie.- Wydaje mi się, że to sprawa tego całego Nialla.- zachichotał.
-Ej! Ja tu cały czas jestem!- pomachałam im przed oczyma. Zaśmialiśmy się.- A poza tym to nieprawda.- zaprotestowałam.
- Nie?- upewnił się Harry.
- Nie- powtórzyłam stanowczo chociaż oboje wiedzieli, że to prawda.
- To w takim razie nie musisz iść do domu na dziewiętnastą?- zapytał z chytrym uśmiechem przypominając przy tym trochę Nialla.- Żeby się spotkać z Niallem.- dodał widząc moje zaskoczenie. Zerknęłam na zegarek i widząc, która jest godzina zerwałam się miejsca.
- Rany, ale ten czas leci. Ja już muszę lecieć, bo muszę..- dopiero teraz spojrzałam na moich przyjaciół, którzy siedzieli lekko zaskoczeni, ale i rozbawieni moim nagłym pośpiechem.- Ech, mamy na jutro tyle zadane..- machnęłam ręką w powietrzu kreśląc nie wiadomo jaki kształt.- Wiecie jak to jest.- dokończyłam zakładając rękawiczki.
- Jasne, jasne.- przytakneli oboje szczerząc się do mnie. Pokazałam im język, chwyciłam moją latte i szybko wyszłam z kawiarni uprzednio żegnając się z nimi. Po wyjściu przywitał mnie styczniowy, zimny wiatr. Otuliłam się bardziej moim płaszczem i poprawiłam czapkę na głowie. Spojrzałam w niebo, chmury zdecydowanie zapowiadały deszcz. Musiałam się pośpieszyć. Przeszłam ledwo trzy przecznice, a już zaczął padać deszcz. Wspaniale! Po prostu ekstra! Resztę drogi do domu przebiegłam. Po dotarciu byłam przemoczona i zmarznięta. Odłożyłam klucze na wieszak w chwili w której Niall wychylił się z salonu.
- Whow!- krzyknął zszokowany.- Wyglądasz jak zmokła kura.- zaśmiał się. Wystawiłam w jego stronę język i ściągnęłam kurtkę pociągając nosem.
- Ile mamy czasu?- zapytałam w drodze do łazienki.
- Trzydzieści minut.- powiedział opierając się o futrynę drzwi z założonymi rękoma na piersi.
- To ja się tylko ogarnę.- powiedziałam wchodząc do łazienki.
- Ok- pokiwał głową Niall- Zrobić ci herbaty?- zapytał.
- Nie, piłam w kawiarni!- krzyknęłam zamykając drzwi od łazienki.- Poza tym nie mamy tyle czasu!- dodałam.
***
Stałam samotnie w parku przy niewielkim strumyku, który teraz stał się niespokojny. Owinęłam się szczelniej szalem. Niall stał ukryty na oko dwieście metrów dalej. Przeszłam parę krokówm, żeby choć minimalnie się rozgrzać. Usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa:
od: Niall
Gdzie on jest?
do: Niall
Nie mam pojęcia. Może pomyliłam terminy?
W momencie kiedy kończyłam smsa usłyszałam odchrząknięcie. Podniosłam glowę i napotkałam oczy tak bardzo podobne do moich. Oprócz mojego brata stało koło niego trzech mężczyzn. Nie spodziewałam się tego. Założyłam ręce na klatce piersiowej.
- Witaj Ana.- odezwał się mój brat.- To jest Charlie, Tom i Billy.- przedstawił pokolei osoby stojące obok niego. Kiwnęłam im głową. Ten ostatni widocznie był ich szefem, bo stał odrobinę przed resztą.
- Ok, a więc sprawa jest prosta. Wstąpujesz do gangu, przepisujesz papiery spadkowe na gang, a resztę my zrobimy.- powiedział niskim głosem Billy. Tak myślę..
- Zgoda, ale mam jeden warunek. Nie obchodzi mnie czy chcecie wysadzić budynek czy załatwić to po cichu, bo wszyscy dobrze tu wiemy, że dźwigi i te inne to był tylko wymysł. Chcę tylko, żebyście zrobili to tak aby żadna niewinna osoba nie zginęła.- wyrecytowałam tekst, którego uczyłam się przez ten czas czekania. W tym momencie dwóch pozostałych facetów zrobiło coś dziwnego, a mianowicie stanęli przed swoim szefem i sięgnęli po broń pod kurtką. Powstrzymał ich Ash.
- Chłopcy, ona nic nie rozumie. Wyjaśnię jej to.- powiedział do Billego. Ten skinął głową i kiwnął ręką na Charliego i Toma.- Anabell.- spojrzał mi w oczy.- Jakieś ofiary bedą. To jest gang.- położył nacisk na ostatnie słowo. Spojrzałam mu w oczy. Wiedziałam, że nie mam wyjścia. Mój brat mi to doskonale wyjaśnił. Moi bliscy albo obcy ludzie.
- Możemy zaproponować ofiary poniżej trzystu osób.- rzucił łaskawie szef gangu. Że co proszę?!
- Że co proszę?! Trzysta osób?! Każda ta osoba ma rodzinę, która będzie w ...- przerwałam widząc minę Ashtona i pozostałych mężczyzn. Nie mam szans. To nie będzie przecież moja wina. Ja tylko przepisuję ziemię komuś innemu. Na dodatek dostanę za to pieniądze. Tyle, że ja właśnie w tej chwili skazuje setki osób na śmierć. Jakiś mężczyzna przypadkowo znajdujący się akurat w tamtym rejonie zginie. Nie zobaczy nigdy swoich dzieci, ani żony. A co jeśli będzie akurat tamtędy przechodziła grupa przedszkolna? Nawet nie zauważyłam Asha będącego przede mną. Chwycił mój podbródek.
- Oni zawsze znajdą spoósb. Czy tego chcesz czy nie, zginą jakieś osoby.- szepnął- Postaram się aby jak najmniej osób akurat wtedy tam przebywało.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.- odszepnął. I wtedy zrobił coś niespodziewanego. Przytulił mnie. Na początku, byłam zdziwiona, ale szybko się poprawiłam i wtuliłam w brata. Poklepał mnie po plecach po czym się oderwał ode mnie.
- Zgoda.- powiedziałam zachrypniętym głosem.
_______________________________________________________________
_______________________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale totalnie nie mogłam zakończyć tego rozdziału. Daje wam na razie to tego momentu.:)) Buziaki xox
Z góry przepraszam za wszystkie błędy ale nie miałam czasu poprawiać x
Zajebisty. Nie mogłam się doczekać następnego rozdziału i w końcu się doczekałam i to w moje urodziny; ) <3
OdpowiedzUsuńBoski rozdział i nie mogę doczekać się następniego <3
Wszystkiego najlepszego! :)) + Dziękuje xox
UsuńDziękuję <3
UsuńJsbisbdkbnsisb
OdpowiedzUsuńGenialny blogg! Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów <3
Boski zresztą jak zawsze czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńNormalnie uwielbiam tutaj Nialla i chyba nawet się powtarzam.
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny, jak każdy :-*
Czekam na nexta xd
Witam, witam! Nie dawno przez twój drugi blog znalazłam ten. Strasznie mnie wciągnęła ta historia! Niall jest przesłodki. Czekam na next. Życzę tobie weny kochana. ~Tori Vega~
OdpowiedzUsuńWitam, witam! Nie dawno przez twój drugi blog znalazłam ten. Strasznie mnie wciągnęła ta historia! Niall jest przesłodki. Czekam na next. Życzę tobie weny kochana. ~Tori Vega~
OdpowiedzUsuńJezu.. kiedy dodasz następny rozdział ja tu umieram <3
OdpowiedzUsuńPisze się, ale nie może się do końca napiać:( Postaram się dodać w sobotę:)) Przepraszam:<
UsuńOkej... nie mogę się doczekać <3
Usuń