niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 20

- Niedługo o tym zapomnisz.- powiedział Ashton przytulając mnie. Pokiwałam niemrawo głową.
- Dzwoń czasem.- mruknęłam.- Nie zniknij na kolejne pięc lat.- szepnęłam.
- Obiecuję.- spojrzał mi w oczy.- Od teraz nasze kontakty się polepszą. Musisz mi też powiedzieć czemu nasi rodzice nie są już razem. Mama nie chciała mi powiedzieć  przez telefon, a na razie nie chcę, żeby wiedziała, że też tu jestem.- powiedział dwuznacznie. Skinęłam głową w odpowiedzi, że zrozumiałam. Na razie nie będę się słowem o tym do mamy odzywała. Swoją droga ciekawe czemu mu nie powiedziała powodu dla którego odeszłyśmy od ojca. Wstydziła się? Raczej nie. Pewnie chciała go w końcu zobaczyć. Od zawsze Ashton był ulubionym dzieckiem rodziców. Mam żal do mamy za to, że nie mówiła mi o tym, że ma kontakt z moim bratem. Do niego też mam żal, że nie raczył się przez całe pięć lat odezwać. Wtedy kiedy ja i mama cierpiałyśmy przez jego odejście. Jednak to mój brat. Muszę mu wybaczyć.
- Postaraj się, aby jak najmniej ludzi ucierpiało.- poprosiłam odrywając się od niego. Pokiwał głową, a ja kiwnęłam na trzech pozostałych mężczyzn i odeszłam w stronę wyjścia parku. Obejrzałam się przez ramię sprawdzając czy już sobie poszli. Napotkałam podejrzliwe spojrzenie Toma. Udałam, że upuściłam klucze i kucnęłam. Kiedy drugi raz spojrzałam nie widziałam żadnej osoby. Podniosłam się otrzepując ręce.
- I co?- spytał Niall opierając się o pobliskie drzewo.
- Pstro.- powiedziałam kierując się w stronę parku. Chłopak podbiegł do mnie i chwycił za łokieć okręcając mnie o 180 stopni, tak, że teraz stałam twarzą do niego.
- Widziałem, że to podpisałaś. Poza tym nie o to pytam.- popatrzył mi w oczy.- Jak się czujesz? Martwię się o ciebie.- przytulił mnie. Na początku stałam sztywno, bo, przyznajmy szczerze nie jestem najlepsza i przyzwyczajona do okazywania uczuć. Jednak w tej chwili potrzebowałam tego. Potrzebowałam aby ktoś mnie przytulił. Ktoś mi bliski. Niall.
- Dziwnie się czuje. Skazałam na śmierć trzysta osób!- zaczęłam panikować bo dotarło do mnie co zrobiłam.
- Nie miałaś wyjścia.- zauważył delikatnie Niall.- I tak niezależnie od ciebie to by się stało. Nie miałaś na to wpływu.
                                                                                 ***
Już drugi tydzień minął. Kolejny piątek. Żadnej wiadomości. Było, aż za spokojnie. Chodziłam jak na szpilkach oczekując nagłówka w gazetach, informacji w telefonie czegokolwiek. Niall, który jako jedyny wiedział cały czas mnie uspokajał i zajmował na różne sposoby. Zabierał do cyrku, parku, na lody, imprezę. Raz zabrał mnie nawet do zoo w Santiago. Dzisiaj wymyślił coś ,,specjalnego''- jak to określił. Szczerze powiedziawszy cieszę się, że się dowiedział, bo nie mam pojęcia jak bym wytrzymała gdyby nie on.
- Jestem!- krzyknęłam wchodząc do kuchni. Niall stał tyłem do drzwi, ale na dźwięk mojego głosu odwrócił się.
- Nawet nie wiesz jak się ciesze.- powiedział podchodząc do mnie z uśmiechem. O dziwo dał mi całusa w policzek, ale zaraz po tym wykonał niespodziewany ruch przyciskając mnie do stołu. Czy mnie to dziwi?
- Mógłbyś mi wyjaśnić co robisz?- spytałam starając się wyglądać na oburzoną.
- Chcę pocałować najpiękniejszą dziewczynę na świecie.- wyjaśnił uśmiechając się. A mnie po prostu zatkało. Chłopak wykorzystał to wbijając się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek zarzucając ręce na jego ramiona. Położył swoje dłonie na moich biodrach sadzając mnie na stole. Kiedy chciałam pogłębić pocałunek Niall oderwał się ode mnie. Widząc moją niezadowoloną minę uśmiechnął się zadowolony.
- Chodź ze mną do pokoju.- powiedział. Zeskoczyłam ze stołu i ruszyłam za chłopakiem. Przed wejściem zasłonił mi oczy. Nie protestowałam tylko pozwoliłam się prowadzić. Po odsłonięciu oczu po raz drugi tego dnia mnie zamurowało. W kominku, który do dzisiaj stał nieużywany, brudny i stary, teraz palił się ogień. Na stole stało chińskie jedzenie- uwielbiam chińskie jedzenie-, było też wino i kieliszki.
- Cholera, Niall- spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka- To jest..cudowne.
- To chodź, bo jedzenie wystygnie, a ja jestem potwornie głodny.- pociągnął mnie w stronę stołu. Gadaliśmy na przeróżne tematy jeszcze długo po zjedzeniu chińszczyzny.
- A teraz- Niall wyciągnął pudełko zza kanapy.- Monopoly!- krzyknął
- Nie!- również krzyknęłam niedowierzając.Chłopak zamarł i popatrzył na mnie.
- Nie chcesz grać?- spytał.
- Coś ty! Uwielbiam Monopoly ale rzadko miałam z kim grać!- wyjaśniłam, a Niall rozweselił się i rozłożył plansze. Ja w tym czasie potasowałam karty i rozłożyłam je w odpowiednie miejsca.
- Ja jestem burgerem!- powiedzieliśmy jednocześnie wybuchając śmiechem.
- Dobra ty go weź- powiedział nieprzekonująco Niall.
- Nie, ja mogę wziąć samolot.- odpowiedziałam sięgając po pionek.
- Okay.- chłopak wyszczerzył się, a następnie dał buziaka w policzek.

Parę godzin i milionów dolarów później Niall wygrał. Rzuciłam pieniędzmi o stół w geście poddania się.
- To nie fair! Wyszłam z wprawy.- jęknęłam. Chłopak tylko się zaśmiał i podszedł do mnie na czworakach.
- Dostanę nagrodę?- wyszeptał mi do ucha. Przysięgam musiałam siłą powstrzymać chęć rzucenia się na niego. Muszę przyznać,że coraz bardziej na mnie działa.
- Cukierki psują zęby.- zauważyłam.
- Dobrze wiesz, .że nie o taką nagrodę mi chodzi.- przesunął się i objął mnie w pasie przytulając się do mojego brzucha.
- Nie, nie wiem.- pacnęłam go w rękę kiedy położył ją na moim biodrze.
- Oj no weź...- jęknął.
- Nie.- powiedziałam stanowczo. Podobało mi się to, że miałam po części nad nim kontrole.
- Wiesz, że jesteś teraz bardzo pociągająca?- spytał uwodzicielskim głosem.
- Co ty nie powiesz.- skomentowałam spychając jego głowę ze swojego brzucha.
- Ej! Co robisz?- zapytał oburzony.
- Idę coś zjeść.- oznajmiłam. Wstałam i tylko założyłam kapcie, a Niall już stał za mną.
- Idę z tobą.- powiedział.- Będę pierwszy!- krzyknął i pognał do kuchni. Zachichotałam. W kuchni powyciągał już chyba wszystko co tylko mógł powyciągać.
- Robimy pizze!- powiedział zakładając  fartuch na którym było napisane: ,,Jestem jak miód- wszystkie pszczoły do mnie ciągną'' Podniosłam tylko wysoko brwi, a on mi podał złożony fartuch z tajemniczą miną. Rozwinęłam go i ujrzałam pszczołę, a pod nią napis: ,, Seksowna pszczoła''. Zaśmiałam się w duchu na ten ''zbieg okoliczności'', ale założyłam fartuch. Spojrzałam na Nialla nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Chłopak z zapałem wsypywał coś do miski, wąchał, mieszał, sypał, wąchał... ja z moim talentem kulinarnym za dużo tu nic nie zrobię. Usiadłam więc i patrzyłam na niego.
- A ty co się obijasz! Rusz się Devils!- krzyknął w żarcie.
- Dobrze, już dobrze. Szefie.- powiedziałam kładąc nacisk na ostatni wyraz.- Co mam w takim razie zrobić?- spytałam podchodząc do blatu.
- Możesz ugnieść ciasto, a ja przygotuje resztę składników na pizze.- zaproponował. Pokiwałam głową, ale Niall nie zwrócił uwagi na to czy się zgodziłam czy nie tylko od razu wręczył mi miskę. Postawiłam ją na blacie i spojrzałam z wrogością na zawartość. Mąka, jajko, drożdże..fu, nie lubię drożdży.
- Pomóc ci?- spytał Niall zaglądając mi przez ramię.- Patrz, pokaże ci.- powiedział odkładając pieczarki obok.- Najpierw podwiń rękawy.- powiedział podwijając mi delikatnie rękawy.- Teraz musisz niestety włożyć ręce do miski- to mówiąc wziął moje dłonie i włożył je do miski.- No i.. ugniatasz.- wzruszył ramionami pokazując jakie to proste.- Rozumiesz?
- Tak- powiedziałam zabierając się do ugniatania ciasta.- Szefie.- dodałam uśmiechając się.
- To dobrze.- uśmiechnął się udając protekcjonalnego. Chwycił pieczarki i poszedł je przygotowywać.
- Niall?- spytałam po paru minutach.
- Hmm?
- Chyba już skończyłam.- oznajmiłam. Chłopak podszedł do mnie i stanął za mną przyglądając się zawartości.
- Okay.- powiedział- Teraz  trzeba to rozwałkować.- jęknęłam a on się zaśmiał. Odgarnął mi włosy na bok i pocałował moją szyję. Mimowolnie odchyliłam głowę na bok. Niall uśmiechnął się chytrze i się odsunął. Wystawiłam mu język i wyciągnęłam wałek.
- Pamiętaj jak będziesz niegrzeczny..- pogroziłam mu wałkiem.
-.. nie dostanę nagrody?- dokończył pytając. Zaśmiałam się kiedy wysunął dolną wargę. Rozwałkowałam ciasto i posmarowałam sosem pomidorowym, a Niall wrzucił pieczarki, szynkę, ser i jakieś inne dodatki. Gotową pizzę włożyliśmy do piekarnika. Muszę przyznań, że wyglądała obiecująco i tak też smakowała. Po trzech kawałkach już wymiękłam, ale nie Niall. On zjadł dwa razy tyle.
- Powiem ci, że to była najlepsza potrawa jaką kiedykolwiek w życiu jadłam.- powiedziałam wzdychając.
- Cieszę się.- uśmiechnął się.- Byłem grzeczny?- zapytał. Zachichotałam rzucając w niego ręcznikiem.
- Na tyle, żeby nie oberwać wałkiem? Owszem.
________________________________________________________________
________________________________________________________
Tak wiem, miałam dodać wczoraj, ale tak się złożyło, że byłam cały weekend u kuzynki i nie miałam jak dodać. Przepraszam. Mam nadzieje, że znajdę trochę czasu w święta i napiszę parę nowych rozdziałów, żeby mieć w razie czego ''na zapas''. Dziękuje za wszystkie komentarze, to naprawdę motywuje!
Wesołych Świąt! x
Jeszcze taka dopiska apropo opowiadania. Nie jestem pewna czy pisałam już nazwisko Anabell czy nie. Jeśli nie to ok, ale jeśli tak to zmiana jest na Devils :)) Anabell Devils.

6 komentarzy:

  1. ''- Powiem ci, że to była najlepsza potrawa jaką kiedykolwiek w życiu jadłam.- powiedziałam wzdychając.
    - Cieszę się.- uśmiechnął się.- Byłem grzeczny?- zapytał. Zachichotałam rzucając w niego ręcznikiem.
    - Na tyle, żeby nie oberwać wałkiem? Owszem.''- hahaha koncówka najlepsza! Fajny rozdział tylko krótki:(( ale może następny pojawi się niedługo? W każdym razie Wesołych Świąt!
    ~Monia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu,Jezu,Jezu. <3 Boski kocham go <3 proszę dodaj szybki następny rozdział. <3
    Nexxt. <3 *-*-*-*-*-*-*-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa i jestem twoją fanką. *-*
      WESOŁYCH ŚWIĄT. <3

      Usuń
    2. Kochana <3 dziekuje mega miło i nawzajem Wesołych Świat! :)) może przed wyjazdem jutro uda mi sie jeszcze wstawić krociutki rozdzial :D x

      Usuń