- Więc masz prawo jazdy?- zapytał Sean z uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam? Nie rozumiem.- zmrużyłam oczy.
- Widziałem jak jechałas samochodem tego bruneta, czekaj.. James tak?- spojrzał na mnie. O kuźwa, no to wpadłam.
- Ech.. długa historia.- próbowałam zakończyc temat.
- Mamy czas.- oznajmił opierając ręce na kierownicy. On coś wie. To widać.
- Po prostu pożyczyłam od niego samochód, bo musiałam się z kims spotkac. A tak w ogóle napisałeś referat na angielski?- zmieniłam temat, ale on nie dał za wygraną.
- Nie zmieniaj tematu An.- przekręcił głowę w moja stronę.
- Nie musze ci się spowiadać.- ziecierpliwiłam się.- Możesz mnie już tu wysadzić.- wskazałam na zakret.
- Jak chcesz.- wzruszył ramionami zatrzymując sie. Podziękowałam najgrzeczniej jak mogłam i wysiadłam. Szłam wzdłuż ulicy kierując sie do swojego domu. Wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje, więc przyśpieszyłam i weszłam na teren naszej posesji. Wchodząc do domu natychmiast zamknęłam drzwi.
- Och, jesteś. Zastanawiałem się jak wrócisz, bo zapomniałem ci powiedziec, że Harry kazał ci przekazać, że oni już jadą, a nie moga sie do ciebie dodzwonić.- poinformował mnie troche nie w czas.
- Świetne wyczucie czasu.- pochwaliłam go z sarkazmem kładąc torebkę na ziemie i zrzucając szpilki z nóg. Czułam, że jutro będą boleć mnie stopy. Wielkie dzięki Bety! Przeszłam po zimnych kafelkach do łazienki mijając pijącego wodę Nialla. Ogarnęłam się i przebrałam w piżamę. Szybko wskoczyłam pod pościel i założyłam słuchawki. Byłam zmęczona. Fizycznie i psychicznie. Szybko odpłynęłam.
***
Obudził mnie odgłos deszczu uderzającego o szybę. Przeciągnęłam się, a mój wzrok padł na szafkę nocną na której leżała moja MP3 i słuchawki dokładnie wokół niej zawiniętę. Zmarszczyłam brwi. wydawało mi się, że nie zawijałam tak słuchawek, a może po prostu byłam tak zmęczona, że już nic nie pamiętam. Dopiero teraz dotarła do mnie woń smażonych naleśników.
- Jestem potwornie głodna.- poinformowałam ściany w pokoju. Opadłam na poduszkę, aby się za chwile z niej podnieść. Założyłam na siebie porannik i wsunęłam nogi w moje kapcie- świńki. Mam zamiar spędzić tak cały dzień. Weszłam do kuchni zastając tam Steva i Nialla jedzących nalesniki i rozmawiających o sporcie.
- Uhm, hej.- mruknełam podchodząc do lodówki i wyciągając z niej karton soku pomarańczowego, który znowu był pusty.- Czemu wkładacie puste kartony do lodówki?- jęknęłam potrząsając opakowaniem.- Ja chcę mój sok pomarańczowy.- Matko Boska, zachowuje się jak kobieta w ciąży.
- Twoja mama pojechała po zakupy.- wyjaśnił Steve.- Nalesnika?- zapytał wskazując głową na sterte nalesników leżących na stole.
- Ee.. jasne.- usiadłam przy stole. Moje stosunki ze Stevem sa podobne jak z nauczycielem( nie licząc pana Evansa) Musisz być miły bo i tak nie wygrasz. Polałam nalesnika sosem klonowym i nie przejmując się manierami wziełam go do ręki. Po skończoym posiłku chcąc nie chcąc musiałam odrobić lekcje. Byłam w trakcie zastanawiania sie nad równaniem z matematyki, kiedy ktoś zastukał do okna. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam zarumienioną twarz Bety pod parasolem. Pomachałam jej dając znak, że ma wejśc do środka. Przeszłam przez korytarz otwierając drzwi wejściowe.
- Hej, przyszłam na ploty. Mogę wejśc?- zapytała uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Pewnie.- wpuściłam Bety do środka.- Chcesz kakao?- zaproponowałam prowadząc ją do kuchni.
- Z chęcią.- powiedziała pocierając dłonie, aby je rozgrzać. Wstawiłam mleko i nasypałam kakao do kubków.
- Słyszałaś, że od jutra na geografii ma się pojawić jakiś nowy nauczyciel? Słyszałam, że jest przystojny, a jego lekcje sa totalnie interesujące- zaczęła.
***
Pan McKanzie jest piędziesięcioletnim kawalerem, który jak na razie mówi pół godziny o pojęciu geografia. Połowa klasy zaypia z otwartymi oczami. Jakże plotki potrafią byc mylące. Kiedy pan McKanzie odszedł od ich stolika Bety zapisała coś starannie w swoim zeszycie. Widząc, że oddalił się na bezpieczna odległośc podsunęła mi zeszyt pod nos. MYŚLĘ, ŻE TEN FACET BĘDZIE DO DUPY. Nie zdążyłam się opanować i parsknełam smiechem. Zasłoniłam usta dłonią udając, że złapał mnie kaszel. Mężczyzna spojrzał na mnie groźnie podczas gdy Bety rozglądała się po klasie z mina niewiniątka i otworzyła zeszyt na czystej stronie. Złapałam rozbawione spojrzenie Nialla, kiedy nikt nie widział wystawił w moją stronę język. Powtórzyłam jego gest. Uśmiechnął się i odwrócił z powrotem w strone Maxa, z którym musiał opracować pojęcie geologia i astronomia. Po geografi czekał mnie hiszpański. Usiadłam obok Nialla. Okazało się, że pan zaplanował zrobić nam kartkówkę z odmian czasowników. Całe szczęście, że Niall pozwolił mi ścągnąć. On jest naprawde dobry w tym języku.
- Wiesz, że będzie cie to kosztowało buziaka?- wyszeptał do mojego ucha.
- Chciałbyś.- odwróciłam się z powrotem w stronę kartki. Porobiłam parę małych błędów, aby praca nie wyglądała na ściągniętą. Odbierając kartkę pan E. posłał w moją stronę zwycięskie spojrzenie. A to się zdziwi jak będzie mi musiał postawić C albo B*.
__________________________________________________________
__________________________________________________
*oceny w Anglii- ale myśle, że wiecie o tym xd
Tak więc mamy tak jakby rozdział 15. Osobiście uważam go za częśc drugą rozdziału 14 bo jest tak samo krótki XD. Być może uda mi się napisać coś w tym tygodniu aczkolwiek nie obiecuje, bo muszę sie przygotować na konkurs z biologi. ;/ Nie będę przedłużać. Miłego czytania XOX i bardzo dziękuje za komentarze. :>
Zajebisty *-*
OdpowiedzUsuńHahaha ostatnia scena ;D powala xd
OdpowiedzUsuń~ Monia
krótkie jest piękne xd
OdpowiedzUsuńgenialny jest, jak każdy Twój rozdział :*
Niall jaki pomocny, ale oczywiście buziaka chce :D eh..
czekam na kolejny rozdział ;)
boski *-*
OdpowiedzUsuń