- O, hej.- powiedziała mama dopiero mnie zauważając. Zdobyłam się na lekki uśmiech i sięgnęłam płatki z górnej szafki. Wsypałam je do miski i zalałam mlekiem.
- Więc.. dostałaś go od Steva?- spytałam wskazując na pierścionek. Mama kiwnęła głową nie patrząc na mnie.- Uhm, mamo?
- Tak?- spojrzała na mnie.
- To jest pierścionek zaręczynowy?- spytałam przełykając płatki. Parsknęła śmiechem i popatrzyła na mnie głupio.
- Oczywiście, że nie. Nawet jeśli, nie mam jeszcze rozwodu z tatą. Byłam raz w urzędzie dowiedzieć się czy można to załatwić bez obecności jednej osoby. Powiedzieli, że jest taka możliwość, ale na razie nie chce mi się zabierać za te wszystkie papiery. Poza tym, ile ja się znam ze Stevem? An, proszę cię.- zakończyła wywód, a ja ciesząc się, jednocześnie przywaliłam sobie w myślach w czoło. No tak! Byłam taka głupia. Ulżyło mi. Uśmiechnęłam się i kontynuowałam jedzenie płatków. Usłyszałam odgłos szurania i w drzwiach pojawił się Niall z rozczochranymi włosami. Usiadł obok mnie całując mnie krótko, ale mocno w usta. Oderwałam się od niego zszokowana. Zerknęłam wystraszona na mamę, która na szczęście stała tyłem i nuciła. Posłałam chłopakowi mordercze spojrzenie, ale uśmiechnęłam się. On w zamian posłał mi łobuzerski uśmiech.
- Proszę Niall.- powiedziała moja mama odwracając się i podając chłopakowi talerz ze smażonym jajkiem chyba.
- Dzięki.- uśmiechnął się. Kiedy odwróciła się posłał mi wystraszone spojrzenie. Wskazał na jajko i spytał bezgłośnie co ma z tym zrobić. Uśmiechnęłam się tryumfująco. Zrobił minę męczennika, ale podniósł widelec do ust biorąc kawałek. Skrzywił się, jednak połknął jedzenie. Odstawiłam talerz do zlewu powstrzymując wybuch uśmiech i wyszłam z kuchni. Podniosłam uszykowaną torbę i już miałam wychodzić kiedy Niall chwycił mnie za ramię.
- Nie jedziesz ze mną?- spytał z uśmiechem. W sumie.. czemu nie?
- Okay.- wzruszyłam ramionami. Ubrał buty i kurtkę również chwytając swój plecak. Przed garażem stał już zaparkowany motor. Poprawiłam torbę na ramieniu i przełożyłam nogę przez siedzenie siadając za chłopakiem. Objęłam go w pasie chowając głowę z zagłębieniu jego szyi. Nagle coś mi się przypomniało.
- Czekaj. A kaski?- spytałam podnosząc głowę.
- To tylko sześć kilometrów, ale jak chcesz mogę ci dać kask.- wzruszył ramionami ściągając ręce z kierownicy gotowy iść po kask.
- Nie, nie jest ok.- zapewniłam ponownie wtulając się w Nialla. Odpalił silnik i już po chwili jechaliśmy asfaltową drogą. Trzeba przyznać, że jechał ostrożnie, ale i tak bałam się trochę o swoje życie. Postanowiliśmy, że wysadzi mnie niedaleko szkoły, żeby ludzie nie gadali. Pożegnał mnie krótkim buziakiem po czym odjechał. Stałam jeszcze chwilę w miejscu uważając się za najszczęśliwszą osobę na świecie. Chociaż większość rzeczy się pochrzaniło wciąż miałam przy sobie najlepszych przyjaciół pod słońcem i chłopaka. Właśnie, chłopaka? Jak nazwać tą relacje.
- Anabell!- naskoczyła na mnie Bety kiedy podeszłam do przyjacioł.- Dzisiaj o 18 do ciebie przyjadę i razem się uszykujemy. Mówię ci, to będzie impreza!- zakończyła, a Harry który pojawił się znikąd zaśmiał się i objął Bety w pasie przyciągając ją do siebie.
- Tylko się pilnujcie, ciągle zastanawiam się czy to dobry pomysł puszczać was same.- ściągnął brwi zmartwiony.
- Haroldzie, nie martw się, damy sobie radę.- poklepałam przyjaciela po ramieniu. Spojrzał na mnie spod byka.
- Tylko nie Harold. I pamiętaj, nie wybaczę ci zabrania mi dziewczyny kiedy akurat nie ma rodziców w domu.- zarzucił mi. Wytknęłam w jego stronę język i dałam kuksańca w bok.
- U mnie też nie ma rodziców.- poinformowałam go.- Jadą do dziadków.- wyjaśniłam widząc zdezorientowaną minę Bety.
- Ale..- zaczął Harry jednak Bety położyła mu palec na ustach.
- Starczy, przecież twoich rodziców jeszcze wiele razy nie będzie w domu, a poza tym umówiłam już się z An..- powiedziała do Harrego, ale już jej nie słuchałam bo byłam skupiona na sylwetce podchodzącej do nas. Kiedy zatrzymał się przede mną spojrzałam na niego.
- Bawcie się, póki jeszcze możecie.- Sean spojrzał najpierw na mnie, a potem na moich przyjaciół którzy stali kawałek ode mnie.- Przyjaciele.- prychnął pod nosem.- Zobaczymy jutro jak się będziecie przyjaźnić.- mówiąc to odszedł. Stałam zastanawiając się pod nosem, o co do licha mu chodziło?
- An, czego on chciał?- spytał mnie Harry podchodząc i chwytając mnie za rękę.
- Nie mam pojęcia.- mruknęłam pod nosem. Zauważyłam Nialla zmierzającego w moją stronę.
- Porywam ją, mogę?- spytał Niall Harrego.
- Pewnie stary.- puścił mnie w chwili w której Niall mnie pociągnął za sobą. Odwrócił się tak gwałtownie, że z impentem na niego wpadłam
- Co on chciał od ciebie?- zapytał przez zęby. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wkurzonego.
- Nie ma...
- Anabell, powiedz w tej chwili co on ci kurwa powiedział!- przysunął się bliżej. Odsunęłam się od niego zszokowana.
- Nie mam pojęcia!- dokończyłam.- Powiedział, że mam się bawić póki mogę i, że zobaczymy jutro, Niall wiesz o co chodzi?- dostrzegłam na jego twarzy wyraz ulgi i zmieszania.
- Nie, czemu miałbym wiedzieć o co chodzi temu kretynowi.- powiedział obejmując mnie jedną ręką w tali.- Chodźmy lepiej już na lekcje. Wszyscy już weszli do środka.- kiwnął głową w stronę wejścia budynku. W ciszy pokonywaliśmy parking. Cały czas próbowałam rozgryźć słowa Seana. Nie rozumiałam jego. Co taki zwykły chłopak miał na myśli? A Niall... co do niego nie byłam pewna.
- An?- Niall przerwał moje myśli.
- No?
- Co jutro robi Harry?- spytał. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale odpowiedziałam.
- Ogląda mecz z Maxem jak chyba wszyscy faceci w tym mieście.- otworzył drzwi i mnie przepuścił.
- A ty idziesz z Bety, tak?- upewnił się. Skinęłam głową i weszłam do klasy w chwili w której zadzwonił dzwonek. Niall posłał mi uśmiech po czym poszedł usiąść na swoje miejsce. Usiadłam obok Bety, która poruszyła znacząco brwiami.
- Co tak długo?- spytał uśmiechając się.
- Przestań- machnęłam ręką ze śmiechem.- Tak w ogóle, muszę ci powiedzieć, że wczoraj - rozejrzałam się na boki, żeby zobaczyć czy ktoś nie podsłuchuje.- Wyznaliśmy sobie miłość.- szepnęłam uśmiechając się mimowolnie.
- Jezu, An. To jest.. fantastyczna nowina!- krzyknęła Bety szeptem.- Jestem z ciebie dumna.- przytuliła mnie.
________________________________________________________________
_________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale, jakby to powiedzieć, nie mam za ciekawej sytuacji. W każdym razie, miłego czytania:)
Nowy postaram się dodać w weekend.
Buziaki x
- Nie jedziesz ze mną?- spytał z uśmiechem. W sumie.. czemu nie?
- Okay.- wzruszyłam ramionami. Ubrał buty i kurtkę również chwytając swój plecak. Przed garażem stał już zaparkowany motor. Poprawiłam torbę na ramieniu i przełożyłam nogę przez siedzenie siadając za chłopakiem. Objęłam go w pasie chowając głowę z zagłębieniu jego szyi. Nagle coś mi się przypomniało.
- Czekaj. A kaski?- spytałam podnosząc głowę.
- To tylko sześć kilometrów, ale jak chcesz mogę ci dać kask.- wzruszył ramionami ściągając ręce z kierownicy gotowy iść po kask.
- Nie, nie jest ok.- zapewniłam ponownie wtulając się w Nialla. Odpalił silnik i już po chwili jechaliśmy asfaltową drogą. Trzeba przyznać, że jechał ostrożnie, ale i tak bałam się trochę o swoje życie. Postanowiliśmy, że wysadzi mnie niedaleko szkoły, żeby ludzie nie gadali. Pożegnał mnie krótkim buziakiem po czym odjechał. Stałam jeszcze chwilę w miejscu uważając się za najszczęśliwszą osobę na świecie. Chociaż większość rzeczy się pochrzaniło wciąż miałam przy sobie najlepszych przyjaciół pod słońcem i chłopaka. Właśnie, chłopaka? Jak nazwać tą relacje.
- Anabell!- naskoczyła na mnie Bety kiedy podeszłam do przyjacioł.- Dzisiaj o 18 do ciebie przyjadę i razem się uszykujemy. Mówię ci, to będzie impreza!- zakończyła, a Harry który pojawił się znikąd zaśmiał się i objął Bety w pasie przyciągając ją do siebie.
- Tylko się pilnujcie, ciągle zastanawiam się czy to dobry pomysł puszczać was same.- ściągnął brwi zmartwiony.
- Haroldzie, nie martw się, damy sobie radę.- poklepałam przyjaciela po ramieniu. Spojrzał na mnie spod byka.
- Tylko nie Harold. I pamiętaj, nie wybaczę ci zabrania mi dziewczyny kiedy akurat nie ma rodziców w domu.- zarzucił mi. Wytknęłam w jego stronę język i dałam kuksańca w bok.
- U mnie też nie ma rodziców.- poinformowałam go.- Jadą do dziadków.- wyjaśniłam widząc zdezorientowaną minę Bety.
- Ale..- zaczął Harry jednak Bety położyła mu palec na ustach.
- Starczy, przecież twoich rodziców jeszcze wiele razy nie będzie w domu, a poza tym umówiłam już się z An..- powiedziała do Harrego, ale już jej nie słuchałam bo byłam skupiona na sylwetce podchodzącej do nas. Kiedy zatrzymał się przede mną spojrzałam na niego.
- Bawcie się, póki jeszcze możecie.- Sean spojrzał najpierw na mnie, a potem na moich przyjaciół którzy stali kawałek ode mnie.- Przyjaciele.- prychnął pod nosem.- Zobaczymy jutro jak się będziecie przyjaźnić.- mówiąc to odszedł. Stałam zastanawiając się pod nosem, o co do licha mu chodziło?
- An, czego on chciał?- spytał mnie Harry podchodząc i chwytając mnie za rękę.
- Nie mam pojęcia.- mruknęłam pod nosem. Zauważyłam Nialla zmierzającego w moją stronę.
- Porywam ją, mogę?- spytał Niall Harrego.
- Pewnie stary.- puścił mnie w chwili w której Niall mnie pociągnął za sobą. Odwrócił się tak gwałtownie, że z impentem na niego wpadłam
- Co on chciał od ciebie?- zapytał przez zęby. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wkurzonego.
- Nie ma...
- Anabell, powiedz w tej chwili co on ci kurwa powiedział!- przysunął się bliżej. Odsunęłam się od niego zszokowana.
- Nie mam pojęcia!- dokończyłam.- Powiedział, że mam się bawić póki mogę i, że zobaczymy jutro, Niall wiesz o co chodzi?- dostrzegłam na jego twarzy wyraz ulgi i zmieszania.
- Nie, czemu miałbym wiedzieć o co chodzi temu kretynowi.- powiedział obejmując mnie jedną ręką w tali.- Chodźmy lepiej już na lekcje. Wszyscy już weszli do środka.- kiwnął głową w stronę wejścia budynku. W ciszy pokonywaliśmy parking. Cały czas próbowałam rozgryźć słowa Seana. Nie rozumiałam jego. Co taki zwykły chłopak miał na myśli? A Niall... co do niego nie byłam pewna.
- An?- Niall przerwał moje myśli.
- No?
- Co jutro robi Harry?- spytał. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale odpowiedziałam.
- Ogląda mecz z Maxem jak chyba wszyscy faceci w tym mieście.- otworzył drzwi i mnie przepuścił.
- A ty idziesz z Bety, tak?- upewnił się. Skinęłam głową i weszłam do klasy w chwili w której zadzwonił dzwonek. Niall posłał mi uśmiech po czym poszedł usiąść na swoje miejsce. Usiadłam obok Bety, która poruszyła znacząco brwiami.
- Co tak długo?- spytał uśmiechając się.
- Przestań- machnęłam ręką ze śmiechem.- Tak w ogóle, muszę ci powiedzieć, że wczoraj - rozejrzałam się na boki, żeby zobaczyć czy ktoś nie podsłuchuje.- Wyznaliśmy sobie miłość.- szepnęłam uśmiechając się mimowolnie.
- Jezu, An. To jest.. fantastyczna nowina!- krzyknęła Bety szeptem.- Jestem z ciebie dumna.- przytuliła mnie.
________________________________________________________________
_________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale, jakby to powiedzieć, nie mam za ciekawej sytuacji. W każdym razie, miłego czytania:)
Nowy postaram się dodać w weekend.
Buziaki x
Fantastico!:D I tak najlepszy początek:)) Jezu, Niall, jak ja go kocham w tym fanfiction. Ma tyle twarzy, a raczej miał bo teraz się 'ustatkował'. Kurczę, przykro mi że masz fatalny okres w swoim życiu. Trzymam kciuki, żeby się polepszyło. ^^
OdpowiedzUsuń~Monia
Rozdział genialny jak zawsze. Życzę weny i pozdrawiam ☺☺☺
OdpowiedzUsuńRozdział jest od początku do końca genialny xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam te fragmenty w których Niall jest wkurzony, ale nie wiem czemu.
Scena pocałunku w kuchni mi się podobała chyba najbardziej! :-D
Czekam na następny :-*
Chciałabym zaprosić Cię na mojego nowego bloga, jeśli masz ochotę to serdecznie zapraszam i mam nadzieję, że Cię zainteresuje :-)
http://no-control-niall-horan.blogspot.com/?m=1
Cudo cudo i jeszcze raz cudo!♥
OdpowiedzUsuńRozdział jest niesamowity i mam nadzieję, że kolejny dodasz o wiele szybciej niż ten :*
Do nn^^