poniedziałek, 23 czerwca 2014

Prolog

Tańczyłam po środku tłumu z jakąś osobą pozbawioną części górnej garderoby. Przez te tanie gówno które zażyłam nie mogłam odróżnić czy to chłopak czy dziewczyna. Kręciło mi się w głowie, miałam mroczki przed oczami i było mi niedobrze. Zdecydowanie musiałam się stąd wydostać. Przepychałam się łokciami przez przepocony tłum ludzi w kierunku schodów. Muzyka ucichła kiedy stanęłam po środku przyciemnionego korytarza oświetlanego paroma światłami. Było w nim pełno drzwi wiadomo w jakim celu. Niezruszona brnęłam dalej przez ciemność w kierunku wyjścia. W pewnej chwili natknęłam się na jakiegoś faceta. Nie widziałam jego rys twarzy, jednak zdecydowanie był wysoki i barczysty. Gdy miałam go już wyminąć, niespodziewanie chwycił mnie za nadgarstki i próbował wciągnąć do jednego z tych mrocznych pokoi, na których samą myśl przechodziły mi nieprzyjemne ciarki. Mój umysł był tak omotany przez narkotyki, że nie miałam już jak się bronic. Byłam bezbronna. Kiedy spodziewałam się najgorszego, poczułam silne ręce na mojej tali, które prowadziły mnie w stronę drzwi wyjściowych. Mignęło mi tylko pobite ciało mojego niedoszłego gwałciciela. Zdziwiona spojrzałam w bok i ujrzałam chłopaka o ciemnych włosach i jasnej karnacji. Jego muskularne ramiona pokrywały różne tatuaże. Patrzył swoimi niebieskimi oczami wprost w moje. Zażenowana odwróciłam wzrok i zacisnęłam usta w wąską kreskę. Poczułam powiew chłodnego powietrza na twarzy co nasiliło ból w głowie. Dostałam zimnych dreszczy co na Florydzie zwłaszcza, w czerwcu, wydawało się nienormalne. Mój wybawca bez słowa podał mi swoją bluzę. Z chęcią ją założyłam. Szliśmy chwile w milczeniu póki nie przestała boleć mnie głowa.
- Jestem Justin - przedstawił się z uśmiechem - a ty ?
- An. - odpowiedziałam krótko.
- To twoje pełne imię ? - Jakby go to interesowało. Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, Anabell - wyjaśniłam. - Właściwie to gdzie ty mnie prowadzisz ?
- Myślałem, żeby cię odprowadzić do domu, tylko musisz mi powiedzieć gdzie mieszkasz ?
- Przy starym kinie. - resztę trasy spędziliśmy spokojnie rozmawiając. Jus okazał się miłym i uroczym facetem. Zupełne przeciwieństwo jego wyglądu. Nie pasował do tego miasteczka. W oddali zobaczyłam mój dom, ledwo oświetlany przez latarnie uliczne. Nie był za bardzo zadbany. Mama parę razy próbowała go odnowić, ale za każdym razem kiedy to robiła przychodził ojciec i wszystko niszczył. Nie panował nad sobą gdy był pijany. Wszystko wydawał na alkohol. Nie miałam drogich ciuchów, a niekiedy nie było mnie nawet stać na lepsze buty, bo ojciec wszystko przepijał.
    W środku domu paliły się wszystkie światła co nie wróżyło nic dobrego. Pożegnałam się szybko z Justinem i podziękowałam mu. Ruszyłam szybkim krokiem do furki. Bałam się co zastanę w domu. Od progu usłyszałam krzyki rodziców. Świetnie. Ściągnęłam buty i weszłam do kuchni. Zaskoczył mnie widok mamy skulonej przy ścianie i tego tyrana przed nią z uniesioną ręką i przekrwionymi oczami. Jeszcze nigdy to nie zaszło tak daleko. Siłę psychiczną odziedziczyłam po niej. Nie wiem co mną kierowało, być może narkotyki albo widok przerażonej mamy. Rzuciłam się przed mamę osłaniając ja swoim ciałem. Ojca na chwile wmurowało, a do mnie dotarło co właśnie zrobiłam. Byłam tak samo zszokowana jak on. Rzucił mną o ścianę z wściekłością i zamachnął się dając mamie w twarz. Nie mogłam tego znieść. Rzuciłam się na niego, kiedy wziął do ręki butelkę po wódce.
- Jak śmiesz Ty mała suko ! - wrzasnął i uderzył mnie butelką w głowę. Zewsząd doszło mnie piszczenie w uszach i otoczyła mnie ciemność. Mam nadzieje, że to już koniec.

***

Obudził mnie podniesiony głos mamy i jeszcze jeden - kobiecy. Powoli otworzyłam  powieki. Oślepiło mnie ostre,białe światło.
- Proszę pani, nie mogę wypuścić pani córki jeszcze przez 24 godziny. - wyjaśniał cierpliwie głos -Podejrzewamy u niej silny wstrząs mózgu i zwichnięcie prawej ręki. - Serio ?! Podniosłam prawą rękę. Zabolało. Skrzywiłam się. - Ponadto w organizmie pani córki znaleźliśmy narkotyki. -No to wpadłam.
- To jest niemożliwe ! Moja córka, owszem była na imprezie, ale w życiu by tego nie wzięła. - zaprzeczała moja mama. Nawet takie oznaki ignorowała. Czy ona tego nie widziała ? Byłam jej obojętna ? Co jeszcze mam zrobić, żeby zwróciła na mnie uwagę ? Popełnić samobójstwo ? Syknęłam z bólu, kiedy próbowałam zmienić pozycje.
- Niech pani zobaczy ! Obudziła się ! Córeczko wszystko w porządku ? Musimy stąd jak najszybciej uciekać. - zalał mnie potok słów. Uciekać ? Teraz ? Teraz to ja chce spać kobieto. Odwal się. Spojrzałam na lekarkę, ona odwzajemniła spojrzenie z widocznym współczuciem. Odwróciłam głowę. Nie potrzebuje współczucia, a już na pewno nie tej kobiety. - Dasz radę ? Wypisze cię ze szpitala na własne żądanie, a potem pójdziemy w Anglii do szpitala. - pokiwałam głową. Ugh.. ale mnie głow..zaraz co ?! W Anglii ?! Przecież to tysiące kilometrów stąd !
- Wiem, że to daleko, ale musimy to zrobić. Jeśli ojciec teraz cię uderzył to będzie cię bił już cały czas. Musimy stąd wyjechać. - kontynuowała swój monolog - zaraz pielęgniarki pomogą ci się ubrać. - to powiedziawszy wyszła.

2 komentarze:

  1. Czekam na rozdział 1! Świetnie się zapowiada.
    Tak wiem moje komentarze są beznadziejne.
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne.
    Caroline.B

    OdpowiedzUsuń