tag:blogger.com,1999:blog-60123641773652034932024-03-04T21:39:24.568-08:00ForgiveKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.comBlogger34125tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-63973362556487309352015-04-19T09:58:00.001-07:002015-04-20T09:56:02.681-07:00Feel<a href="http://feel-harrystyles.blogspot.com/">http://feel-harrystyles.blogspot.com/</a><br />
<br />
Zapraszam na nowe opowiadanie. Info w linku powyżej.<br />
<br />
Dziękuje xxxKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-48786063419957018772015-03-20T13:40:00.001-07:002015-03-20T13:55:58.705-07:00Epilog -<i>4 lata później-</i><br />
<i><br /></i>- Chodźmy do taty. Słyszałam, że przyjechał - zaproponowałam małemu Kevinowi. Malec pokiwał twierdząco głową jednocześnie zgadzając się. Podał mi małą rączkę i podreptał razem ze mną swoimi trzyletnimi nóżkami do środka domu.<br />
- Tata!- krzyknął i podbiegł potykając się o swoje nogi. Dwadzieścia metrów przed chłopakiem przewrócił się, ale szybko wstał śmiejąc się i rzucił się w objęcia Harrego.<br />
- Kevin!- wykrzyknął uradowany.- Co robiłeś dzisiaj synku? Widzę, że ciocia Anabell was odwiedziła.- przeniósł na mnie wzrok uśmiechając się.<br />
- Tak! I pomagała mamusi wybierać dla mnie mój garnitur!- oznajmił dumny.- Będę taki sam jak ty tatusiu!- Harry zaśmiał się i odstawił Kevina na ziemie.<br />
- Cześć kochanie- Bety podeszła do Harrego dając mu buziaka w policzek ,a następnie zwróciła się do mnie.- An, zostaniesz na kolacji?<br />
- Nie mogę, muszę uciekać do domu. Niedługo Niall przyjdzie.- wyjaśniłam.<br />
- No dobrze, ale jutro się widzimy tak?- zapytała z nadzieją.<br />
- Oczywiście.- uśmiechnęłam się. Harry i Bety brali za miesiąc ślub właśnie trwały przygotowania. Kevin był bardzo miłą i radosną wpadką. Póki nie miałam pracy pomagałam jak mogłam Bety. Wiem, że zrobiła by to samo.<br />
- To ja lecę.- oznajmiłam im- Pa Kevin!- pomachałam chłopcowi - Do jutra Ryczerzu!- pożegnałam się.<br />
- Czekaj, odwiozę cię.- zaproponował Harry. Przystałam na jego propozycje gdyż bardzo chciałam już znaleźć się w domu. Harry złapał kluczyki. Oboje wsiedliśmy do samochodu. To niesamowite jak życie potrafi się potoczyć. Znaleźliśmy przestronne mieszkanie niedaleko Homels Chapel. Do domu Harrego i Bety dzieliły mnie tylko kursy dwoma autobusami. Nasi rodzice rozstali się ale cały czas są przyjaciółmi. Jutro do nas przyjeżdżają. Steve znalazł sobie jakąś pannę natomiast mama kupiła psa. Widocznie nie jest jej dane być w związku. Przyjedzie też Ashton z Ashley. Zamieniłam parę słów z Harrym, ale resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu. Nie była to niezręczna cisza. Wręcz przeciwnie, odprężająca. Harry jest osobą z którą rozumiem się bez słów. Wysadził mnie przed moją klatką. W mieszkaniu panował półmrok. Odłożyłam klucze na szafkę i ściągnęłam buty. Dziwne Niall już powinien być. Sprawdziłam w kuchni, salonie, sypialni. Została jeszcze jadalnia na samym końcu korytarza. W środku pomieszczenia stał ogromny stół. Zazwyczaj jadaliśmy w kuchni więc stał pusty i nieużywany lecz teraz był zastawiony. Na stole stały dwie świeczki i świeciły się boczne lampy. Całość wyglądała przytulnie. Czyżby Niall zrobił mi niespodziankę i postanowił uszykować romantyczną kolacje? Tylko gdzie on do licha się podziewa? Zauważyłam, że drzwi balkonowe są otwarte. Wyjrzałem przez nie i ujrzałam Nialla szukającego czegoś w szafce, która stała na zewnątrz.<br />
- Hej.- powiedziałam. Chyba go zaskoczyłam bo podniósł głowę po drodze uderzając w krawędź szafki.<br />
- Auć.. hej.- uśmiechnął się do mnie masując bolące miejsce.- Myślałem, że wrócisz wcześniej, a to miało być niespodzianką.- wskazał głową za okno.- Ale jak zwykle nie wypaliło.- westchnął. Podniósł się z butelką wina którą tak szukał. Podszedł do mnie i objął. Przytuliłam się do niego wciągając ten jego zapach. Nachylił się nade mną i pocałował mnie.<br />
- Chodźmy.- chwycił mnie za rękę i delikatnie pociągnął do środka. Odsunął dla mnie krzesło i nalał wina, potem sobie nalał i usiadł. Zniknął na chwilę, jak sądzę w kuchni. Sączyłam powoli wino rozkoszując się jego smakiem. Usłyszałam brzdęk w kuchni.<br />
- Nic mi nie jest!- krzyknął. Zaśmiałam się pod nosem. Niall wrócił z półmiskiem pełnym makaronu i sosem do spaghetti. Uwielbiam spaghetti.<br />
- Voilà- powiedział kładąc półmisek na stole. Usiadł naprzeciwko mnie. Najpierw nałożył mnie, a potem sobie. Włączył pilotem wieże stereo. Z jej głośników popłynęła wolna muzyka. Zaczęłam jeść spaghetti.<br />
- Pycha.- pochwaliłam Nialla z pełną buzią. Zaśmiał się, a ja lekko zawstydziłem. Taa, lata robią swoje.<br />
- Jesteś urocza.- skomentował.<br />
- To mój tekst.- wytknęłam w jego stronę język. Pomimo tego, że mieliśmy po 22 lata zachowywaliśmy się jak dzieci.<br />
- Oglądałaś Zakochanego Kundla?- zapytałam z ciekawości. Ta scena strasznie mi przypominała film. Przez długi czas rozmawialiśmy o bajkach z dzieciństwa.<br />
- Chyba skończyło się wino.- oznajmił Niall potrząsając butelką.- Pójdę po jeszcze jedną.- poinformował mnie wstając od stołu.<br />
- An!- zawołał mnie z balkonu- Mogłabyś podejść?- spytał. Wstałam i poszłam za nim po to wino.<br />
- Jestem.- wychyliłam się za framugi praktycznie w niego uderzając. Chwycił mnie chroniąc przed upadkiem. Wziął moją twarz w swoje dłonie. Widziałam, że był czymś zdenerwowany. Pocałował mnie delikatnie, ale z uczuciem. Nagle zrobił coś czego w życiu bym się nie spodziewała. Uklęknął przede mną i wyjął z tylnej kieszeni pudełeczko.<br />
- Anabell kocham cię, jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Może nasze niektóre spotkania i okoliczności nie należały do najlepszych, ale od początku wiedziałem, że jesteś wspaniała. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Wyjdziesz za mnie?- spytał z nadzieją. Oczekiwał odpowiedzi, a ona sama cisnęła mi się na usta jednak nie mogłam wydobyć głosu.<br />
- Jeśli nie chcesz albo jest dla ciebie za wcześnie to..<br />
- Tak- przerwałam mu cicho.<br />
- Tak?- spytał zaskoczony.<br />
- Tak głupku!- krzyknęłam a on odłożył pierścionek i pocałował mnie okręcając mną wokoło siebie. Zakwiczałam niezrozumiale.<br />
- Co?- zaśmiał się- Mówiłaś coś?- zatrzymał się łapiąc oddech.<br />
- Pierścionek- sapnęłam.- Pierścionek spadł.- pokazałam na balustradę na której przed chwilą stało pudełeczko.<br />
- Jutro po niego pójdziemy.- pocałował mnie. Objęłam go nogami w pasie zarzucając ręce na szyje. Pocałował mój nos, policzki, usta, szyję, dekolt...<br />
- Niall, chodźmy do środka- szepnęłam mu na ucho. Posłuchał mnie. Położył się na łóżku sadzając sobie mnie na brzuchu. Nachyliłam się całując go.<br />
- Będziemy mieli jutro niezłą nowinę do przekazania.- zauważyłam między pocałunkami.<br />
- I zaprosimy jutro ich na ślub- oznajmił.<br />
- Co? To już mamy termin?- zapytałam szczerze zdziwiona.<br />
- A, to kolejna niespodzianka. Spytałem się Harrego i Bety czy możemy z nimi sobie wyprawić ślub i wesele. Oczywiście zgodzili się.- powiedział z szerokim uśmiechem.<br />
- Żartujesz?!- nie dowierzałam jego słowom.<br />
- Ależ nie.- pokręcił głową z uśmiechem.<br />
- Kocham cię.<br />
- Ja ciebie też kocham.- pocałował mnie w nos.<br />
<span style="background-color: white; font-family: Arial, Helvetica, Verdana, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 20px;"><br /></span><i style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: 14px; line-height: 20px;">W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. ~ Paulo Coelho</i><br />
_________________________________________________________________<br />
______________________________________________________________________________<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 14px; line-height: 20px;">Tak więc to już oficjalnie koniec. Przepraszam, że tak długo zwlekałam z dodawaniem, ale nie mogłam się za to zabrać. Jeśli ktoś tu jest i to jeszcze czyta/czytał albo będzie czytał to proszę zostawcie komentarz. Możecie napisać w nim cokolwiek, głupią kropkę nienawiści albo JA co tylko chcecie:) Możecie oczywiście zostawić dłuższy komentarz. Będę wdzięczna :> </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 14px; line-height: 20px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 14px; line-height: 20px;">Bardzo miło mi się pisało to opowiadanie chociaż to były moje początki. Mam nadziej, że uda mi się napisać jeszcze jedno, lepsze opowiadanie. Tym razem będzie albo o Harrym albo o Louisie. Informacja dla zainteresowanych powinna się pojawić na tym blogu:)) </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 14px; line-height: 20px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 14px; line-height: 20px;">Tym osobom które komentowały, czytały strasznie dziękuje za to że byliście. Jestem zadowolona. Kończę Forgive z łączną liczbą waszych wyświetleń - 15 386. W życiu nie spodziewałabym się takiej liczby odsłon. DZIĘKUJE! Kaya xoxo</span></span>Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-57714532498914034872015-03-20T11:35:00.000-07:002015-03-20T11:35:06.055-07:00Rozdział 30 <br />
<i>-parę miesięcy później-</i><br />
<br />
<br />
- Kocham cię- powiedział łącząc swoje wargi z moimi.<br />
- Ja ciebie też kocham.- odpowiedziałam odwzajemniając pocałunek. Wciągnęłam granatową szatę i założyłam swój biret/<br />
- Gotowa?- Niall popatrzył na mnie wyciągając do mnie zachęcająco rękę.<br />
- Wyglądasz uroczo- skomentowałam jego strój, który był prawie identyczny jak mój.<br />
- Dzięki.- skrzywił się.- Ale nigdy nie mów chłopakowi, że jest uroczy.- pstryknął mnie w nos.<br />
- Niall jest uroczy, uroczy, uroczy- zaczęłam śpiewać pod nosem, żeby go trochę powkurzać. Szturchnął mnie w bok i połaskotał. Oddałam mu kuksańca, ale przestałam śpiewać. Przed wejściem stali już nasi rodzice zakładając buty.<br />
- Która godzina?- spytałam zakładając buty na obcasie. Tak, NA OBCASIE.<br />
- Za piętnaście minut zaczyna się ceremonia.- powiedział zdenerwowany Steve poprawiając krawat. Wpakowaliśmy się wszyscy do samochodu i już dziesięć minut później siedzieliśmy na wygodnych krzesełkach w auli.<br />
- Dzień dobry wszystkim.- przywitał się dyrektor wchodząc na wzniesienie.- Spotkaliśmy się dziś tutaj wszyscy aby świętować ukończenie II Liceum w Londynie przez trzecioklasistów, niestety nie mogliśmy zrobić ceremonii na dworze z powodu złych warunków atmosferycznych. Streśćmy krótko..- rozejrzałam się po auli podczas gdy dyrektor kontynuował swoje długie przemówienie. Wszyscy uczniowie ubrani byli w granatowe szaty i birety, co pokazuje jak bardzo Ameryka wpłynęła na nasz świat. Pomyśleć, że Bety i Harry też mogliby tutaj być gdyby nie ja. Teraz pewnie też kończą szkołę tyle, że w Holmes Chapel. Nie, nie dzwoniłam do nich, ale tylko dlatego, że zgubiłam swój telefon co jest równoznaczne z tym, że zgubiłam również ich numery. A ani ja, ani oni nie pamiętamy swoich numerów. Planujemy z Niallem wyjechać niedługo. Czujemy się razem dobrze, ale nasi rodzice niestety również. Na początku pojedziemy do Holmes Chapel być może zastaniemy tam Harrego i Bety, później Niall chce pojechać do swoich dziadków do Mullingar i im wszystko wyjaśnić. Twierdzi, że możemy im ufać. Potem, potem to..<br />
- Anabell Devils!- usłyszałam- Nancy Hals i Bethany Colins!- ruszyłam w stronę dyrektra, który uśmiechał się szeroko. Stanęłam obok Bethany czekając aż dyrektor uściśnie mi rękę i wręczy świadectwo. Po niekończącej się minucie czekania i uśmiechania zeszłam z podestu i wróciłam na miejsce posyłając jeszcze uśmiech mamie. Wreszcie skończyłam szkołę. Już nic mnie tu nie trzyma. Chciałabym jak najszybciej stąd wyjechać. Po ceremonii wręczenia nagród niektórzy uczniowie wyrzucili w powietrze birety jak w amerykańskich filmach. Patrzyłam tylko jak fruną w górę obce birety jednak swojej nie podrzuciłam. Każdy zrobił sobie pamiątkowe zdjęcie i rodziny z uczniami rozeszli się. Mieliśmy zamówiony stolik w restauracji. Zamówiłam łososia który był drętwy w smaku tak samo jak atmosfera. Po zjedzonym posiłku wróciliśmy do domu.<br />
<br />
<br />
-<i>dwa dni później-</i><br />
<i><br /></i>
- Nie wierze, że to robimy.- szepnęłam do Nialla.<br />
- A ja tak.- odpowiedział siłując się z walizką.- I zobaczysz, uda się.- wstał z tryumfalnym uśmiechem na twarzy. Przyciągnął mnie do siebie całując. Nie, to nie była noc i romantyczna ucieczka. Wręcz przeciwnie. Był czerwcowy dzień punkt dwunasta trzydzieści siedem i właśnie przygotowaliśmy się do wyjścia z domu podczas nieobecności rodziców, którzy byli w pracy. Dokończyłam notatkę w której napisaliśmy, że jedziemy w świat. Tylko tyle. Przyjdzie jeszcze czas na wyjaśnienia.Póki co tyle musi im starczyć.<br />
- \idziemy?- spytał Niall chwytając w ręce dwie ostatnie torby.<br />
- Yhm.- pokiwałam głową. Rozejrzałam się ostatni raz po domu. Zatrzymałam wzrok na świeżo pomalowanym pokoju, który miał być Nialla.<br />
- Już nie będziesz miał swojego pokoju- zauważyłam.<br />
- Czy to ważne?- zapytał. Zawsze byłam sentymentalna, on wręcz przeciwnie.- Jedźmy już zanim się okaże że wrócą wcześniej.- wtrącił zdezorientowany. Rzuciłam jeszcze okiem na kominek w salonie. Wypucowany i wyczyszczony. Podeszłam szybko i chwyciłam zdjęcie swoje razem z mamą. Kiedyś byłyśmy mocno związane. Po przyjeździe do tego miasta nasze kontakty się rozluźniły, ale to nie znaczy, że chce o niej całkowicie zapomnieć. Niall ani razu nie skomentował tylko otworzył drzwi i spakował torby do samochodu. Zgasiłam światło w korytarzu i zamknęłam drzwi. Spojrzałam w niebo. W Londynie świeciło słońce. Czyżby dobry znak?<br />
<br />
_____________________________________________________________________<br />______________________________________________<br />_____________________________Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-45412912102046051742015-03-03T05:22:00.000-08:002015-03-03T05:25:49.230-08:00Rozdział 29- Nie tej, Święty Mikołaj.- wywróciłam oczami omijając go.<br />
- Poczekaj!- chwycił mnie za rękę.<br />
- Co- warknęłam starając się nie patrzeć na jego twarz.<br />
- Spójrz może na mnie, co?- to powiedziawszy chwycił moją brodę i spojrzał na mnie. Zebrałam się w sobie i odwzajemniłam twardo spojrzenie. Jeśli myślał, że znowu się rozryczę to się grubo mylił. Po dłuższym milczeniu nie wytrzymałam.<br />
- Puść mnie może, co?- wyrwałam się i poszłam do łazienki, bo gdzie indziej? Żadnej prywatności. Żadnej. Kiedy tylko zamknęłam drzwi osunęłam się na podłogę. Co ja właściwie robię? Odpycham Nialla, zamiast normalnie z nim porozmawiać. Czemu rozmawianie z ludźmi przychodzi mi tak trudno? Horan z pewnością wie co się stało z Harrym i Bety. Bardzo wątpię w to, że zostali w mieście.<br />
<br />
Po godzinie rozmyślania w łazience o wszystkim i o niczym postanowiłam jednak wyjść i stawić czoła swoim problemów. <span style="font-size: x-small; font-style: italic;">Niby taka silna, a jaka słaba. </span>Odgoniłam swoje sumienie,głos, myśli.. cholera nie wiem co to jest, ale mnie wkurza. I to bardzo. Weszłam wolnym krokiem do salonu w którym siedział Niall z piwem w ręce i oglądał mecz.<br />
- Niall?- spytałam.<br />
- Co?- spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem.<br />
- Czy, czy możemy porozmawiać?- usiadłam na skraju kanapy.<br />
- Ach.. czyli teraz jak ty chcesz to rozmawiamy? Jak nie chcesz to nie rozmawiamy. Rozumiem. Ty rządzisz.- zakpił. Jednak pominęłam to mimo uszu. Nie miałam ochoty wdawać się w dyskusje.<br />
- Proszę.- dodałam. Westchnął, ale wyłączył telewizor i pociągnął ostatni łyk piwa odrzucając puszkę na drugi koniec pokoju, po czym odwrócił się do mnie twarzą i oparł ramię na oparciu kanapy.<br />
- Więc o czym chcesz porozmawiać?- zapytał.<br />
- Sam wiesz o czym.- powiedziałam cicho.<br />
- Gdzie byłaś przez ostatnie 24 godziny?-<br />
- U Ashtona.- odpowiedziałam. Nie było to żadną tajemnicą. Zauważyłam, że mięśnie Nialla minimalnie spięły się pod koszulką.- Niall, wiesz co u Harrego i Bety?- zapytałam starając się, aby mój głos brzmiał w miarę normalnie.<br />
- Tak.- zerknął na mnie.- Chcesz wiedzieć?- pokiwałam głową na znak , że tak.<br />
- Po tym jak pobiegłaś nie wiadomo gdzie, Harry i Bety przyszli tutaj szukając cię. Kiedy cię nie zastali prosili mnie abym im wszystko wytłumaczył. Coś tam im powiedziałem-mam nadzieje, że to nic strasznego- spojrzał na mnie, ale ja tylko machnęłam ręką, żeby kontynuował- W każdym razie byli bardzo zasmuceni, że cię nie zastali. Harry powiedział, że skontaktują się z tobą, a póki co jadą do Homels Chapel, żeby pochować rodziców Harrego. Harry mówił, że zostanie tam, aż do ukończenia szkoły, bo nie dał rady by mieszkać tu sam. Bety twierdziła, że zostanie z nim, bo chłopak jej potrzebuje. Kazali też powiedzieć, że nie ważne co by się stało i tak się kochają.- zakończył patrząc niepewnie na mnie. Miarka się przebrała. Za dużo emocji skłębiło się we mnie. Podniosłam rękę do twarzy powstrzymując szloch. Oni pomimo wszystko mnie kochają. Zadzwonią do mnie. Nie wszystko stracone. Wiedziałam, że nasze relacje będą trochę inaczej wyglądać i jest to dla mnie zrozumiałe, ale nie straciłam ich. Niall podszedł do mnie przytulając mnie do swojej piersi. Dłonią głaskał mnie po włosach w uspokajającym geście. Kiedy się już uspokoiłam wdrapałam się na kolana Nialla i zarzuciłam mu ręce na szyję. Spojrzał mi w oczy uśmiechając się.<br />
- Oni mnie cały czas kochają- oznajmiłam z uśmiechem.<br />
- Tak jak ja.- cmoknął mnie w nos. Uśmiechnęłam się smutno.<br />
- Niall?- spytałam.<br />
- Hmm- zamruczał jeżdżąc nosem po mojej szyi.<br />
- Co będzie z nami?- zapytałam.<br />
- A co ma być?- oderwał się od mojej szyi patrząc uważnie na mnie.<br />
- No wiesz, nasi rodzice są razem. Nie daj Boże twój tata może się oświadczyć mojej mamie, nie twierdze, że się zgodzi bo to raczej mało prawdopodobne, ale załóżmy, że się zgodzi. Co wtedy zrobimy jeśli cały czas no wiesz...<br />
- Będziemy razem?- dokończył Niall. Kiwnęłam głową.- Coś się wymyśli.- wzruszył ramionami- Ale obiecuję, że cokolwiek zrobimy bądź wymyślimy będziesz szczęśliwa.- kurde. To my jesteśmy razem czy nie?<br />
- Niall?- spytałam z wahaniem.- My jesteśmy razem?- zapytałam na jednym wdechu. Spojrzał na mnie zdezorientowany.<br />
- Zasadniczo to robimy wszystko co ''normalna para'' więc wydawało mi się, że tak- wyjaśnił- ale jeśli nie chcesz..- pokręciłam przecząco głową.<br />
- Nie, chce- zaprzeczyłam.<br />
- To zróbmy to tak jak należy. Będziesz ze mną chodzić?- zapytał ze śmiechem.<br />
- Oczywiście.- uśmiechnęłam się przyciskając swoje usta do jego.<br />
<br />
____________________________________________________________________________<br />
_________________________________________________________________<br />
<br />
Podzieliłam jednak ten ostatni rozdział na dwa. Dodaje dzisiaj. Następny pojawi się podejrzewam, że jakoś w weekend. :)<br />
Buziaki xKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-29236748041072131152015-02-23T05:42:00.000-08:002015-02-23T05:45:52.827-08:00NIE ROZDZIAŁWiem, znowu się spóźniam ze wszystkim. Zawsze starałam się co tydzień dodawać rozdział, ale ten podejrzewam, że pojawi się może za tydzień góra dwa. Mam już napisanych ok. 2000 znaków, jednak chce, aby ten ostatni rozdział(tak, ten będzie ostatni) był wyjątkowy i dłuugaśny (w miarę moich możliwości). Dlatego jeśli ktokolwiek tu jest (HALO?) niech będzie cierpliwy. I jeszcze jedno. Drugiej częsci nie będzie, bo:<br />
<br />
a) <b>nie mam pomysłu</b><br />
b) <b>za mało osób to czyta</b>, a doświadczenia wiem, że drugie części są zazwyczaj gorsze niż pierwsze( przepraszam jeśli kogoś urażę!)<br />
c) <b>nie chce mi się. </b>No co? Każdy z nas jest leniem. W mniejszym lub większym stopniu. W moim przypadku w tym drugim.<br />
<br />
<span style="font-size: large;">Ale!</span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
To nie znaczy, że nie zacznę pisać jakiegoś nowego, fajniejszego opowiadania. Już nawet mam pierwsze dwa rozdziały. Jednak wolałabym je całe napisać i dopiero potem je publikować. Więc jak ktoś ma ochotę to zapraszam w wakacje!( miejmy nadzieje, że w końcu zabiorę się za to i uda mi się skończyć do wakacji)<br />
Aha! I jeśli już to będzie to luźne opowiadanie, nie jakieś nie wiadomo wymyślone, ale też bez scen erotycznych co drugi rozdział. Przepraszam jeśli kogoś zawiodłam.<br />
<br />
Tak więc został mi jeden rozdział i epilog. Miejmy nadzieje, że szybko się uwinę, a wy będziecie zadowoleni:)<br />
<br />
O ile ktoś tu jest:// Chociaż 14 000 wyświetleń coś znaczy. <span style="color: red; font-size: large;">Bardzo dziękuje za nie!</span><br />
<br />
Jak macie czas i chęć to możecie skomentować czy jesteście:))<br />
<br />
Do następnego!<br />
xx<br />
<br />
EDIT: Chyba coś mi się pomyliło. Zobaczę, ale jeśli się uda będą DWA rozdziały. Chodzi o to, że chce, żeby było 30 rozdziałów, a nie 29 XD Tak jestem perfekcjonistą, pedantką, nazywaj to jak chcesz.Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-78028378506926825822015-02-15T11:50:00.000-08:002015-02-15T11:50:32.133-08:00Rozdział 28Obudziłam się o dwunastej godzinie w południe. Przeciągnęłam się strzykając kośćmi. Cóż, łóżko za wygodne nie było, a zasnęłam dopiero jakoś nad ranem.<br />
- Hej.- powiedziałam zachrypniętym głosem wchodząc do salonu.<br />
- Hej.- przywitał się Ashton odwracając wzrok od meczu w telewizji przenosząc go jednocześnie na mnie.- Chcesz?- rzucił we mnie paczką chipsów. Znając życie nie miał nic innego do jedzenia, więc bez słowa otworzyłam paczkę i śledziłam mężczyzn w niebieskich koszulkach w telewizorze. Po skończonym 'posiłku' wstałam i skierowałam się do łazienki. Musiałam się jakoś ogarnąć.<br />
- Ash!- krzyknęłam.- Masz może jakieś kosmetyki?!- pytanie było głupie, bo po cholerę trzymałby kosmetyki u siebie w domu. Usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się ujrzawszy wyszczerzona twarz Asha.<br />
- Zdziwisz się siora, ale mam.- wyciągnął za pleców niewielkich rozmiarów kosmetyczkę. Poniosłam jedną brew wysoko.<br />
- Skąd je masz? Nie mów mi, że są twoje..- Ash przerwał mi wybuchem śmiechu.<br />
- Nie, nie jestem pedałem. Ale moja dziewczyna- Ashley- je zostawiła u mnie.- wyjaśnił.<br />
- Masz dziewczynę?!- pisnęłam.- Czemu mi dupku nie powiedziałeś?- jednak zamiast odpowiedzieć uciekł z łazienki. Będę musiała to z niego wycisnąć, jednak najpierw moja twarz. Spojrzałam w lustro oceniając sytuacje na bardzo krytyczną. Otworzyłam kosmetyczkę z cichym westchnięciem.<br />
<br />
***<br />
- No, no, no, widzę, że do porządku się doprowadziłaś.- skomentował Ash skanując moją twarz.<br />
- Owszem.- powiedziałam siadając obok niego. - Co czytasz?- spytałam wskazując na książkę w jego dłoni.<br />
- Akwarium- odpowiedział- To taki kryminał.- wyjaśnił widząc moją zdziwioną minę.<br />
- Fajny tytuł na kryminał- parsknęłam śmiechem. Ash żachnął się i odwrócił do mnie tyłem. Przez parę minut panowała nieznośna cisza. W końcu ją przerwałam.<br />
- Ashie nudzi mi się.- jęknęłam zmieniając pozycję.<br />
- Ashie?- zapytał zdziwiony.<br />
- Tak, Ashie. Ashie opowiedz mi o swojej dziewczynie- zmarszczyłam brwi próbując przypomnieć sobie jej imię. Alex, Ashley.. Ashley!- O Ashley- dodałam.<br />
- Pod warunkiem- zaczął odkładając książkę na bok- że ty mi opowiesz co nie co o Niallu.- zmarszczyłam brwi, ale przystałam na jego propozycje.<br />
- Niech ci będzie. To zaczynaj.-<br />
- Nie, zrobimy tak. Ty zadajesz pytanie ja odpowiadam, ja zadaję pytanie ty odpowiadasz.<br />
- No dobrze. To jak się poznaliście.<br />
- Nie spodoba ci się to, ale przez gang.- kiwnęłam głową. Faktycznie, nie chciałabym tak poznać nikogo.<br />
- Dobra teraz twoja kolej. Ej! Ash- Ashley, jak słodko.- uśmiechnęłam się zadowolona ze swojego odkrycia. Wywrócił oczami, ale również się uśmiechnął.<br />
- A wy jak się poznaliście?- spytał. Musiałam się chwilę zastanowić.<br />
- To było, to było w sylwestra w klubie. Stałam wtedy na balkonie i - zamilkłam. Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że Niall siłą mnie pocałował.<br />
- I co? -spytał zniecierpliwiony.<br />
- No i on też tam stał i zagadał do mnie.- wzruszyłam ramionami. Na szczęście łyknął to.- Teraz moja kolej. Czemu nie mieszkacie razem?<br />
- Nie mam warunków- wyjaśnił.- Poznam kiedyś osobiście Nialla?<br />
- Może, a ja Ashley?<br />
- Oczywiście. Ma prawo jazdy?<br />
- Tak. Jak długo już jesteście razem?<br />
- 2 lata. A wy?<br />
- Nie jesteśmy razem.<br />
- Co?<br />
- Nie.<br />
- Nie?<br />
- Nie.<br />
- Czemu?<br />
- Nie wiem, po prostu.- wzruszyłam ramionami. Uniósł brwi.<br />
- A zamierzacie być?- spytał.<br />
- Nie mam pojęcia- westchnęłam.<br />
- Kochasz go?<br />
- Tak, chyba tak.<br />
- Więc wszystko jasne!<br />
- Nie, nie Ash.- pokręciłam głową- Nic nie jest jasne.<br />
- Jak to nie? Kochacie siebie nawzajem to wystarczy.- już to kiedyś słyszałam.<br />
- Skończmy temat, proszę. W życiu nie spodziewałam się, że będę rozmawiała z bratem na taki temat.- zachichotałam, a on razem ze mną. W tej samej chwili zadzwonił telefon. Przełączyłam połączenie na pocztę głosową cicho wzdychając. Ciągle dzwonił Niall ale ani razu Harry albo Bety. Chyba faktycznie straciłam przyjaciół. Całe szczęście, że Ash nie komentował tego. Być może dlatego, że był zajęty podjadaniem ciastek. Nagle spadło na mnie poczucie winy. Może chciał się spotkać z Ashley, ale ma na głowie młodszą, wkurzającą siostrę? Może chciał wyjść gdzieś z kumplami? Albo wbić na jakąś imprezę?<br />
- Ashton, ja chyba..ja chyba już pójdę.- powiedziałam.<br />
- Co? Czemu?- spytał gryząc w połowie ciastko.<br />
- Kiedyś muszę to zrobić. Im wcześniej tym lepiej. Poza tym, nie będę ci zawracała głowy, może chcesz coś innego robić niż być ze mną.<br />
- Ana.- spojrzał na mnie z żalem.- Za kogo ty mnie masz? Możesz tu zostać ile ci się podoba. Ja chce, żebyś została, nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem. Poza tym, jakbym chciał wyjść to bym wyszedł. I mam w planach zaprosić dzisiaj na wieczór Ashley.- przytulił mnie kończąc swój monolog.<br />
- To zostanę- uśmiechnęłam się oddychając z ulgą- Ale jutro muszę się wynieść i jakoś ponaprawiać to co zrobiłam.<br />
- Pomogę ci.- zaoferował się.<br />
- W porządku.- przystałam na jego propozycje.<br />
<br />
***<br />
- Na razie An, miło było cię poznać.- przytuliła mnie.<br />
- Ciebie również, Ashley.- uścisnęłam ją.- Mam nadzieje, że się kiedyś jeszcze spotkamy.- spojrzałam na blondynkę.<br />
- Mam taką nadzieje.- pokiwała mi i wyszła z pokoju.<br />
- Pa kochanie!- usłyszałam głos mojego brata. Chwilę później rozległ się odgłos zamykanych drzwi.<br />
- I co?- spytał wchodząc do pokju siadając obok mnie.- Jak Ashley?<br />
- Jest urocza.- skwitowałam- Nie mam nosa do ludzi, ale wydaje się ciebie kochać. To w jaki sposób patrzyła na ciebie..- rozmarzyłam się teatralnie wzdychając.<br />
- Ej!- Ashton rzucił we mnie poduszką śmiejąc się.<br />
- No co, to jest słodkie.- uśmiechnęłam się lekko poważniejąc.- Jednak ja też już muszę cię opuścić. Muszę wszystko odkręcić co zrobiłam.<br />
- W porządku, zawiozę cię.- wstał z kanapy kierując się do przedpokoju. Ja również wstałam biorąc swoje rzeczy i zakładając buty.<br />
- Gotowa?- spytał kładąc rękę na klamce.<br />
- Tak, chyba tak.- przytaknęłam. Całą drogę przebyliśmy w ciszy przerywaną tylko przez cichą muzyką puszczoną z radia w samochodzie. Kiedy zatrzymaliśmy się przez moim domem Ash spojrzał na mnie ze współczuciem.<br />
- Jesteś pewna, że nie mam iść tam z tobą?- pokręciłam głową. Po pierwsze musiałam to załatwić sama, a po drugie nie wiedziałam jak zareaguje Niall jak spotka Asha. Otworzyłam drzwi, ale Ashton pociągnął mnie do dużego uścisku.<br />
- Powodzenia.- szepnął mi na ucho.- Niedługo zadzwonię do naszej mamy. Wszystko w swoim czasie. Pokiwałam mu dłonią i zatrzasnęłam drzwiczki. Patrzyłam jak odjeżdża, a potem ruszyłam wolnym krokiem do domu, który oświetlała tylko lampa uliczna stojąca niedaleko. Zadzwoniłam do drzwi czekając, aż otworzą mi łaskawie drzwi. Miałam tylko nadzieje, że ktoś jest w domu. Mama ze Stevem pewnie jeszcze są w Mullingar, bo odpisała mi wczoraj, że poinformowała Nialla o mojej wizycie 'u Bety'. i póki co są jeszcze u rodziców Steva. Wiadomo, że wie, że tonie u niej byłam. Zagryzłam wargę jak usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka. Drzwi uchyliły się ukazując Nialla.<br />
- Anabell?- zapytał zdziwiony.<br />
<br />
_______________________________________________________________________<br />
________________________________________________________________<br />
<br />
WALENTYNKI!<br />
Taki mały bonus na święto zakochanych.<br />
<br />
(dopiska z dnia dzisiejszego: zapomniałam wstawic rozdział XD byłam pewna że go wstawiłam a tu wchodzę i BUM! Nie ma, ale wstawiam go, żeby nie było, że zapomniałam o Was:) )<br />
Buziaki xKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-4542437971250928412015-02-13T06:50:00.000-08:002015-02-13T06:52:07.273-08:00Rozdział 27Zabiłam rodziców Harrego. Nie chciałam w to uwierzyć. Nie chciałam tego zrobić. O Boże. Czemu to musi być takie skomplikowane? Cofnęłam się o krok zasłaniając usta dłonią. Do oczu napłynęły mi łzy. Jak ja teraz spojrzę w oczy Harremu? Skierowałam się w stronę wyjścia. Nie wytrzymam tutaj.<br />
- An!- usłyszałam jak Niall biegnie za mną i chwyta mnie w połowie korytarza.<br />
- Zostaw mnie.- próbowałam się wyrwać, ale chłopak zacisnął rękę na moim ramieniu. Syknęłam z bólu, ale odwróciłam się. Co?- warknęłam patrząc na niego spod byka. Niall spojrzał na mnie twardo.<br />
- To nie jest twoja wina.- powiedział stanowczo.<br />
- Jest.-<br />
- Nie, nie jest.- powtórzył.<br />
- Jest!- krzyknęłam mu w twarz.- Zabiłam ich, rozumiesz?! To przeze mnie zginęli!- krzyknęłam wyrywając swoje rękę z jego dłoni. Zauważyłam ponad jego ramieniem, że moi przyjaciele zainteresowani podnieśli głowy. Oboje mieli zszokowane miny. Poczułam, że w kącikach oczu zbierają mi się łzy.<br />
- Boże, nie.- cofnęłam się szeptając do siebie jak jakaś wariatka. Oni nie mieli się dowiedzieć. Przynajmniej nie w taki sposób. Co ja zrobiłam. Wybiegłam na zewnątrz i ruszyłam przed siebie.<br />
- Anabell! Poczekaj.- Niall stanął przede mną. Próbowałam go ominąć, ale nie pozwolił mnie. Założyłam ręce na piersi, żeby zachować chociaż resztki godności. Czułam, że miałam zapłakane oczy, rozmazany makijaż i podkrążone oczy pod wczorajszym wieczorze. Nie mogłam pojąć jak jeszcze nie uciekł.<br />
- An, to moja wina. Ja o wszystkim wiedziałem. Pamiętasz jak pobiłem się z Seanem? Powiedział mi, że idzie tobie właśnie oznajmić, że na piątek wieczór szykuje się afera. Zabroniłem mu tobie mówić. Byłaś szczęśliwa, a on nie miał prawa tego zepsuć. No i po tej całej bójce doszliśmy do porozumienia, że ja ci o tym wszystkim powiem, a ja..nieważne. Wiedziałem też, że gdybyś się dowiedziała, na pewno byś coś z tym zrobiła, a to by się źle dla ciebie skończyło. Tyle, że tego nie zrobiłem. Ale wysłałem naszych rodziców do dziadków, zadbałem, żeby najbliższe osoby nie znalazły się w w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej godzinie.- wyjaśnił. Widziałam, że było mu przykro i powinniśmy się przytulić jak w filmach, jednak na mnie podziałało to, jak dolanie oliwa do ognia. Wkurzyłam się.<br />
- A co z rodzicami Harrego?! Czemu o nich nie pomyślałeś? Już wiem co Sean miała na myśli wtedy na parkingu! Ale czemu do cholery mi nic nie powiedziałeś?!- krzyknęłam. Ominęłam go i poszłam w jedno miejsce, gdzie było małe prawdopodobieństwo spotkania jakichkolwiek ludzi. Po piętnastu minutach siedziałam już na górce. Chciałam się wypłakać w spokoju od wielu lat, ale jak na złość nie mogłam. Objęłam kolana ramionami i obwiązałam się ciaśniej szalem. Było mi zimno, ale to nic w porównaniu z bólem i stratą jakich dzisiaj doświadczyłam.<br />
- Przeziębisz się.- powiedział siadając obok<br />
- Wiem.- przytaknęłam nie obdarzając go ani jednym spojrzeniem. Westchnął zrezygnowany.<br />
- Ana, to już koniec. Postaraj się o tym zapomnieć, to też moja wina. Pamiętaj, że nie jesteś sama. Teraz będzie już tylko lepiej. Wyjedziesz stąd i rozpoczniesz nowe życie.<br />
- Bez przyjaciół.- szepnęłam. Spojrzał na mnie zdezorientowany.<br />
- Jak to?- wyjaśniłam mu wszystko, a on mnie bez słowa przytulił.<br />
- Tak mi przykro, przepraszam, że cię wciągnąłem w to całe bagno. Obiecuję, że będę teraz przy tobie, nadrobimy te wszystkie lata, obiecuję, tylko wybacz mi, proszę.- zanurzył głowę w moich włosach.- Wybacz.- powtórzył. Przypomniałam sobie wszystkie stare wspomnienia kiedy byliśmy dziećmi. Kiedy bawiliśmy się razem w piaskownicy, goniliśmy po osiedlu, kopaliśmy piłkę, budowaliśmy z kocy swoją własną bazę w pokoju. Kto nie ma rodzeństwa nie zrozumie, ale czasami trzeba wybaczyć, pomimo rzeczy jakie ta osoba nam wyrządziła.<br />
- Wybaczam tobie, przecież jesteśmy rodzeństwem Ash.- przytuliłam go ciesząc się, że w końcu odzyskuje brata.<br />
- Ana, masz zamiar wrócić do domu?- spytał. Westchnęłam. Wiedziałam, że będę musiała wrócić, ale nie chciałam teraz. Chciałam odpocząć od tego wszystkiego i przemyśleć.<br />
- Mogę u ciebie przenocować?- zapytałam opierając głowę o jego ramię.<br />
- Zawsze.- objął mnie ramieniem.<br />
<br />
***<br />
<br />
- To tu mieszkasz?- spytałam przechadzając się po małym mieszkaniu. Mieściło się na zupełnie przeciwnym końcu miasta niż mój dom. No, i był to blok.<br />
- Tak.- położył klucze na komodzie.- Było ciężko znaleźć tanie mieszkanie.- wyjaśnił. Przeczesał ręką włosy w zdenerwowaniu. Podeszłam do niego i chwyciłam jego rękę.<br />
- Ash, jest ok, naprawdę. Ładnie się urządziłeś.- uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech i otrząsnął się nagle.<br />
- Chcesz coś do picia? Jedzenia? A może chcesz się położyć? Nie obraź się, ale wyglądasz okropnie.- wyjaśnił ze śmiechem.<br />
- No dzięki tej.- walnęłam go w ramię siląc się na uśmiech.- Rzeczywiście czuję się zmęczona.- przyznałam.<br />
- Chodź pokażę ci gdzie będziesz spała.- pokazał gestem, że mam iść za nim. Szliśmy wąskim korytarzem w kierunku białych drzwi. Obok ich znajdowały się identyczne.<br />
- Tutaj śpi normalnie mój kumpel, ale wyniósł się n.. no wiesz. odchrząknął. Wiedziałam, że chodziło o tą całą 'katastrofę'.- W każdym razie, obok ja będę spał więc jak będziesz czegoś potrzebowała to pukaj. Tam- pokazał na drugi koniec łazienki.- Jest łazienka. W szafce znajdziesz ręcznik i jakieś moje stare ciuchy, możesz je wziąć.<br />
- Dzięki Ash- uśmiechnęłam się i skierowałam się w stronę łazienki. Po szybkim prysznicu i zmyciu makijażu, a raczej tego co z niego zostało, skierowałam się z powrotem do pokoju. W pokoju nie znajdowało się nic szczególnego. Łóżko, szafa i stara komódka. Na komódce znalazłam kubek gorącej herbaty i kanapkę z serem a której Ash namalował buźkę. Zachichotałam cicho pod nosem i usiadłam po turecku na podłodze zajadając się. Po posiłku zgasiłam światło i zmęczona położyłam się do łóżka. Jednak kiedy tylko zamknęłam oczy powróciły wszystkie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Czułam pustkę. Nie chciało mi się już spać, ani płakać, to było jak.. odrętwienie. Trans z którego nie możesz się wyrwać. Nie miała siły myśleć, byłam zmęczona, ale nie mogłam zasnąć. Po paru minutach, które wydawały się godzinami, zapaliłam małą lampkę przy łóżku. Podniosłam się i rozejrzałam wokoło. Brakowało mi Nialla. Chciałam się do niego przytulić i wybaczyć mu wszystko. Pytanie tylko czy mam mu co wybaczać? Sięgnęłam po telefon do spodni. Na ekranie wyświetliła mi się godzina 23:41. Jeszcze cała noc przede mną. Weszłam w pocztę wahając się nad imieniem Nialla. Napiszę do niego, ale co z tego będę miała? Przecież nie przyjdzie teraz na prawie drugi koniec Londynu. Postanowiłam, że jak już, to jutro do niego napiszę. Zamiast tego napisałam do mamy, że śpię u koleżanki i nie będzie mnie tej nocy w domu. Zablokowałam telefon i położyłam się na plecach wpatrując w sufit. Rozważałam czy iść do Asha czy nie. Niby to mój brat, ale parę lat się nie odzywał. W końcu postanowiłam, że nigdzie nie idę. Za cel postawiłam sobie przetrwanie tej nocy.<br />
<br />
_____________________________________<br />
<br />
Ash powraca!<br />
Piątek 13 rozpoczynają długo wyczekiwane ferie! Wolność na całe dwa tygodnie! Będę raczej cały czas w domu co jest rownoznaczne z większą ilością czasu na dokończenie tego opowiadania.<br />
Buziaki xKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-20882928819689302492015-02-02T11:22:00.001-08:002015-02-05T06:16:25.243-08:00Rozdział 26- An... wstaawaaj..- jakiś głos szeptał mi na ucho. Mruknęłam coś i odwróciłam się na drugi bok. Ja chce spać, do cholery.<br />
<div>
- Anabell!- podskoczyłam kiedy- jak się okazało- Bety krzyknęła. Usiadłam i spojrzałam nieobecnym wzrokiem na moją przyjaciółkę. Mój wzrok się jeszcze nie przyzwyczaił do światła dziennego więc widziałam ją jak za mgłą.<br />
<div>
- Co ty robisz?- wychrypiałam patrząc na nią.</div>
<div>
- No jak to co?- uśmiechnęła się- Budzę cię!- Oh, tak. Zapomniałam. Bety nawet po alkoholu z kacem jest rannym ptaszkiem. W geście poddania rzuciłam się z powrotem na poduszkę. Wiedziałam, że nie da mi już zasnąć. Jestem ciekawa jak Harry daje sobie z nią radę. </div>
</div>
<div>
- Która godzina?- spytałam ciągle zachrypniętym głosem.</div>
<div>
- Prawie ósma. Pospałyśmy sobie.- oznajmiła wesoło.</div>
<div>
- Rzeczywiście.- jęknęłam.</div>
<div>
- Dobra, chodź zrobimy śniadanie- pociągnęła mnie za rękę próbując podnieść.- No dalej leniuchu!- pogoniła mnie.</div>
<div>
- Już, już.- powiedziałam wstając. Weszłam do kuchni pomagając Bety sięgnąć patelnię z górnej szafki.<br />
Usmażyłyśmy naleśniki i zajadałyśmy się nimi przez następną godzinę popijając kawą. Małe kace pomału odchodziły w niepamieć.<br />
- Bety, ja już będę spadać.- poinformowałam przyjaciółkę.<br />
- Bo co. Wolna chata, hm?- mrugnęła do mnie.<br />
- To samo dotyczy ciebie i Harrego- uśmiechnęłam się do niej- Zadzwoń do niego, pewnie się ucieszy.<br />
- Tak zrobię- uśmiechnęła się odprowadzając mnie pod drzwi.- Pa ty mały Świntuchu!- pożegnała mnie całusem w policzek.<br />
- Na razie- rzuciłam zakładając torbę na ramię. Czułam się naprawdę szczęśliwa. Gdyby to mogło trwać wiecznie. Jednak dręczyło mnie cały czas przeczucie, że to tylko cisza przed burzą. Nie pomyliłam się.<br />
- Słyszałaś o tej masakrze przy starych magazynach na obrzeżach miast?- usłyszałam głos. Odwróciłam się gwałtownie. Napotkałam zdziwione spojrzenie dwóch staruszek<br />
- Jakiej katastrofy?- spytałam niegrzecznie. Niestety nie dostałam odpowiedzi. Chyba poczuły się urażone. Nie czekając na odpowiedź pokonałam resztę drogi biegiem. Trzasnęłam drzwiami wejściowymi i wtargnęłam do salonu. Na kanapie siedział Niall i oglądał telewizje. Kiedy mnie zobaczył, podniósł się i próbował objąć mnie w pasie. Jednak odgoniłam go i skupiłam swój wzrok na telewizorze.<br />
<br />
<br />
<i>Katastrofa na Labon Street. Doszło do niebezpieczniej strzelaniny w opuszczonym magazynie koło nowego magazynu SupermarketuTill. Nieznane źródła podają, że było to wyrównanie rachunków dwóch gangów. Pytanie tylko czy nie mogło się odbyć to gdzie indziej? I czy trzeba było użyć bomby, aby wyrównać zwykłe porachunki? Warte to było śmierci 112 osób? Miejmy nadzieje, że ranne osoby szybko powrócą do zdrowia, a rodziny pogrążone w żałobie odnajdą spokój. Dla Wiadomości12 Mia Shown. </i><br />
<i><br /></i>
Wstałam gwałtownie i wyszłam z domu. Skazałam na śmierć 112 osób. Skazałam na śmierć 112 osób. Powtarzał w myślach w kółko cały czas to samo zdanie. Irytowało mnie to. Poczułam, że po moim policzku spłynęła łza. Rozzłościłam się. Znowu taka słaba. Stanęłam w miejscu i spojrzałam w niebo. To zawsze mi pomagało. Może pomoże i teraz. Uspokoiłam się, ale cały czas miałam mętlik w głowie. Cieszyłam się, że Niall nie pobiegł za mną. Wiedziałam, że wtedy moje emocji wyszły by na wierzch. A tego z pewnością nie chciałam. Postanowiłam wrócić do domu, kiedy zauważyłam zbliżające się ciemne chmury, a na twarzy poczułam wiatr.<br />
- Wszystko ok?- spytał Niall kiedy mnie zobaczył. Siedział na ziemi z kamienną twarzą i bawił się telefonem.<br />
- Taa, tak myślę.<br />
- Chcesz pogadać?- spytał znienacka. Pokręciłam przecząco głową.- Okay. To pójdę zrobić herbatę.- poinformował mnie. Skinęłam głową i usiadłam w chwili w której zadzwonił mój telefon. Podniosłam go zauważając imię Bety na wyświetlaczu. Odrzuciłam połączenie. Nie byłam w stanie teraz rozmawiać z wiecznie wesołą Bety. Zawsze tak robiłyśmy, to był znak, że któraś z nas nie chce i nie ma ochoty teraz gadać toteż zdziwiło mnie kiedy usłyszałam ponownie dzwonek. Tym razem zdecydowałam się odebrać.<br />
- An?- usłyszałam roztrzęsiony głos przyjaciółki.- An, musisz... Niall... musimy pojechać.. Harry.. do szpitala.- wychrypiała.<br />
- Co Bety, co ty mówisz?- spytałam nie nażarty wystraszona.- Halo, Bety?<br />
- Po prostu przyjedź, proszę.- wyszeptała rozłączając się.<br />
- Niall!- krzyknęłam przerażona. Pobiegłam do kuchni.<br />
- Co się stało?- odwrócił się trzymając w ręce dwa kubki herbaty.<br />
- Harremu coś się stało! Musimy jechać z Bety do szpitala.- oznajmiłam panikując. Chłopak odłożył kubki i chwycił mnie za dłoń.<br />
- Nie denerwuj się.- powiedział opanowanym głosem. Przytulił mnie, a ja się uspokoiłam trochę. Niall chwycił kluczyki i wyszliśmy przed dom. Na pojeździe stał dobrze znany mi samochód.<br />
- Czemu James zostawił samochód?- spytałam.<br />
- Wypił trochę, a wiesz jak na niego działa alkohol. Odprowadziłem go do domu, a po samochód miał dzisiaj przyjść. Będzie musiał poczekać.- wzruszył ramionami. Kiwnęłam głową i wsiadłam do auta. Bety już stała pod swoim domem stukając niecierpliwe nogą i zapewne martwiąc się. Kiedy nas zauważyła odetchnęła z ulgą i weszła do pojazdu. Nikt się nie odzywał. Niall był skupiony na drodze, Bety była czymś zamyślona, a ja martwiłam się co może być Harremu. Samochód gwałtownie zatrzymał się na parkingu. Wyszłam z pozostałą dwójką z samochodu trzaskając drzwiami. Wbiegliśmy do szpitala. Niall podszedł do okienka informacyjnego dowiedzieć się gdzie jest sala 236. Na szczęscie pani z okienka nie robiła problemów, więc szybko dostaliśmy się do właściwego korytarza. Pod salą siedział skulony Harry na plastikowym krzesełku. Wyglądał bezbronnie pomimo swojego wzrostu.<br />
- Harry!- Bety podbiegła do chłopaka. Podeszliśmy szybko z Niallem do nich. Popatrzył na nas czerwonymi od płaczu oczami.<br />
- Moi rodzice, oni.. oni nie żyją.- szepnął załamanym głosem. Wmurowało nas. Chwila nam zajęła na przetrawienie tej informacji.<br />
- Jak to się stało?- spytała Bety zszokowanym głosem.<br />
- Byli w samochodzie. Jechali koło tego starego magazynu, kiedy wybuchła ta bomba i, i...- Bety rozpłakała się, a Harry spojrzał tępo w przestrzeń. Dopiero kiedy spojrzałam na Nialla dotarło do mnie, że zabiłam rodziców Harrego.<br />
<br />
__________________________________________________________________________<br />
_____________________________________________________________________<br />
TA-DA-DAM! *ponura muzyka w tle*<br />
<br />
Czuję sie strasznie z powodu uśmiercenia rodziców Harrego, ale.. musiałam to zrobić. Po prostu musiałam. Bardzo ich lubiłam chociaż w całym opowiadaniu była chyba tylko jedna wzmianka o nich i strasznie tego żałuję, bo wyobrażałam sobie ich przez cały czas jako ludzi tęższych z pogodnym uśmiechem na twarzy pomimo wielu problemów w życiu. No ale cóż, życie:(<br />
I tak, wiem, krótki. Został jeszcze na pewno jeden rozdział - może jak uda mi sie napisać to dwa - i epilog.<br />
Buziaki x<br />
P.S Wolicie zakończenie takie ''niedokończone''( takie dramatyczne jednym słowem;) ) czy wyjaśnienie co się potem działo z tą dwójką? Tylko pytam bo nie wiem czy próbować coś takiego napisać.</div>
Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-57879586923925850382015-01-29T08:16:00.000-08:002015-01-29T08:17:10.867-08:00Rozdział 25- An!- zawołała mnie Bety z łazienki.<br />
- Już idę!- krzyknęłam. Niall dał mi ostatniego buziaka, a ja zwlekłam się z łóżka. Skierowałam się w stronę łazienki. Moja przyjaciółka stała przed lustrem okręcając się na boki. Była ubrana w czarną sukienkę kończącą się w połowie uda. Na nogach miała moje kapcie świnki więc wyglądała co najmniej śmiesznie.<br />
- Co się stało?- spytałam.<br />
- Mogłabyś zapiąć mi z tyłu suwak? A poza tym czemu się obściskujesz ze swoim chłopakiem zamiast się szykować!- krzyknęła oburzona jednak uśmiechnęła się.<br />
- Wcale się z nim nie obściskiwałam!- zaprotestowałam.<br />
- Bety nie wierz jej!- krzyknął z pokoju Niall. Wywróciłam oczami, a moja przyjaciółka wybuchnęła śmiechem. Zapięłam jej ten zamek i spojrzałam na nas w lustrze. Wpatrywałyśmy się obie w lustro uśmiechając się od ucha do ucha.<br />
- Ej! Żyjecie?!- krzyknął Niall z pokoju. Wybuchłyśmy śmiechem i wyszłyśmy z pomieszczenia.<br />
- To co zakładasz?- spytała Bety podchodząc do komody. Spojrzałam na nią głupio.<br />
- Jak to co? No to. -wskazałam na siebie. Miałam na sobie czarne spodnie i pomarańczowy crop top. Tak jak wczoraj ustalałyśmy. Bety zeskanowała mnie wzrokiem.<br />
- Lepiej wybierzemy ci coś innego.- odwróciła się z powrotem do szafy.<br />
- Ale przecież wczoraj...- zaprotestowałam jednak Bety mi przerwała.<br />
- Wczoraj to wczoraj, dzisiaj jest dzisiaj.- uśmiechnęła się rzucając we mnie sukienką. Usłyszałam śmiech Nialla. Westchnęłam, ale żeby zaoszczędzić nam czasu ściągnęłam ciuchy i wciągnęłam sukienkę, która, jak się okazało, była granatowa z wycięciem na plecach. Niall- o którym istnieniu zapomniałam- gwizdnął przeciągle. Bety podała mi szpilki, a ja spojrzałam na nią spod byka.<br />
- Nie mogę iść w trampkach, albo jakiś niższych szpilkach?- spytałam błagalnie.<br />
- Eh, niech będzie. Załóż może te czarne wysokie koturny, co?- zapytała uśmiechając się. Pokiwałam głową i poszłam do korytarza szukając w szafce na buty tych odpowiednich. Kiedy w końcu je znalazłam spojrzałam na nie. Były stare, ale ciągle w dobrym stanie. Założyłam je na nogi i spojrzałam na siebie w lustrze. Chwilę potem obok mnie stanęła Bety.<br />
- Nie wiem czy mogę was tak puścić.- powiedział Niall opierając się o framugę drzwi.<br />
- To śmieszne, bo Harry powiedział to samo.- Bety uśmiechnęła się i chwyciła mnie pod rękę- Ale nie martw się, my zawsze dajemy radę. Kiedy zakładałyśmy nasze kurtki zadzwonił dzwonek do drzwi. Niall podszedł i otworzył je. Do korytarza wszedł James z jakimś jedzeniem na wynos i sześciopakiem piwa.<br />
- Hej stary.- przywitał się. Popatrzył na nas.- Widzę, że idziecie na balangę jakąś.- uśmiechnął się i mrugnął do nas.<br />
- Hej James.- przywitałam się. Odwróciłam się, aby wyjść jednak Niall złapał mnie za rękę i odwrócił tak, że wpadłam a niego. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, jakby miał mnie zaraz stracić. To ja musiałam przerwać, a raczej James.<br />
- Hej Gołąbki! Wystarczy już.- pomachał do nas.- Oni tak zawsze?- zwrócił się do Bety. Ta pokiwała głową szczerząc się od ucha do ucha.<br />
<br />
***<br />
- Bety!- zawołałam- Chcesz jeszcze jednego drinka?- spytałam, a raczej krzyknęłam. Pokiwała głową i dalej tańczyła, a raczej próbowała tańczyć. Pokręciłam głową i podeszłam do baru. Za blatem stał przystojny, opalony chłopak. Wycierał szklankę ścierką i rozmawiał z jakimś mężczyzną. Jednak kiedy mnie zauważył przerwał rozmowę.<br />
- Co podać skarbie?- spytał.<br />
- Dwa razy... co tam pan poleca.- machnęłam ręką bo zapomniałam nazwy poprzedniego napoju, który nam tak smakował.<br />
- Już się.- puścił do mnie oczko i zajął się nalewaniem i przyrządzaniem. Rozejrzałam się wokół rejestrując tysiące obściskujących się par i jeszcze więcej tańczących ludzi. Pomiędzy tylnim wyjściem, a wejściem do łazienek zauważyłam stojącą postać. Zaintrygowała mnie ponieważ coś w niej było znajomego. Ten sposób opierania się o ścianę. Próbowałam dostrzec twarz tej osoby. Niestety światła rzucane w tempie muzyki na parkiet nie dosięgały tamtego miejsca.<br />
- Proszę bardzo.- zwrócił się do mnie barman. Odwróciłam głowę napotykając uśmiechniętego chłopaka, który trzymał nasze napoje.<br />
- Dzięki- mruknęłam dając mu należytą zapłatę. Kiedy spojrzałam w powrotem w stronę gdzie stała postać jej już nie było. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się kto to mógł być.<br />
- An!- krzyknęła Bety podchodząc do mnie.- Masz te drinki?- spytała patrząc na moje ręce. Wyciągnęła mi jedną szklankę z ręki i spojrzała na mnie upijając łyk. Pozbyłam się myśli i odwzajemniłam uśmiech również upijając łyk.<br />
- Która godzina?- wybełkotała Bety zerkając na barmana, który przyglądał jej się.<br />
- Po drugiej.- oznajmił barman.- Za jakąś godzinę będą już wypraszać.- powiedział czyszcząc już i tak czystą szklankę.<br />
- Dzięki.- wymamrotała moja przyjaciółka.- Idziemy już? Nie chce jutro jakiegoś wielkiego kaca.- mruknęła do mnie. Pokiwałam głową oddając szklankę barmanowi.<br />
- Mogę prosić o wasze numery?- spytał nagle z uśmiechem na ustach.<br />
- Wybacz, ale jesteśmy obie zajęte.- odmówiła Bety biorąc mnie pod rękę.- Żegnamy.<br />
- Teoretycznie nie jestem zajęta.- poinformowałam dziewczynę kiedy zmierzałyśmy przez tłum ludzi w stronę wyjścia.<br />
- Teoretycznie niedługo będziesz.- powiedziała otwierając drzwi. Wciągnęłam powietrze przez nos i wyciągnęłam telefon. Wystukałam numer na taksówkę i czekałam, aż ktoś odbierze. Spojrzałam na przyjaciółkę, która trzymała się za głowę i mamrotała coś do siebie.<br />
- Tak słucham?- spytał głos w słuchawce.<br />
- Dobry wieczór, chciałabym zamówić taksów..<br />
- Niestety nie mamy wolnych taksówek.<br />
- Oh, naprawdę?- zapytałam nie dowierzając. W takim mieście jak Londyn nie brakuje nigdy taksówek.<br />
- Tak. Na drodze zdarzył się wypadek i wszystkie taksówki albo stoją w korkach, albo czekają na parkingach i nie mają możliwości swobodnego poruszania się po mieście. Proponuje metro albo pieszą przechadzkę.- dokończyła kobieta. Podziękowałam jej miło i rozłączyłam się.<br />
- Musimy iść na metro.- poinformowałam przyjaciółkę wzdychając. Wytłumaczyłam jej w skrócie mniej więcej wszystko, a ona o dziwo chwyciła mnie ponownie pod rękę i oznajmiła, że będziemy mieć dużo czasu, żeby wytrzeźwieć. Szłyśmy w ciszy napawając się odgłosami nocnego miasta.<br />
- W końcu.- powiedziałam widząc stacje metra.<br />
- Po przyjściu zaparzymy sobie herbatkę.- oznajmiła rozmarzonym głosem Bety. Przytaknęłam jej. Rozejrzałam się po stacji, prócz bezdomnych ludzi, gołębi i paru pijanych ludzi nikogo więcej nie było. Chuchnęłam na ręce, żeby je rozgrzać.<br />
- Zimno.- wysyczała Bety.<br />
- Zgadzam się z tobą.- przytaknęłam jej patrząc na wjeżdżające metro.- Chodźmy już do domu.- mruknęłam wchodząc do metra. Do domu Bety jechało się zaledwie parę minut metrem więc szybko się w nim znalazłyśmy.<br />
- Bo nie ma to jak w domu!- Bety rzuciła się na rozłożony tapczan w salonie. Położyłam się obok niej. Odwróciłam głowę w stronę dziewczyny by zorientować się, że ta już zasypia. Westchnęłam i ściągnęłam buty najpierw sobie, a potem jej. Ściągnęłam koc z oparcia i okryłam nim nas. Po paru chwilach również poczułam, że odpływam.<br />
<br />
________________________________________________________________________<br />
________________________________________________________________<br />
To chyba jest najgorszy rozdział jaki napisałam, dlatego wybaczcie, prosze. Pisało mi się go porażająco długo. Zostały jeszcze 2-3 rozdziały do końca :))<br />
Buziaki xKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-33884383189749639062015-01-22T08:57:00.002-08:002015-01-26T11:18:08.300-08:00Rozdział 24(piątek)Było mi za gorąco. Otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam Nialla rozwalonego na połowie łóżka. Po paru chwilach zorientowałam się, że w nocy zabrałam mu całą kołdrę i dlatego było mi tak ciepło. Spojrzałam na zegarek wskazujący dokładnie dwadzieścia cztery minuty po szóstej. Przeciągnęłam się stwierdzając, że i tak raczej już nie zasnę. Tak więc wstałam i zaczęłam krzątać się po pokoju zbierając rzeczy z podłogi. Nie mam pojęcia czemu, ale zaczął mi przeszkadzać cały ten bałagan w sypialni. W międzyczasie dobiegł mnie odgłos uderzania garnków z kuchni. Skierowałam się w tamtą stronę. Mama stała tyłem do mnie więc mnie nie mogła zauważyć. Ostatnimi czasy nie lubiłam spędzać czasu z mamą sama. Rok temu byłyśmy bardzo zżyte. Była moją najlepszą przyjaciółką. Być może dlatego, że nie miałam przyjaciół. Wszyscy uważali, że pochodzę z patologicznej rodziny. Chyba mieli po części racje. Odgoniłam ponure myśli z zamierzchłych czasów i postanowiłam zostać w kuchni. Podeszłam do lodówki jak gdyby nigdy nic i wyciągnęłam mleko.<br />
<div>
- O, hej.- powiedziała mama dopiero mnie zauważając. Zdobyłam się na lekki uśmiech i sięgnęłam płatki z górnej szafki. Wsypałam je do miski i zalałam mlekiem. </div>
<div>
- Więc.. dostałaś go od Steva?- spytałam wskazując na pierścionek. Mama kiwnęła głową nie patrząc na mnie.- Uhm, mamo?</div>
<div>
- Tak?- spojrzała na mnie. </div>
<div>
- To jest pierścionek zaręczynowy?- spytałam przełykając płatki. Parsknęła śmiechem i popatrzyła na mnie głupio.</div>
<div>
- Oczywiście, że nie. Nawet jeśli, nie mam jeszcze rozwodu z tatą. Byłam raz w urzędzie dowiedzieć się czy można to załatwić bez obecności jednej osoby. Powiedzieli, że jest taka możliwość, ale na razie nie chce mi się zabierać za te wszystkie papiery. Poza tym, ile ja się znam ze Stevem? An, proszę cię.- zakończyła wywód, a ja ciesząc się, jednocześnie przywaliłam sobie w myślach w czoło. No tak! Byłam taka głupia. Ulżyło mi. Uśmiechnęłam się i kontynuowałam jedzenie płatków. Usłyszałam odgłos szurania i w drzwiach pojawił się Niall z rozczochranymi włosami. Usiadł obok mnie całując mnie krótko, ale mocno w usta. Oderwałam się od niego zszokowana. Zerknęłam wystraszona na mamę, która na szczęście stała tyłem i nuciła. Posłałam chłopakowi mordercze spojrzenie, ale uśmiechnęłam się. On w zamian posłał mi łobuzerski uśmiech. </div>
<div>
- Proszę Niall.- powiedziała moja mama odwracając się i podając chłopakowi talerz ze smażonym jajkiem chyba. </div>
<div>
- Dzięki.- uśmiechnął się. Kiedy odwróciła się posłał mi wystraszone spojrzenie. Wskazał na jajko i spytał bezgłośnie co ma z tym zrobić. Uśmiechnęłam się tryumfująco. Zrobił minę męczennika, ale podniósł widelec do ust biorąc kawałek. Skrzywił się, jednak połknął jedzenie. Odstawiłam talerz do zlewu powstrzymując wybuch uśmiech i wyszłam z kuchni. Podniosłam uszykowaną torbę i już miałam wychodzić kiedy Niall chwycił mnie za ramię.<br />
- Nie jedziesz ze mną?- spytał z uśmiechem. W sumie.. czemu nie?<br />
- Okay.- wzruszyłam ramionami. Ubrał buty i kurtkę również chwytając swój plecak. Przed garażem stał już zaparkowany motor. Poprawiłam torbę na ramieniu i przełożyłam nogę przez siedzenie siadając za chłopakiem. Objęłam go w pasie chowając głowę z zagłębieniu jego szyi. Nagle coś mi się przypomniało.<br />
- Czekaj. A kaski?- spytałam podnosząc głowę.<br />
- To tylko sześć kilometrów, ale jak chcesz mogę ci dać kask.- wzruszył ramionami ściągając ręce z kierownicy gotowy iść po kask.<br />
- Nie, nie jest ok.- zapewniłam ponownie wtulając się w Nialla. Odpalił silnik i już po chwili jechaliśmy asfaltową drogą. Trzeba przyznać, że jechał ostrożnie, ale i tak bałam się trochę o swoje życie. Postanowiliśmy, że wysadzi mnie niedaleko szkoły, żeby ludzie nie gadali. Pożegnał mnie krótkim buziakiem po czym odjechał. Stałam jeszcze chwilę w miejscu uważając się za najszczęśliwszą osobę na świecie. Chociaż większość rzeczy się pochrzaniło wciąż miałam przy sobie najlepszych przyjaciół pod słońcem i chłopaka. Właśnie, chłopaka? Jak nazwać tą relacje.<br />
- Anabell!- naskoczyła na mnie Bety kiedy podeszłam do przyjacioł.- Dzisiaj o 18 do ciebie przyjadę i razem się uszykujemy. Mówię ci, to będzie impreza!- zakończyła, a Harry który pojawił się znikąd zaśmiał się i objął Bety w pasie przyciągając ją do siebie.<br />
- Tylko się pilnujcie, ciągle zastanawiam się czy to dobry pomysł puszczać was same.- ściągnął brwi zmartwiony.<br />
- Haroldzie, nie martw się, damy sobie radę.- poklepałam przyjaciela po ramieniu. Spojrzał na mnie spod byka.<br />
- Tylko nie Harold. I pamiętaj, nie wybaczę ci zabrania mi dziewczyny kiedy akurat nie ma rodziców w domu.- zarzucił mi. Wytknęłam w jego stronę język i dałam kuksańca w bok.<br />
- U mnie też nie ma rodziców.- poinformowałam go.- Jadą do dziadków.- wyjaśniłam widząc zdezorientowaną minę Bety.<br />
- Ale..- zaczął Harry jednak Bety położyła mu palec na ustach.<br />
- Starczy, przecież twoich rodziców jeszcze wiele razy nie będzie w domu, a poza tym umówiłam już się z An..- powiedziała do Harrego, ale już jej nie słuchałam bo byłam skupiona na sylwetce podchodzącej do nas. Kiedy zatrzymał się przede mną spojrzałam na niego.<br />
- Bawcie się, póki jeszcze możecie.- Sean spojrzał najpierw na mnie, a potem na moich przyjaciół którzy stali kawałek ode mnie.- Przyjaciele.- prychnął pod nosem.- Zobaczymy jutro jak się będziecie przyjaźnić.- mówiąc to odszedł. Stałam zastanawiając się pod nosem, o co do licha mu chodziło?<br />
- An, czego on chciał?- spytał mnie Harry podchodząc i chwytając mnie za rękę.<br />
- Nie mam pojęcia.- mruknęłam pod nosem. Zauważyłam Nialla zmierzającego w moją stronę.<br />
- Porywam ją, mogę?- spytał Niall Harrego.<br />
- Pewnie stary.- puścił mnie w chwili w której Niall mnie pociągnął za sobą. Odwrócił się tak gwałtownie, że z impentem na niego wpadłam<br />
- Co on chciał od ciebie?- zapytał przez zęby. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wkurzonego.<br />
- Nie ma...<br />
- Anabell, powiedz w tej chwili co on ci kurwa powiedział!- przysunął się bliżej. Odsunęłam się od niego zszokowana.<br />
- Nie mam pojęcia!- dokończyłam.- Powiedział, że mam się bawić póki mogę i, że zobaczymy jutro, Niall wiesz o co chodzi?- dostrzegłam na jego twarzy wyraz ulgi i zmieszania.<br />
- Nie, czemu miałbym wiedzieć o co chodzi temu kretynowi.- powiedział obejmując mnie jedną ręką w tali.- Chodźmy lepiej już na lekcje. Wszyscy już weszli do środka.- kiwnął głową w stronę wejścia budynku. W ciszy pokonywaliśmy parking. Cały czas próbowałam rozgryźć słowa Seana. Nie rozumiałam jego. Co taki zwykły chłopak miał na myśli? A Niall... co do niego nie byłam pewna.<br />
- An?- Niall przerwał moje myśli.<br />
- No?<br />
- Co jutro robi Harry?- spytał. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale odpowiedziałam.<br />
- Ogląda mecz z Maxem jak chyba wszyscy faceci w tym mieście.- otworzył drzwi i mnie przepuścił.<br />
- A ty idziesz z Bety, tak?- upewnił się. Skinęłam głową i weszłam do klasy w chwili w której zadzwonił dzwonek. Niall posłał mi uśmiech po czym poszedł usiąść na swoje miejsce. Usiadłam obok Bety, która poruszyła znacząco brwiami.<br />
- Co tak długo?- spytał uśmiechając się.<br />
- Przestań- machnęłam ręką ze śmiechem.- Tak w ogóle, muszę ci powiedzieć, że wczoraj - rozejrzałam się na boki, żeby zobaczyć czy ktoś nie podsłuchuje.- Wyznaliśmy sobie miłość.- szepnęłam uśmiechając się mimowolnie.<br />
- Jezu, An. To jest.. fantastyczna nowina!- krzyknęła Bety szeptem.- Jestem z ciebie dumna.- przytuliła mnie.<br />
<br />
________________________________________________________________<br />
_________________________________________________________<br />
Przepraszam, że tak długo, ale, jakby to powiedzieć, nie mam za ciekawej sytuacji. W każdym razie, miłego czytania:)<br />
Nowy postaram się dodać w weekend.<br />
Buziaki x<br />
<br /></div>
Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-56289318148311919122015-01-13T07:48:00.002-08:002015-01-14T09:09:03.642-08:00Rozdział 23 + ZWIASTUN!Kiedy wreszcie skończyłam wkładać naczynia do zmywarki i ją zamknęłam poczułam, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się napotykając poważną twarz Nialla. Uśmiechnęłam się lekko z zamiarem ominięcia go, ale powstrzymała mnie przed tym ręka chłopaka, która pojawiła się znikąd. Pacnęłam jego rękę, ale za wiele to nie dało. Spojrzałam na niego.<br />
- O co ci chodzi?- spytał z wyrzutem.<br />
- Słucham? Raczej o co tobie chodzi?- powiedziałam patrząc wymownie na jego rękę. Cofnął ją, ale chwycił mnie za ramię i stanął przede mną.<br />
- Nie. O co <b>tobie</b> chodzi. Powiedziałaś dzisiaj, że mnie kochasz, a potem nagle wyszłaś z pokoju!<br />
- Po pierwsze: <b>zakochałam</b> się w tobie, a po drugie wyszłam, bo rodzice wołali nas na kolacje!<br />
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.- powiedział ignorując moją pierwszą uwagę.<br />
- Dobrze, wiem o co ci chodzi.- założyłam ręce na piersi.Widząc jego minę westchnęłam i wyjaśniłam- Nie rozumiesz, że nasi rodzice są razem! Wiesz co by było gdyby dowiedzieli się?!<br />
- Odkąd przejmujesz się tym co powiedzą?!- wydrwił mnie.- Poza tym równie dobrze mogą niedługo ze sobą zerwać. Ja ciebie kocham, czy to ci nie wystarczy?- spytał z nutą rozpaczy w głosie.<br />
- Nie odkąd nasza mama nosi pierścionek zaręczynowy!- krzyknęłam nie przejmując się, że rodzice mogli nas usłyszeć ze swojej sypialni. Weszłam do swojego pokoju długo nie ciesząc się samotnością. Jasne, 'swojego' pokoju.<br />
- Od kiedy twoja mama nosi ten pierścionek?- chłopak wszedł do pokoju. Zerknęłam na niego. Wyglądał na zagubionego. Nie wiem jak nie mógł nie zauważyć pierścionka.<br />
- Od wczoraj.- odparłam.- Niall, nie jestem pewna czy to rzeczywiście pierścionek zaręczynowy. Nie zdążyłam się przyjrzeć, ale byłam pewna, że powiedzą nam dzisiaj przy kolacji.- wyjaśniłam widząc minę chłopaka. W oczach chłopaka dostrzegłam przebłysk nadziei. Nie wytrzymałam i podeszłam do niego obejmując go. Wtuliłam głowę w jego szyję uspokajając się trochę.<br />
- Niall,bo widzisz, skłamałam.- wyznałam niepewnie. Odepchnął mnie lekko i spojrzał na mnie zdziwiony.<br />
- Powiedziałam, ze się w tobie zakochałam. To nie prawda. Ja cię kocham.- powiedziałam. Raz kozie śmierć. Najwyżej będę żałować.<br />
<br />
NIALL:<br />
<br />
-Powiedziałam, że się w tobie zakochałam. To nie prawda - Jezu, tylko nie to.- Kocham cię.- I wtedy czas stanął w miejscu. Wiedziałam i byłem świadomy tego, że dla An te słowa mają ogromną wartość. Ze mną zresztą było podobnie. I wtedy zrozumiałem, że poradzimy sobie. Nieważne co się stało i co się miało stać, przejdziemy przez to. Razem.<br />
Nie wytrzymałem i pocałowałem ją. Przytuliła się do mnie jak niedźwiadek. Podniosłem ją i położyłem na łóżku. Wyciągnąłem się obok niej, a ona wtuliła się ponownie we mnie.<br />
- Kocham cię.- powiedziałem zanim zapadłem w sen.<br />
<br />
__________________________________________________________________<br />
_____________________________________________________________________________<br />
Tak ,tak wiem, to nie rozdział. Zaczełam go pisać jakiś tydzień temu, ale nie skończyłam. Jak pewnie wiecie powoli zbliża się koniec semestru(przynajmniej dla mnie) i muszę poprawiać różne rzeczy, zaliczać, a do tego mnóstwo jakiś testów i kartkówek 'na drugi semestr'.<br />
Więc postanowiłam dodać to .. coś i dodatkowo zwiastun. :) Osobiście uważam, że jest genialnie zrobiony no i poprostu się w nim zakochałam <3 Dziękuje Dorze z Dark Trailer za niego!<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/h7Ahmas6xjs?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
<br />
Koniecznie wyraźcie swoją opinię w komentarzu!<br />
Buziaki xxxKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-60831735436603136512015-01-05T04:28:00.003-08:002015-01-05T11:04:53.641-08:00Rozdział 22Obudziło mnie głośne pikanie budzika. Poszukałam po omacku telefon i wyłączyłam alarm. Kiedy powoli otworzyłam oczy napotkałam wzrok Nialla. W rękach trzymał telefon i siedział na łóżku pisząc smsa. Obok niego stał plecak spakowany do szkoły.<br />
- Niall?- spytałam kiedy z powrotem przeniósł wzrok na ekran telefonu.<br />
- Hmm?- mruknął nawet na mnie nie patrząc.<br />
- Co się wczoraj stało?- zadałam pytanie, które nurtowało mnie przez całą noc. Nie odpowiadał przez chwilę po czym głośno westchnął i odłożył telefon. Popatrzył na mnie uważnie.<br />
- Posłuchaj, nie zadawaj się z Seanem, ok?- powiedział ignorując moje pytanie.<br />
- Przecież się z nim już nie zadaje.- powiedziałam zdziwiona.- Co się stało?- ponowiłam pytanie dotyczące wczorajszego dnia.<br />
- Nieważne.-powiedział zmartwiony. Widziałam po nim, że czegoś jeszcze mi nie mówi.<br />
- Okay- dałam za wygraną. Popatrzył mi w oczy, wstał bez słowa i wyszedł z pokoju uprzednio zabierając plecak. Niech mu będzie. Wstałam i również przygotowałam się szybko do szkoły. Zabrałam się z Harrym i Bety.<br />
- Więc w co się jutro ubierasz?- zapytała Bety.<br />
- Nie mam pojęcia. Myślałam nad spodniami i crop topem.- wzruszyłam ramionami odkładając niepotrzebne rzeczy do szafki.<br />
- Okej ale do tego szpilki!- powiedziała Bety.<br />
- Przecież trampki też będą pasować.- zaprotestowałam ale wiedziałam, że nie mam wystarczającej siły przebicia.<br />
- Więc postanowione!- klasnęła w ręce dziewczyna.- Pożyczę ci jakieś szpilki. Wiesz co? Czarne będą pasować do tych ciemnych rurek. I do tego pomarańczowy crop top, idealnie!- zaśmiałam się cicho i przyśpieszyłam kroku. Miałyśmy dwie minuty do końca lekcji, a Bety chciała jeszcze wejść do toalety.<br />
- A właśnie! Słyszałam, że byłaś wczoraj na kolacji z Harrym i jego rodzicami!- powiedziałam wchodząc z przyjaciółką do toalety. Dziewczyna zarumieniła się.- No, opowiadaj!- szturchnęłam ją w bok.<br />
- No więc, byliśmy w restauracji Olimp w centrum miasta!- oznajmiła rozpromieniona. Może się to wydawać dziwne, ale rodzice Harrego rzadko kiedy pozwalają sobie na takie przyjemności jak drogie restauracje. Zwyczajnie ich nie stać.- Oni mają takie dobre serce! Harrego mama powiedziała, że taka dziewczyna jak ja to skarb i trzeba ją zabierać na obiady. Mówiła też, że następnym razem musisz iść z nami!-<br />
- Bety, musimy im zrobić jakąś niespodziankę albo prezent.- powiedziałam urzeczona dobrocią pani Styles. Dziewczyna pokiwała w zamyśleniu głową.<br />
- Wiesz...- zaczęła usilnie nad czymś myśląc- wydaje mi się, że państwo Stylesowie mają w kwietniu rocznicę ślubu. Może wtedy?- spojrzała na mnie.<br />
- Pewnie!- tym razem to ja klasnęłam w dłonie. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Pociągnęłam ze śmiechem Bety za rękę wyciągając ją z łazienki.<br />
***<br />
- Jutro u mnie o 19?- spytał Harry upewniając się.<br />
- Jasne.- powiedział Max po czym uścinęli sobie dłonie po koleżeńsku. Po odejściu skierowaliśmy się w trójkę w kierunku parkingu szkolnego. Harry zarzucił jedno ramię na ramiona Bety, a drugie na moje.<br />
- Więc jutro idziecie szaleć?- spytał uśmiechając się ukazując dołeczki w policzkach.<br />
- Pewnie.- przytaknęła Bety cmokając Harrego w policzek.<br />
- A ty co robisz?- spytałam chłopaka.<br />
- Ja oglądam mistrzostwa.- odparł.<br />
- Mistrzostwa?- skrzywiłyśmy się z Bety jednocześnie. Harry zachichotał.<br />
- Nigdy tego nie zrozumiecie. Poza tym jutro mam wolną chatę.- wyjaśnił.<br />
- A gdzie jadą twoi rodzice?- zainteresowała się Bety.<br />
- Jadą po zakupy. Twierdzą, że nie będzie kolejek, bo są mistrzostwa.- wyciągnął kluczyki z kieszeni i wcisnął przycisk otwierający samochód.- Potem chcą jechać do ciotki Barbary, ale, co ja wam będę truł.- dokończył.<br />
- Aha, prawie bym zapomniał, jutro możesz u mnie nocować.- mrugnął do Bety.<br />
- Nie, nie może.- powiedziałam zanim zdążyła zareagować- Śpię u niej.- sprostowałam widząc pytające spojrzenie Harrego. Po przetrawieniu informacji wytknął w moją stronę język i odpalił samochód.<br />
- To nie fair, zabiera mi dziewczynę..- mruczał do siebie. Wybuchnęłam śmiechem, a Bety i Harry posłali sobie spojrzenie typu ''a nie mówiłem?''<br />
- Ej, wszystko widziałam!- krzyknęłam odpinając pas i wychylając się do przodu. Popatrzyłam najpierw na Harrego, a potem na Bety.- Też chce wiedzieć.- jęknęłam w geście protestu.- Powiedz mi!- walnęłam Harrego w ramię.- Bety?- spojrzałam w stronę przyjaciółki.<br />
- Oj, to nic takiego.- odpowiedziała.- Chodzi o to, że odkąd poznałaś bliżej Nialla rozpogodziłaś się i no, wiesz.- wzruszyła ramionami uśmiechnięta od ucha do ucha.<br />
- Stałaś się Anabelle jakiej nigdy nie znaliśmy.- dodał Harry.- Lepszą Anabelle.- wyjaśnił pośpiesznie widząc moją minę. Po tych słowach w samochodzie zapanowała cisza przerywana przez ciche dźwięki rockowej muzyki lecącej z głośników. Słowa moich przyjaciół dały mi do myślenia.<br />
<br />
***<br />
Siedziałam w pokoju wystukując rytm stopą w takt muzyki i szkicując ołówkiem jakiś rysunek (tak, powróciłam do twórczości, jednak teraz nie maluje tylko rysuje) kiedy do pokoju wszedł Niall z wielkimi pudłami. Ściągnęłam jedną słuchawkę i spojrzałam pytająco na Horana.<br />
- Po co ci to?- spytałam wskazując na kartony przyniesione przez niego.<br />
- Nasi rodzice wzięli się w końcu za sprzątanie w tym pustym, a raczej pełnym pokoju.- wyjaśnił. Przeczesał ręką włosy stojąc na środku pokoju.<br />
- Czyli będziesz miał...- zaczęłam<br />
- ...swój pokój?- dokończył po czym pokiwał smutno głową. A raczej mi się zdawało. Popatrzył na mnie uważnie skanując moją twarz.<br />
- Yhm.- odparłam. Odłożyłam szkicownik i zdjęłam słuchawki.- Szkoda.- powiedziałam po czym natychmiast przykryłam usta dłonią aby powstrzymać słowa, które już mi się niestety wyrwały. Teraz już niestety nie pozostało mi nic, jak tylko obserwować twarz Nialla. Na początku pojawiło się na niej zdezorientowanie, potem zaskoczenie, a na końcu ten stary, chytry uśmieszek. Podszedł bliżej mnie po czym pociągnął mnie za rękę zmuszając mnie do wstania. Zetknął razem nasze czoła i spojrzał mi w oczy. Dłonie przeniósł na moją twarz i kciukami przejechał po moich policzkach obserwując mnie.<br />
- Naprawdę tak uważasz?- zapytał z nieukrywaną radością. Przygryzłam niepewnie wargę i lekko skinęłam głową. Chłopak złączył nasze usta w pocałunku. Pogłębiłam nasz pocałunek wplątując swoje ręce w jego włosy. Niall przeniósł dłonie z mojej na twarzy pod moje uda. Podniósł mnie, a ja oplotłam nogami jego tors. Kiedy miał znowu mnie pocałować powstrzymałam go odwracając lekko głowę. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Popatrzyłam w jego oczy. Jego niebieskie tęczówki lśniły i emanowały szczęściem.<br />
- Chyba się w tobie zakochałam.- szepnęłam. Niall popatrzył na mnie zszokowany.<br />
- Ja chyba też się w tobie zakochałem.- szepnął i wbił się w moje usta. Ściągnęłam mu koszulkę przez głowę kiedy przestał mnie całować i znieruchomiał nasłuchując. Usłyszeliśmy kroki na korytarzu.<br />
- Niall? Anabelle!- zawołała mama. Usłyszeliśmy jak mówi chyba coś do Steva.<br />
Chłopak w pośpiechu odstawił mnie na ziemie. Rzuciłam mu koszulkę i poprawiłam włosy, a Niall szybko wciągnął bluzkę przez głowę. Założyłam słuchawki kładąc się na łóżko w chwili w której drzwi się otworzyły, a Horan również rzucił się na łóżko zakładając ręce za głowę. Oboje spojrzeliśmy w stronę Steva wychylającego się przez drzwi.<br />
- Kolacja...- powiedział lustrując nas wzrokiem. Chyba chciał coś jeszcze dodać, ale odpuścił i wycofał się. Byliśmy świadomi tego, że oboje mamy opuchnięte wargi. Bynajmniej ja. Wypuściłam ze świstem powietrze. Zerknęłam na Nialla, który szybko oddychał. Popatrzył na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.<br />
- Myślisz, że się skapnął?- spytał.<br />
- Chyba nie, mam nadzieje, że nie. I tak mieliśmy szczęście, że to nie była moja mama.- powiedziałam wstając. Poczułam, że mój humor gwałtownie uległ zmianie.- Aha.Lepiej wytrzyj usta za nim przyjdziesz na kolacje.- rzuciłam zostawiając zaskoczonego chłopaka za sobą.<br />
<br />
______________________________________________________________<br />
_____________________________________________________________________<br />
Tak i oto powstał nowy rozdział. Był w większości pisany na spontanie :) ale liczy się. XD Niestety powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania. Nie umiem jeszcze określić liczby rozdziałów do końca, ale za dużo ich nie będzie ://<br />
Chciałam bardzo, ale to bardzo podziękować wszystkim osobom komentującym! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. <3<br />
Tak wiem do długich to on również nie należy. Chyba weszło mi to w nawyk :))<br />
xox<br />
<br />
<br />Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-15078557599967224592014-12-24T03:19:00.001-08:002014-12-24T03:19:15.926-08:00Rozdział 21 Minął miesiąc. Dokładnie miesiąc temu skazałam wielu ludzi na śmierć. Miałam cichą nadzieje, że może znaleźli jakieś inne rozwiązanie, jednak.. kogo ja oszukuje? Pewnie czekają, aż nadarzy się jakaś okazja. Ta myśl jeszcze bardziej mnie przygnębiła. Mam nadzieje, że Ashtonowi nie przyjdzie na myśl aby mnie poinformować o terminie akcji. Nie chciałabym tego. Wiedzieć dokładnie o godzinie i miejscu katastrofy i nic z tym nie zrobić. Wzdrygnęłam się na samą myśl. Niall bardzo mnie wspierał. Tylko ja i on o tym wiedzieliśmy. I siedzieliśmy znudzeni na środowej lekcji angielskiego jak gdyby nigdy nic. Patrzyłam na przemieszczające się w tempie żółwia wskazówki zegara. Westchnęłam kiedy wskazówki przekroczyły godzinę 12:30, a dzwonek nie zadzwonił. Zapomniałam, że spóźnia się trzy minuty. Zaczęłam stukać niespokojnie długopisem w zeszyt.<br />
- Anabell, nudzi ci się? W takim razie jak zinterpretujesz ten wiersz?-spytała pani Goodfrey ściągając okulary. Wszystkie pary oczu w sali zwróciły się w moją stronę.<br />
- A więc, ee..- w tym momencie zadzwonił dzwonek. Uśmiechnęłam się zadowolona zbierając swoje rzeczy. Nauczycielka popatrzyła tylko na mnie kręcąc głową z dezaprobatą i się odwróciła.<br />
-W piątek impreza? Tylko my dwie?- zaproponowała Bety. Dawno razem nie wychodziłyśmy.<br />
- Pewnie.- uśmiechnęłam się.- A co z Harrym?- rzadko bez niego wychodziłyśmy toteż zdziwiłam się.<br />
- Ogląda mecz z Maxwellem.- skrzywiła się. Nie przepadała za Maxem. Uważała, że podrywa jej chłopaka pomimo wielu przekonań Harrego, że jego przyjaciel jest w stu procentach hetero.<br />
- Ahh, to tak jak Niall z Jamesem. Pewnie jakieś mistrzostwa czy coś.- stwierdziłam. Dziewczyna zgodziła się ze mną.<br />
- Nieważne. Powiedz lepiej co jest między tobą, a Niallem?- spytała Bety.<br />
- Ee, nie umiem tego wyjaśnić.- westchnęłam- Zbyt skomplikowane.<br />
- No weź..- jęknęła.- Jestem twoją przyjaciółką przecież.- zrobiła minę zbitego psa.<br />
- Ostatnio graliśmy w Monopoly i zrobiliśmy razem pizze.- wzruszyłam ramionami.<br />
- Całujecie się?- zapytała Bety.<br />
- Może.- odpowiedziałam wchodząc do stołówki. Odetchnęłam z ulgą widząc przy stoliku Harrego z Maxwellem. Usłyszałam Bety jak mruczała coś pod nosem na temat tego drugiego. Uśmiechnęłam się w duchu słysząc zazdrosną przyjaciółkę. Kiedy przysiadłyśmy się do stołu Bety praktycznie przyssała się do Harrego. Kiwnęłam do Maxa i usiadłam obok Bety. Popatrzyłam z niechęcią na swoją tackę z jedzeniem(a raczej breją bez koloru) i chwyciłam wodę jednocześnie odpychając tackę. Bety zrobiła to samo. Od zawsze zastanawiałyśmy się kto do diabła to gotuje? Harry i Max mieli inne jedzenie(lepsze jedzenie) bo byli w drużynie, dlatego zawsze się z nami dzielili. W połowie przerwy na lunch wiele ludzi wyszło na korytarz ze stołówki. Zaciekawieni też wyszliśmy.<br />
- Co się dzieje?- pytała Bety podskakując obok Harrego. Ich różnica wzrostu była słodka.<br />
- Sean bije się z... nie pamiętam jak miał na imię.- Max odpowiedział zamiast Harrego.- To ten....<br />
- Z Niallem.- dokończył Harry zerkając na mnie. Kiedy ta wiadomość do mnie dotarła pod wpływem impulsu, nie myśląc o konsekwencjach, przecisnęłam się między ludźmi i rzuciłam się pomagać Jamesowi, który próbował ich rozdzielić. W tym momencie Sean siedział okrakiem na Niallu i okładał go pięściami, jednak widać było, że szanse były wyrównane, ponieważ Sean miał rozcięty łuk brwiowy i leciała mu krew z nosa. Kiedy chwyciłam Seana i próbowałam go odciągnąć on odwrócił się i uderzył mnie z całej siły w brzuch popychając mnie jednocześnie na śmietnik. Chwyciłam się za brzuch nie mogąc złapać oddechu. Od dawna nie zaznałam takiego ciosu. Cały świat mi zawirował przed oczyma. Dostrzegłam na twarzy Nialla wściekłość kiedy obrócił się tak, że teraz to on siedział na Seanie. Na szczęście James z Harrym zdążyli go powstrzymać zanim przyszli nauczycie. Obok mnie pojawiła się Bety.<br />
- An nic ci nie jest?- pytała zmartwiona. Pokręciłam przecząco głową próbując wstać. - Nie. Poczekaj chwilę. Najpierw usiądź.- powiedziała pomagając mi oprzeć się o ścianę obok śmietnika. Patrzyłam jak dwóch nauczycieli karze rozejść się uczniom i podchodzi do Seana leżącego na ziemi i wściekłego Nialla siedzącego obok Jamesa. Harry wycofał się i podszedł do nas.<br />
- Nic ci nie jest?- spytał z troską w głosie- Nieźle ci przyłożył.- stwierdził kiedy pokręciłam przecząco głową.<br />
- Co tam się dzieje?- spytałam wskazując na osoby naprzeciwko nas.<br />
- Seana biorą do higienistki, a Niall ma tu zostać i poczekać na dyrektora.- wyjaśnił Harry.- Przynajmniej tak zrozumiałem.- dodał. Pokiwałam głową w milczeniu. Widziałam jak Niall dyskutuje o czymś zawzięcie z Jamesem. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały Niall odwrócił szybko wzrok.<br />
- Chodźmy już.- powiedziałam cicho wstając przy pomocy Harrego i Bety.<br />
<br />
_________________________________________________________<br />____________________________________________<br />
Nie chciałam tego tak kończyć, ale nie zdążyłam dokończyć pisania, a obiecałam, więc dodaje. ;))<br />
Wesołych Świąt!!<br />
Buziaki xKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-12853449351208045952014-12-21T05:56:00.000-08:002014-12-21T12:46:36.398-08:00Rozdział 20- Niedługo o tym zapomnisz.- powiedział Ashton przytulając mnie. Pokiwałam niemrawo głową.<br />
- Dzwoń czasem.- mruknęłam.- Nie zniknij na kolejne pięc lat.- szepnęłam.<br />
- Obiecuję.- spojrzał mi w oczy.- Od teraz nasze kontakty się polepszą. Musisz mi też powiedzieć czemu nasi rodzice nie są już razem. Mama nie chciała mi powiedzieć przez telefon, a na razie nie chcę, żeby wiedziała, że też tu jestem.- powiedział dwuznacznie. Skinęłam głową w odpowiedzi, że zrozumiałam. Na razie nie będę się słowem o tym do mamy odzywała. Swoją droga ciekawe czemu mu nie powiedziała powodu dla którego odeszłyśmy od ojca. Wstydziła się? Raczej nie. Pewnie chciała go w końcu zobaczyć. Od zawsze Ashton był ulubionym dzieckiem rodziców. Mam żal do mamy za to, że nie mówiła mi o tym, że ma kontakt z moim bratem. Do niego też mam żal, że nie raczył się przez całe pięć lat odezwać. Wtedy kiedy ja i mama cierpiałyśmy przez jego odejście. Jednak to mój brat. Muszę mu wybaczyć.<br />
- Postaraj się, aby jak najmniej ludzi ucierpiało.- poprosiłam odrywając się od niego. Pokiwał głową, a ja kiwnęłam na trzech pozostałych mężczyzn i odeszłam w stronę wyjścia parku. Obejrzałam się przez ramię sprawdzając czy już sobie poszli. Napotkałam podejrzliwe spojrzenie Toma. Udałam, że upuściłam klucze i kucnęłam. Kiedy drugi raz spojrzałam nie widziałam żadnej osoby. Podniosłam się otrzepując ręce.<br />
- I co?- spytał Niall opierając się o pobliskie drzewo.<br />
- Pstro.- powiedziałam kierując się w stronę parku. Chłopak podbiegł do mnie i chwycił za łokieć okręcając mnie o 180 stopni, tak, że teraz stałam twarzą do niego.<br />
- Widziałem, że to podpisałaś. Poza tym nie o to pytam.- popatrzył mi w oczy.- Jak się czujesz? Martwię się o ciebie.- przytulił mnie. Na początku stałam sztywno, bo, przyznajmy szczerze nie jestem najlepsza i przyzwyczajona do okazywania uczuć. Jednak w tej chwili potrzebowałam tego. Potrzebowałam aby ktoś mnie przytulił. Ktoś mi bliski. Niall.<br />
- Dziwnie się czuje. Skazałam na śmierć trzysta osób!- zaczęłam panikować bo dotarło do mnie co zrobiłam.<br />
- Nie miałaś wyjścia.- zauważył delikatnie Niall.- I tak niezależnie od ciebie to by się stało. Nie miałaś na to wpływu.<br />
***<br />
Już drugi tydzień minął. Kolejny piątek. Żadnej wiadomości. Było, aż za spokojnie. Chodziłam jak na szpilkach oczekując nagłówka w gazetach, informacji w telefonie czegokolwiek. Niall, który jako jedyny wiedział cały czas mnie uspokajał i zajmował na różne sposoby. Zabierał do cyrku, parku, na lody, imprezę. Raz zabrał mnie nawet do zoo w Santiago. Dzisiaj wymyślił coś ,,specjalnego''- jak to określił. Szczerze powiedziawszy cieszę się, że się dowiedział, bo nie mam pojęcia jak bym wytrzymała gdyby nie on.<br />
- Jestem!- krzyknęłam wchodząc do kuchni. Niall stał tyłem do drzwi, ale na dźwięk mojego głosu odwrócił się.<br />
- Nawet nie wiesz jak się ciesze.- powiedział podchodząc do mnie z uśmiechem. O dziwo dał mi całusa w policzek, ale zaraz po tym wykonał niespodziewany ruch przyciskając mnie do stołu. Czy mnie to dziwi?<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhasBUrEJUctbpLKBOulgPO0V9D8vWetXXVyTMpCPBpLCLHtIW9HeB9rXGmlzuCdl5h9AWsKp1Z_ieHsdFYNs-ovvyQqF9PYqjVL0v-W8pl-H_LrmlkdywUCk9L8yf_1h6y2DMEAjQMnXOH/s1600/tumblr_m8z9e3G7xk1qk2mm6o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhasBUrEJUctbpLKBOulgPO0V9D8vWetXXVyTMpCPBpLCLHtIW9HeB9rXGmlzuCdl5h9AWsKp1Z_ieHsdFYNs-ovvyQqF9PYqjVL0v-W8pl-H_LrmlkdywUCk9L8yf_1h6y2DMEAjQMnXOH/s1600/tumblr_m8z9e3G7xk1qk2mm6o1_500.jpg" height="320" width="320" /></a>- Mógłbyś mi wyjaśnić co robisz?- spytałam starając się wyglądać na oburzoną.<br />
- Chcę pocałować najpiękniejszą dziewczynę na świecie.- wyjaśnił uśmiechając się. A mnie po prostu zatkało. Chłopak wykorzystał to wbijając się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek zarzucając ręce na jego ramiona. Położył swoje dłonie na moich biodrach sadzając mnie na stole. Kiedy chciałam pogłębić pocałunek Niall oderwał się ode mnie. Widząc moją niezadowoloną minę uśmiechnął się zadowolony.<br />
- Chodź ze mną do pokoju.- powiedział. Zeskoczyłam ze stołu i ruszyłam za chłopakiem. Przed wejściem zasłonił mi oczy. Nie protestowałam tylko pozwoliłam się prowadzić. Po odsłonięciu oczu po raz drugi tego dnia mnie zamurowało. W kominku, który do dzisiaj stał nieużywany, brudny i stary, teraz palił się ogień. Na stole stało chińskie jedzenie- uwielbiam chińskie jedzenie-, było też wino i kieliszki.<br />
- Cholera, Niall- spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka- To jest..cudowne.<br />
- To chodź, bo jedzenie wystygnie, a ja jestem potwornie głodny.- pociągnął mnie w stronę stołu. Gadaliśmy na przeróżne tematy jeszcze długo po zjedzeniu chińszczyzny.<br />
- A teraz- Niall wyciągnął pudełko zza kanapy.- Monopoly!- krzyknął<br />
- Nie!- również krzyknęłam niedowierzając.Chłopak zamarł i popatrzył na mnie.<br />
- Nie chcesz grać?- spytał.<br />
- Coś ty! Uwielbiam Monopoly ale rzadko miałam z kim grać!- wyjaśniłam, a Niall rozweselił się i rozłożył plansze. Ja w tym czasie potasowałam karty i rozłożyłam je w odpowiednie miejsca.<br />
- Ja jestem burgerem!- powiedzieliśmy jednocześnie wybuchając śmiechem.<br />
- Dobra ty go weź- powiedział nieprzekonująco Niall.<br />
- Nie, ja mogę wziąć samolot.- odpowiedziałam sięgając po pionek.<br />
- Okay.- chłopak wyszczerzył się, a następnie dał buziaka w policzek.<br />
<br />
Parę godzin i milionów dolarów później Niall wygrał. Rzuciłam pieniędzmi o stół w geście poddania się.<br />
- To nie fair! Wyszłam z wprawy.- jęknęłam. Chłopak tylko się zaśmiał i podszedł do mnie na czworakach.<br />
- Dostanę nagrodę?- wyszeptał mi do ucha. Przysięgam musiałam siłą powstrzymać chęć rzucenia się na niego. Muszę przyznać,że coraz bardziej na mnie działa.<br />
- Cukierki psują zęby.- zauważyłam.<br />
- Dobrze wiesz, .że nie o taką nagrodę mi chodzi.- przesunął się i objął mnie w pasie przytulając się do mojego brzucha.<br />
- Nie, nie wiem.- pacnęłam go w rękę kiedy położył ją na moim biodrze.<br />
- Oj no weź...- jęknął.<br />
- Nie.- powiedziałam stanowczo. Podobało mi się to, że miałam po części nad nim kontrole.<br />
- Wiesz, że jesteś teraz bardzo pociągająca?- spytał uwodzicielskim głosem.<br />
- Co ty nie powiesz.- skomentowałam spychając jego głowę ze swojego brzucha.<br />
- Ej! Co robisz?- zapytał oburzony.<br />
- Idę coś zjeść.- oznajmiłam. Wstałam i tylko założyłam kapcie, a Niall już stał za mną.<br />
- Idę z tobą.- powiedział.- Będę pierwszy!- krzyknął i pognał do kuchni. Zachichotałam. W kuchni powyciągał już chyba wszystko co tylko mógł powyciągać.<br />
- Robimy pizze!- powiedział zakładając fartuch na którym było napisane: ,,Jestem jak miód- wszystkie pszczoły do mnie ciągną'' Podniosłam tylko wysoko brwi, a on mi podał złożony fartuch z tajemniczą miną. Rozwinęłam go i ujrzałam pszczołę, a pod nią napis: ,, Seksowna pszczoła''. Zaśmiałam się w duchu na ten ''zbieg okoliczności'', ale założyłam fartuch. Spojrzałam na Nialla nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Chłopak z zapałem wsypywał coś do miski, wąchał, mieszał, sypał, wąchał... ja z moim talentem kulinarnym za dużo tu nic nie zrobię. Usiadłam więc i patrzyłam na niego.<br />
- A ty co się obijasz! Rusz się Devils!- krzyknął w żarcie.<br />
- Dobrze, już dobrze. <b>Szefie.- </b>powiedziałam kładąc nacisk na ostatni wyraz.- Co mam w takim razie zrobić?- spytałam podchodząc do blatu.<br />
- Możesz ugnieść ciasto, a ja przygotuje resztę składników na pizze.- zaproponował. Pokiwałam głową, ale Niall nie zwrócił uwagi na to czy się zgodziłam czy nie tylko od razu wręczył mi miskę. Postawiłam ją na blacie i spojrzałam z wrogością na zawartość. Mąka, jajko, drożdże..fu, nie lubię drożdży.<br />
- Pomóc ci?- spytał Niall zaglądając mi przez ramię.- Patrz, pokaże ci.- powiedział odkładając pieczarki obok.- Najpierw podwiń rękawy.- powiedział podwijając mi delikatnie rękawy.- Teraz musisz niestety włożyć ręce do miski- to mówiąc wziął moje dłonie i włożył je do miski.- No i.. ugniatasz.- wzruszył ramionami pokazując jakie to proste.- Rozumiesz?<br />
- Tak- powiedziałam zabierając się do ugniatania ciasta.- Szefie.- dodałam uśmiechając się.<br />
- To dobrze.- uśmiechnął się udając protekcjonalnego. Chwycił pieczarki i poszedł je przygotowywać.<br />
- Niall?- spytałam po paru minutach.<br />
- Hmm?<br />
- Chyba już skończyłam.- oznajmiłam. Chłopak podszedł do mnie i stanął za mną przyglądając się zawartości.<br />
- Okay.- powiedział- Teraz trzeba to rozwałkować.- jęknęłam a on się zaśmiał. Odgarnął mi włosy na bok i pocałował moją szyję. Mimowolnie odchyliłam głowę na bok. Niall uśmiechnął się chytrze i się odsunął. Wystawiłam mu język i wyciągnęłam wałek.<br />
- Pamiętaj jak będziesz niegrzeczny..- pogroziłam mu wałkiem. <br />
-.. nie dostanę nagrody?- dokończył pytając. Zaśmiałam się kiedy wysunął dolną wargę. Rozwałkowałam ciasto i posmarowałam sosem pomidorowym, a Niall wrzucił pieczarki, szynkę, ser i jakieś inne dodatki. Gotową pizzę włożyliśmy do piekarnika. Muszę przyznań, że wyglądała obiecująco i tak też smakowała. Po trzech kawałkach już wymiękłam, ale nie Niall. On zjadł dwa razy tyle.<br />
- Powiem ci, że to była najlepsza potrawa jaką kiedykolwiek w życiu jadłam.- powiedziałam wzdychając.<br />
- Cieszę się.- uśmiechnął się.- Byłem grzeczny?- zapytał. Zachichotałam rzucając w niego ręcznikiem.<br />
- Na tyle, żeby nie oberwać wałkiem? Owszem.<br />
________________________________________________________________<br />
________________________________________________________<br />
Tak wiem, miałam dodać wczoraj, ale tak się złożyło, że byłam cały weekend u kuzynki i nie miałam jak dodać. <b>Przepraszam</b>. Mam nadzieje, że znajdę trochę czasu w święta i napiszę parę nowych rozdziałów, żeby mieć w razie czego ''na zapas''. <b>Dziękuje</b> za wszystkie komentarze, to naprawdę motywuje!<br />
Wesołych Świąt! x<br />
Jeszcze taka dopiska apropo opowiadania. Nie jestem pewna czy pisałam już nazwisko Anabell czy nie. Jeśli nie to ok, ale jeśli tak to zmiana jest na Devils :)) Anabell Devils.Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-53134883623930041952014-12-01T07:34:00.000-08:002014-12-01T07:34:50.863-08:00Rozdział 19- Mogę się założyć, że nie zmieści się z tą dupą do autobusu!- zawołał Niall wkładając garść popcornu do buzi. Pacnęłam go w rękę, a on mi natychmiast oddał.<br />
- Wcale nie! On nie jest gruby tylko puszysty!- broniłam Deana, bohatera filmu, którego wspólnie sobie włączyliśmy. Tak, robimy normalne rzeczy w nienormalnej chwili. Zamiast planować jutrzejsze spotkanie i każdy jego szczegół postanowiliśmy włączyć sobie komedie. Nachyliłam się do chłopaka po popcorn, który tak bardzo chciał trzymać. Jednak on mocniej objął miskę i odwrócił się zasłaniając ją swoim ciałem.<br />
- Niall!- krzyknęłam oburzona.<br />
- No co?- odwrócił głowę. Wyglądał tak uroczo i dziecięco w zmierzwionych włosach, że po prostu musiałam zachichotać. On ma tyle twarzy. Od dziecka przez romantyka do aroganckiego dupka. Tą ostatnią najmniej lubię.<br />
- Czemu się śmiejesz?- zapytał obruszony.- Teraz na pewno nie dostaniesz popcornu.- odwrócił się z powrotem w stronę jedzenia i zaczął coś do niego mruczeć.<br />
- Niall...- tym razem jęknęłam. Odwrócił się z chytrym uśmieszkiem.<br />
- Jak chcesz go dostać to musisz go sobie wziąć.- wytknęłam w jego stronę język i wlazłam na jego plecy chwytając się szyi i przytulając go. Przygryzłam lekko płatek jego ucha. Chłopak cicho mruknął i odwrócił się do mnie zrzucając mnie lekko na kanapę tak, że teraz leżałam pod nim. Popatrzył na mnie chwilę chłonąc każdy detal mojej twarzy tak ja to robiłam. Przyciągnęłam go do siebie złączając nasze usta. W pewnej chwili pozwoliłam mu pogłębić pocałunek. Chłopak przeniósł rękę pod moje plecy przyciągając nasze ciała do siebie. Cóż, zrobiło się gorąco, niestety albo stety nie zaszło to dalej bo usłyszeliśmy odgłos przekręcania kluczy w zamku. Niall szybko ze mnie zszedł, a ja usiadłam poprawiając włosy. Chłopak wyciągnął w moja stronę miskę z popcornem. Posłałam w jego stronę pytające spojrzenie.<br />
- Zasłużyłaś.- mrugnął. Zaśmiałam się rzucając w niego poduszką. W drzwiach stanął Steve z mamą. Niall posłał mi łobuzerski uśmiech, a ja siłą powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem.<br />
- Co tu tak wesoło?- spytała moja mama. Widać było, że oboje byli zaskoczeni, ale i szczęśliwi.<br />
- Oglądamy film.- wskazałam na telewizor. Dopiero po chwili zorientowałam się, że są reklamy.- Znaczy oglądaliśmy.. albo jest przerwa na reklamy.- mruknęłam. Steve podniósł brwi, ale nie skomentował tego za to mama nie zauważyła mojej małej wtopy tylko poszła do kuchni odłożyć zakupy, które trzymała w ręce. Steve odchrząknął i poszedł za mamą. Wymieniliśmy z Niallem rozbawione spojrzenia. Wrócili godzinę później niż pisali.<br />
<br />
***<br />
(Środa)- Harry!- Bety krzyknęła za odchodzącym chłopakiem.- Nie zapomnij, że ciasteczko ma byc z jagodami, nie wiśniami!- przypomniała mu machając kiedy się odwrócił. Uśmiechnął się do nas i puścił nam oczko na znak, że rozumie. Dziewczyna odwróciła się z powrotem do mnie z uśmiechem na ustach.<br />
- Więc jak z Niallem?- poruszyła śmiesznie brwiami biorąc słomkę swojej latte między zęby.<br />
- Yhm, dobrze.- pociągnęłam również łyk swojej kawy, żeby uniknąć odpowiedzi.<br />
- Oj no weź, powiedz więcej.- kopnęła mnie lekko obcasem pod stołem. Odpowiedziałam jej tym sam, jednak ja miałam na sobie jedynie czarne botki na płaskiej podeszwie. Prychnęłam ze złości, ale chwile potem uśmiechnęłam się i ugryzłam ciastko, które przyniósł Harry.<br />
- Co mnie ominęło?- zapytał siadając obok Bety i obejmując ją ramieniem.<br />
- Nie uważasz, że An ostatnio często się uśmiecha?- spytała wskazując na mnie, ale patrząc na Harrego.<br />
- Tak..tak, masz rację.- przyznał racje dziewczynie odwracając się w jej stronie.- Wydaje mi się, że to sprawa tego całego Nialla.- zachichotał.<br />
-Ej! Ja tu cały czas jestem!- pomachałam im przed oczyma. Zaśmialiśmy się.- A poza tym to nieprawda.- zaprotestowałam.<br />
- Nie?- upewnił się Harry.<br />
- Nie- powtórzyłam stanowczo chociaż oboje wiedzieli, że to prawda.<br />
- To w takim razie nie musisz iść do domu na dziewiętnastą?- zapytał z chytrym uśmiechem przypominając przy tym trochę Nialla.- Żeby się spotkać z Niallem.- dodał widząc moje zaskoczenie. Zerknęłam na zegarek i widząc, która jest godzina zerwałam się miejsca.<br />
- Rany, ale ten czas leci. Ja już muszę lecieć, bo muszę..- dopiero teraz spojrzałam na moich przyjaciół, którzy siedzieli lekko zaskoczeni, ale i rozbawieni moim nagłym pośpiechem.- Ech, mamy na jutro tyle zadane..- machnęłam ręką w powietrzu kreśląc nie wiadomo jaki kształt.- Wiecie jak to jest.- dokończyłam zakładając rękawiczki.<br />
- Jasne, jasne.- przytakneli oboje szczerząc się do mnie. Pokazałam im język, chwyciłam moją latte i szybko wyszłam z kawiarni uprzednio żegnając się z nimi. Po wyjściu przywitał mnie styczniowy, zimny wiatr. Otuliłam się bardziej moim płaszczem i poprawiłam czapkę na głowie. Spojrzałam w niebo, chmury zdecydowanie zapowiadały deszcz. Musiałam się pośpieszyć. Przeszłam ledwo trzy przecznice, a już zaczął padać deszcz. Wspaniale! Po prostu ekstra! Resztę drogi do domu przebiegłam. Po dotarciu byłam przemoczona i zmarznięta. Odłożyłam klucze na wieszak w chwili w której Niall wychylił się z salonu.<br />
- Whow!- krzyknął zszokowany.- Wyglądasz jak zmokła kura.- zaśmiał się. Wystawiłam w jego stronę język i ściągnęłam kurtkę pociągając nosem.<br />
- Ile mamy czasu?- zapytałam w drodze do łazienki.<br />
- Trzydzieści minut.- powiedział opierając się o futrynę drzwi z założonymi rękoma na piersi.<br />
- To ja się tylko ogarnę.- powiedziałam wchodząc do łazienki.<br />
- Ok- pokiwał głową Niall- Zrobić ci herbaty?- zapytał.<br />
- Nie, piłam w kawiarni!- krzyknęłam zamykając drzwi od łazienki.- Poza tym nie mamy tyle czasu!- dodałam.<br />
***<br />
Stałam samotnie w parku przy niewielkim strumyku, który teraz stał się niespokojny. Owinęłam się szczelniej szalem. Niall stał ukryty na oko dwieście metrów dalej. Przeszłam parę krokówm, żeby choć minimalnie się rozgrzać. Usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa:<br />
<br />
od: Niall<br />
Gdzie on jest?<br />
<br />
do: Niall<br />
Nie mam pojęcia. Może pomyliłam terminy?<br />
<br />
W momencie kiedy kończyłam smsa usłyszałam odchrząknięcie. Podniosłam glowę i napotkałam oczy tak bardzo podobne do moich. Oprócz mojego brata stało koło niego trzech mężczyzn. Nie spodziewałam się tego. Założyłam ręce na klatce piersiowej.<br />
- Witaj Ana.- odezwał się mój brat.- To jest Charlie, Tom i Billy.- przedstawił pokolei osoby stojące obok niego. Kiwnęłam im głową. Ten ostatni widocznie był ich szefem, bo stał odrobinę przed resztą.<br />
- Ok, a więc sprawa jest prosta. Wstąpujesz do gangu, przepisujesz papiery spadkowe na gang, a resztę my zrobimy.- powiedział niskim głosem Billy. Tak myślę..<br />
- Zgoda, ale mam jeden warunek. Nie obchodzi mnie czy chcecie wysadzić budynek czy załatwić to po cichu, bo wszyscy dobrze tu wiemy, że dźwigi i te inne to był tylko wymysł. Chcę tylko, żebyście zrobili to tak aby żadna niewinna osoba nie zginęła.- wyrecytowałam tekst, którego uczyłam się przez ten czas czekania. W tym momencie dwóch pozostałych facetów zrobiło coś dziwnego, a mianowicie stanęli przed swoim szefem i sięgnęli po broń pod kurtką. Powstrzymał ich Ash.<br />
- Chłopcy, ona nic nie rozumie. Wyjaśnię jej to.- powiedział do Billego. Ten skinął głową i kiwnął ręką na Charliego i Toma.- Anabell.- spojrzał mi w oczy.- Jakieś ofiary bedą. To jest gang.- położył nacisk na ostatnie słowo. Spojrzałam mu w oczy. Wiedziałam, że nie mam wyjścia. Mój brat mi to doskonale wyjaśnił. Moi bliscy albo obcy ludzie.<br />
- Możemy zaproponować ofiary poniżej trzystu osób.- rzucił łaskawie szef gangu. Że co proszę?!<br />
- Że co proszę?! Trzysta osób?! Każda ta osoba ma rodzinę, która będzie w ...- przerwałam widząc minę Ashtona i pozostałych mężczyzn. Nie mam szans. To nie będzie przecież moja wina. Ja tylko przepisuję ziemię komuś innemu. Na dodatek dostanę za to pieniądze. Tyle, że ja właśnie w tej chwili skazuje setki osób na śmierć. Jakiś mężczyzna przypadkowo znajdujący się akurat w tamtym rejonie zginie. Nie zobaczy nigdy swoich dzieci, ani żony. A co jeśli będzie akurat tamtędy przechodziła grupa przedszkolna? Nawet nie zauważyłam Asha będącego przede mną. Chwycił mój podbródek.<br />
- Oni zawsze znajdą spoósb. Czy tego chcesz czy nie, zginą jakieś osoby.- szepnął- Postaram się aby jak najmniej osób akurat wtedy tam przebywało.<br />
- Obiecujesz?<br />
- Obiecuję.- odszepnął. I wtedy zrobił coś niespodziewanego. Przytulił mnie. Na początku, byłam zdziwiona, ale szybko się poprawiłam i wtuliłam w brata. Poklepał mnie po plecach po czym się oderwał ode mnie.<br />
- Zgoda.- powiedziałam zachrypniętym głosem.<br />
<br />
_______________________________________________________________<br />_______________________________________________________<br />
Przepraszam, że tak długo, ale totalnie nie mogłam zakończyć tego rozdziału. Daje wam na razie to tego momentu.:)) Buziaki xox<br />
Z góry przepraszam za wszystkie błędy ale nie miałam czasu poprawiać xKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-20513529269822621622014-11-22T08:53:00.001-08:002014-11-22T10:04:02.176-08:00Rozdział 18- Co tu, do diabła dzieje?- powtórzył z zszokowaną miną. Spojrzałam mu smutno w oczy. Nie chciałam, żeby się dowiedział. A przynajmniej nie w taki sposób. Milczałam podczas gdy on chodził wokół siebie przeczesując ręką włosy. W końcu przystanął, podszedł do mnie i chwycił mnie za ramiona.<br />
- Powiedz mi.- spojrzał mi głęboko w oczy. Nie wiedziałam ile mogę mu powiedzieć i czy w ogóle mam mu coś mówić.- Anabell..- jęknął.- Wiesz, że nie mogę tego tak zostawić. Wdałaś się w jakieś gangi i Bóg wie co jeszcze. Musisz mi powiedzieć. Pomogę ci...<br />
- Przestań!- krzyknęłam. Co on sobie myślał, że robię to z dobrej woli, że tego chcę.- To nie moja wina. Nie chcę być w żadnym cholernym gangu, a tym bardziej nie jestem w nim. Co ci strzeliło do głowy?! Jak w ogóle możesz tak myśleć?- jęknęłam cicho osuwając się przy pniu na ziemie. Schowałam twarz w dłoniach pogrążając nas w ciszy. Po chwili usłyszałam jak Niall siada obok mnie. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego koszulkę. Siedzieliśmy tak, bo ja wiem, dobre dwadzieścia minut, aż w końcu chłopak podniósł mój podbródek i spojrzał w oczy.<br />
- Cokolwiek się stało, możesz na mnie liczyć.- zapewnił mnie. Pokiwałam głową i wstałam otrzepując spodnie. Chwyciłam dłoń Nialla i zerknęłam na niego.<br />
- Dziękuje.- powiedziałam, a on się jedynie uśmiechnął w odpowiedzi. Wracaliśmy w milczeniu i taki też zastaliśmy dom. Cichy i spokojny. Po wejściu zapaliłam światło, które wydało z siebie głośne pstryknięcie. Niall odłożył klucze na blat w kuchni i wrócił do korytarza z karteczką.<br />
- Jesteśmy na zakupach, będziemy około dwudziestej drugiej. Rodzice.- zacytował chłopak z uśmiechem spoglądając na mnie.- Idealny czas na wyjaśnienia. Kakao czy herbata?- zapytał z udawaną wynisłością.<br />
- Kakao.- westchnęłam. Wiedziałam, że i tak nie odpuści, a przyznajmy, cieszyłam się, że chociaż on wie. Być może coś poradzi. Usiadłam na kanapie w salonie podkulając nogi pod siebie. Sięgnęłam po pilota i włączyłam telewizor na pierwszy lepszy kanał. Nie wiedziałam co oglądam, bo moje myśli krążyły wokół tego całego gangu, mojego brata, Nialla.. Nie mam pojęcia czy to podpisywać czy nie. Wiedziałam również, że.. Moje myśli przerwał Niall wchodząc do salonu z dwoma kubkami. Podał mi jeden i usiadł obok patrząc na mnie.<br />
- Więc..?- zapytał przeciągając wyraz. Przełknęłam napój i oparłam się o oparcie kanapy. To nie będzie łatwe.<br />
<br />
***<br />
- Czekaj, czekaj, to nie ma sensu. Przecież jak wprowadzą dźwigi czy co tam chcą..., przecież to śmieszne!- Niall wyrzucił ręce w powietrze.- Ten cały ich ''wrogi gang'' to zauważy. To tak jakby mysz nie zauważyła krowy i nie zdążyła przed nią uciec.- widać było, że on również uważa, że to śmieszne i głupie,a zarazem pozbawione sensu.<br />
- Oczywiście, że się zorientowałam, że to kłamstwo. Za kogo ty mnie masz, chłopie.- spojrzałam na Nialla z ledwo słyszalną pogardą w głosie.- Właśnie tego się obawiam, że mogą zginąć ludzie. Niewinni ludzie.<br />
- To czemu się nie spytałaś swojego brata, skoro wiedziałaś, że to kłamstwo?- zapytał chłopak. Chyba sam się powoli w tym gubił.<br />
- Ponieważ wiem jaki jest mój brat.- odparłam zgodnie z prawdą.- Dałby sie ponieść emocjom, a potem zrobiłby coś, czego żałowałby.<br />
- Jakie ty będziesz miała z tego korzyści?<br />
- Pieniądze, tak myślę.W końcu ziemia jest moja.- Ash przynajmniej tak powiedział.<br />
- No dobra, to co robisz?- zapytał prostując się i biorąc głęboki wdech.<br />
- Jutro idę to podpisać.- przygryzłam wargę widząc minę chłopaka.<br />
- Przecież przed chwilą mówiłaś...<br />
- Niall, ja to muszę zrobić!- przerwałam mu- Ashton powiedział, że jak dobrowolnie się nie zgodzę to oni mnie zmuszą! Nie wiem jak, nie wiem w jaki sposób, ale wiem, że na pewno nie chcę, aby komukolwiek z moich bliskich i przyjaciół coś się stało! Więc pójdę tam jutro to podpisać, a potem niech się dzieje chce. Czy ci się to podoba czy nie.- zakończyłam już całkiem spokojna i opanowana. Zerknęłam na Nialla który wpatrywał się w kubek w swoich rękach. Upił łyk i spojrzał na mnie.<br />
- Ok, więc o której jutro idziemy?<br />
- Nie idziesz nigdzie ze mną!- zaprotestowałam gwałtownie.- Oni ci coś zrobią, miałam nikomu nie mówić. Zresztą sam słyszałeś.<br />
- Anabell.- usiadł na przeciwko i spojrzał mi w oczy.- Teraz jesteśmy w tym razem.- położył swoją dłoń na swojej. Zawahałam się. Wiedziałam, że będę potrzebowała wsparcia, ale z drugiej strony nie mogłam pozwolić aby coś mu się stało. Niall widząc moje wahanie wstał i stanął na przeciwko mnie.<br />
- Jak się nie zgodzisz, powiem o wszystkim Harremu, Bety i naszym rodzicom. A wtedy będzie gorzej.<br />
- To jest szantaż!- wstałam i stanęłam na przeciwko. Posłał w moją stronę mściwy uśmieszek.<br />
- Więc..?<br />
- Dobra, dobra!- zgodziłam się wyrzucając ręce w powietrze- Zadowolony?<br />
- A i owszem.- uśmiechnął się opadając na kanapę.<br />
- Tyle, że będziesz gdzieś ukryty.- dodałam uśmiechając się chytrze.<br />
- Ale..<br />
- Nie ma żadnego ale! Będziesz stał za drzewem i słuchał. W razie czego mi pomożesz, mówiąc, że przez przypadek przechodziłeś.- tak, to był dobry plan.- Proszę Niall.- ponowiłam widząc zaprzeczenie w jego oczach.<br />
- Dobrze- westchnął wyciągając nogi na kanapie.- Chodź tu.- pokazał na miejsce obok siebie. Położyłam się twarzą do jego klatki, a on zamknął mnie w uścisku. Wdychałam ten znajomy zapach kawy i wody kolońskiej podczas gdy on głaskał mnie po włosach. Przytuliłam się do jego brzucha oplatając go w pasie. Leżeliśmy tak w ciszy póki Niall jej nie przerwał.<br />
- An?- zapytał zerkając na mnie.<br />
- Hmm?- podniosłam oczy. Wydawało się, że chce coś powiedzieć, ale w końcu westchnął i powiedział tylko dwa słowa:<br />
- Uważaj na siebie.<br />
_____________________________________________________________________________<br />
_______________________________________________________________<br />
A więc jest trochę wcześniej.:))<br />
Co o nim sądzicie? Znowu wyszedł taki krótki:( Mam nadziej, że się nie gniewacie:)<br />
Byłam wczoraj na premierze Kosogłosa! Rany jaki genialny film! Uwielbiam Igrzyska <3<br />
Ktoś też był? XD I jak tam Night Canges? Mi się strasznie podoba :D zwłaszcza Niall :')<br />
Następny też pojawi się jakoś w przyszłym tygodniu,<br />
Buziaki xox<br />
<br />
<i><span style="font-size: x-small;"> Jeśli to przeczytałeś/aś proszę zostaw komentarz.</span></i>Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-15183864183224567202014-11-18T08:24:00.002-08:002014-11-18T10:20:45.931-08:00Rozdział 17Obudził mnie budzik. Pacnęłam go zrzucając jednocześnie na ziemie. Będzie trzeba kupić nowy. Miałam zamiar poprawić poduszkę, ale zamiast miękkiej pierzyny natrafiłam na tors Nialla. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Chłopak też się już przebudzał.<br />
- Dzień dobry, Ana.- zachichotał pod nosem. Wiedział, że nie lubię tego określenia. Wywróciłam oczami.<br />
- Hej, Nail.- przywitałam się skazując jednocześnie siebie na pstryczka w nos od Nialla. Udałam obrażoną, ale on szybko pocałował mnie w nos uśmiechając się cwaniacko. Wstałam podchodząc do szafy i wybierając strój na dziś. Czułam wzrok chłopaka na sobie, ale mi nie przeszkadzał. Oczywiście znając mojego pecha w łazience była teraz mama. Spojrzałam na zegarek, Za dziesięć minut powinnam wychodzić. Nie miałam wyboru tylko wlazłam do szafy podczas gdy Niall wciągał na siebie koszulkę. Zaśmiał się widząc mój pomysł. Pokazałam mu język i zamknęłam drzwi od szafy. Przebrałam się jednocześnie nabijając sobie tuzin siniaków.<br />
- Wiesz, w każdej chwili mogę otworzyć te drzwi słonko.- zaśmiał się. Zachichotałam cicho i wciągnęłam bokserkę, a na nią luźny sweter. Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się Niall stojący przed szafą podparty rękoma pod boki i szczerzący się do mnie. Przeszłam parę kroków po pokoju udajac modelkę, a na końcu wykonałam obrót.<br />
- Może być?- spytałam podnosząc oczy na Nialla. Chłopak przygryzł wargę, a zaraz potem ją wypuścił.<br />
- Ech, przejdzie.- powiedział łaskawie. Prychnęłam i dałam mu całusa w usta.<br />
- To ja spadam.- kiwnęłam na niego i odwróciłam się. Złapał mnie za łokieć.<br />
- Czekaj, a nie spóźnisz się na autobus?- podniósl brwi. Zerknęłam na telefon i przeklnęłam.<br />
- A niech to szlag.- za trzy minuty odjeżdżał autobus.- Muszę biec. Może zdążę.<br />
- Ej.- uśmiechnął się.- Zawsze jest jakieś inne wyjście, no nie?- przeczesał ręką włosy. Założyłam ręce na piersi.<br />
- Niby jakie?- zapytałam marszcząc brwi. Nie rozumiałam.<br />
- Chodź pokażę ci coś.- zawahałam się, ale zgodziłam się. Niall zaprowadził nas do garażu. W kącie stał motor, którego nigdy na oczy nie widziałam. No tak. Byłam może raz w garażu odkąd wprowadzili się Horanowie.<br />
- To twoje?- zapytałam wskazując na motor. Pokiwał głową widocznie dumny.<br />
- Odkupiłem go od kolegi, trcohę podrasowałem i jest.- wzruszył skromnie ramionami wyprowadzając motor na zewnątrz.- To co wsiadasz?- zapytał wchodząc na motor. Wiedziałam, że wjedziemy razem na szkolny parking i wszyscy nas zobaczą. Z jednej strony nie miałam już nic przeciwko, ale jak to dojdzie do naszych rodziców... <i>Powiesz, że autobus ci uciekł, a on wyświadczył ci przysługę.</i> Dobre. Pochwaliłam samą siebie w myślach. Weszłam za Niallem na motor i objęłam go w pasie. Nie przepadałam za tymi maszynami, ale cóż, bywa. Chłopak podał mi kask, który włożyłam na głowę, ale uwierał mnie z tyłu. Horan zaśmiał się i mi go ściągnął i obrócił w drugą stronę. Rany jakie to skomplikowane, pomyślałam zapinając kask. Kiedy chłopak szykował się do odpalenia silnika trąciłam go.<br />
- A ty?<br />
- Ja sobie poradzę.- powiedział.- Trzymaj się.- to powiedziawszy odpalił silnik i gwałtownie skręcił. Szybko objęłam go ponownie w pasie. Gdy wyjechał na główną ulicę przyśpieszył. Usłyszałam głośny dźwięk, którym był owad rozbity o kask. Zastanawiałam się jak Niall sobie radzi. Wjeżdżając na parking czułam wzrok niektórych osób na parkingu. Schodząc z motoru ściągnęłam kask z zamiarem podania go chłopakowi. Jednak w tej samej chwili nachylił się w moja stronę. Początkowo wystraszyłam się, że chce mnie pocałować, ale on nachylił się do mojego ucha.<br />
- Gdybym mógł, to bym cię teraz pocałował.- wyszeptał dmuchając w moje ucho zimnym powietrzem. Przeszły mnie ciarki, a w brzuchu znowu poczułam <i>to</i> uczucie.<br />
- Nie bądź tego taki pewny, Horan.- rzuciłam na odchodnym uprzednio podając mu kask. Podeszłam do moich przyjacioł wyglądających na zaskoczonych.<br />
- No nieźle.- Harry gwizdnął.- Co pomiędzy waszą dwójką jest?- zapytał. Oczywiście nie wiedział tyle co Bety, chociaż byłam pewna, że mu powiedziała. Dlatego zmarszczyłam lekko brwi w konsternacji.<br />
- Opowiem wam później tylko nie w szkole.- wytłumaczyłam. Oboje pokiwali głowai z identycznymi uśmiechami na twarzy.<br />
<br />
***<br />
- Więc?- spytał Harry siedząc na blacie u Bety w domu.<br />
- Co więc?- udawałam zdezorientowaną chociaż doskonale wiedziałam o co mu chodzi.<br />
- Co z tym całym Niallem? Myślałam, że się nie lubicie.- westchnęłam skubiąc rąbek mojej bluzy.<br />
- Spaliśmy ze sobą.- popatrzyłam mu w oczy.<br />
- Co robiliście?!- wytrzeszczył na mnie w oczy w czystym zdumieniu.- Ty Anabell! I to jeszcze z nim. Nie wierze.- spojrzał na Bety.- A ty?- zapadła chwila milczenia.- Ona wiedziała, prawda?- spytał mnie wskazując na Bety. Zabrzmiało to trochę niegrzecznie kiedy powiedział o niej tak, jakby jej tu nie było, ale chyba nie zwróciła na to uwagi. Harry wstał i przeczesał swoje włosy.- Myślałem że sobie o wszystkim mówimy.- dodał łagodniejszym, ale lekko naburmuszonym tonem.<br />
- Haroldzie.- zaczęłam próbując rozładować napięcie, ale widząc jego sporzenie poprawiłam się.- Harry, ty też mi się nie zwierzasz ze swoich..ech..stosunków łóżkowych z Bety.- wymamrotałam ostatnie wyrazy. Zapadła cisza przerwana śmiechem Harrego.<br />
- Nie wierze, że tak to określiłaś!- uśmiechnął się.- Juz lepiej nic nie tłumacz.- zachichotał, ale spoważniał.- Zabezpieczaliście się praw..- nie zdążył dokończyć, bo przeszkodziła mu jego dziewczyna przyciskająca swoje dłonie do jego ust.<br />
- O Mój Boże, Harry!- krzyknęła kiedy chłopak zaczął lizać jej dłoń. Cofneła szybko rękę krzywiąc się i wycierając ją w Harrego.- Fu-u.- Styles wyszczerzył się w uśmiechu po czym spojrzał na mnie.<br />
- W każdym razie jesteście razem?- spytał patrząc mi w oczy. Spuściłam wzrok na swoje skrzyżowane nogi.<br />
- Ee..nie?- powiedziałam. Harry chwycił sie za głowę.<br />
- Przecież, kurde, spaliście razem!- wykrzyknał wyrzucając ręce w góre.<br />
- Hazzuś, ty tego nie zrozumiesz.- powiedziała Bety z politowaniem.- Ale nie martw sie, oni niedługo będą razem.-oboje spojrzeli na mnie. Chwyciłam warge między wargi. Harry widząc moją niepewność, jęknął.<br />
- Mam dość tej rozmowy. Chyba macie racje, nie nadaje sie do rozmów o stosunkach łóżkowych.- westchnął, a my zaśmiałyśmy się.<br />
- To co robimy?- spytałam rzucając poduszką w Harrego.<br />
- To zależy od pani domu.- powiedział odrzucajac poduszke, aby następnie spojrzeć pytająco na Bety. Dziewczyna uśmiechneła się ukazując dołeczki.<br />
- To co? Uczymy się?- wszyscy razem się zaśmialismy rozpoczynając bitwę na poduszki.<br />
<br />
***<br />
Z niecierpliwością spoglądałam na zegarek. Dziewiętnasta piędziesiąt osiem. Stałam już tutaj od dziesięciu minut.<br />
- Och, no dalej.- mruknełam stukając butem o but.<br />
- Nie ponaglaj mnie tak.- powiedział Ash wychodząc z ukrycia. Obróciłam się marszcząc brwi.<br />
- Czemu czekałeś w krzakach?- spojrzał na zegarek.<br />
- Umówiliśmy się o dwudziestej, prawda?- ach, no tak. Mój brat, cholernie dokładny i ambitny. Zapomniałam. Wywróciłam oczami i spojrzałam pytająco na chłopaka.<br />
- Więc mówisz, że jak wstąpie do tego gangu.- pokazałam 'zajączki' w powietrzu.- To dasz mi spokój?<br />
Spojrzał na mnie rozbawiony.<br />
- Oczywiście. Przyjdź tu jutro o tej samej porze- odwrócił się z zamiarem odejścia, ale spojrzał jeszcze na mnie- Ach i pamiętaj, nikt nie może o tym wiedzieć.- przypomniał- Pa Ana.- puścił mi oczko i zniknął. Ana. Kojarzyło mi się z nim. Dlatego nie lubiłam jak ktoś tak do mnie mówił. Przypominało mi to o bólu i o nim. Stałam tak jeszcze z dobre parę minut zastanwiając się czy to aby na pewno dobra decyzja, jednak postawił sprawę dwuznacznie, albo sama wstąpię i złoże ten cholerny podpis, albo mnie do tego zmuszą. Usłyszałam szelest. Odwróciłam się szybko na pięcie napotykając niebieskie tęczówki.<br />
- Co tu się, do diabła, dzieje?<br />
<br />
________________________________________________________________________<br />
__________________________________________________<br />
TADADA! XD<br />
Wiem, doskonały to on nie jest, ale musicie wybaczyc, mam dużo na głowie teraz. :/<br />
Następny pojawi się pewnie dopiero w następnym tygodniu.<br />
Dziękuje za ciepłe słowa, to naprawdę dodaje otuchy i chęci :)<br />
Tak więc do następnego.<br />
Buziaki XOX<br />
<br />
+ zachęcam do komentowania :DKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-45096075108708249242014-11-13T05:10:00.000-08:002014-11-13T06:45:29.931-08:00Rozdział 16- Więc idziesz z nami do kina?- zapytała Bety uśmiechajac się promiennie do mnie. Mój wzrok spoczął na splecionych dłoniach obojga. Chciałam iść z nimi, ale wiedziałam, że to pytanie było po cześci z grzeczności. nie chciałam się czuć jak piąte koło u wozu.<br />
- Nie, raczej nie. Mam jeszcze pewną sprawę do załatwienia.- powiedziałam<br />
- Jesteś pewna?- spytał Harry z troską w oczach.<br />
- Tak. Idźcie i bawcie się dobrze.- przybrałam sztuczny uśmiech na twarzy.<br />
- No dobrze.- widać było, że nie przekonałam go. Przytuliłam moich przyjacioł na pożegnanie i ruszyłam alejką do domu. W środku panował zaduch więc pootwierałam okna korzystając z pogody i zaczęłam przygotowywać sobie danie z paczki. Kiedy wrzucałam mięso na patelnie rozgrzany olej prysnął na moją bluzkę. Przeklnęłam i poszłam do łazienki.Ściągnęłam bluzkę przez głowę i zamoczyłam ją dodając odrobine szamponu. Nagle usłyszałam trzask dobiegający z pokoju. Podskoczyłam w miejscu zdając sobie sprawę, że zostawiłam przecież wszędzie otwarte okna. Chwyciłam recznik, chociaż nie bardzo wiedziałam do czego miałby się nadać w samoobronie. Ewentualnie mogłabym nim kogoś udusić. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Upewniwszy się, że nikogo nie ma zamknęłam okno, a mój wzrok spoczął a rozbitym wazonie, który narobił tyle hałasu. Pomiędzy szczątkami porcelany dostrzegłam kartkę. Teraz wiedziałam, że ktoś specjalnie rozbił wazon, żebym to ja przeczytała tą kartkę jak najszybciej. Podniosłam ją przebiegając wzrokiem po tekście:<br />
<br />
<i>Jutro w parku o 20.</i><br />
<i> -A.</i><br />
W chwili kiedy skończyłam czytać na kartkę spadła na nią kropelka krwi. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to moja krew ze zranionej rany na palcu. Widocznie musiałam się skaleczyć o kawałek porcelany.<br />
- Anabell?- usłyszałam głos Nialla za sobą. Szybko schowałam wiadomość w skarpetę.- Co się stało? Spytał oglądając mój palec.<br />
- Zrobiłam przeciąg i.. e.. spadł wazon.- skłamałam. Chłopak spojrzał mi w oczy wyczuwając kłamstwo. Czy ja, aż tak kiepsko kłamie? Na twarzy Nialla zawitał cwaniacki uśmiech.<br />
- Co?- spytałam zdezorientowana.Podążyłam za jego spojrzeniem, które utkwione były na moim...biuście. Niech to szlag.<br />
- Świnia.- rzuciłam zasłaniając się ręcznikiem leżącym obok. Jednak na coś się przydał.<br />
- Możesz mi wyjaśnić jakim cudem klęczysz przed otwartym oknem w samym staniku ze skaleczonym palcem przez resztę wazonu, która leży stłuczona przed tobą?- zapytał rozbawiony ignorując moją uwagę. Już miałam coś powiedzieć kiedy usłyszeliśmy przeraźliwe pikanie i smród dochodzący z kuchni. Zamarłam. Zostawiłam mięso na patelni. W jednej chwili Niall i ja rzuciliśmy się w stronę kuchni. Z patelni unosił się szary dym. Chłopak wyłączył szybko kuchenkę i pociągnął na moje okrycie. Kiedy poczuł opór z mojej strony popatrzył na mnie zdziwiony i pociągnął mocniej.<br />
- Co ty robisz?!- krzyknął kiedy nie udało mu się mi zabrać ręcznika.<br />
- Chyba nie myślisz, że dam ci satysfakcje stojąc tu bez koszulki!- powiedziałam. Kiedy popatrzył na mnie jak na półgłówka odpuściłam oddając mu ręcznik. Niall przykrył patelnię materiałem gasząc wszystko. Kiedy alarm przeciwpożarowy wyłączył się zapadła cisza. Chłopak odwróciwszy się wybuchł śmiechem widząc moją minę. Nie mogłam się opanować i również wybuchłam śmiechem. Chłopak wykorzystując to zaczął mnie łaskotać przez co przewróciłam się na podłogę. Trzymał mnie za kostkę jednocześnie łaskocząc po stopie. Zwijałam się ze śmiechu, a Niall uśmiechał się szeroko siedząc na moich nogach, żebym nie mogła mu się wyrwać. Usłyszeliśmy znaczące chrząknięcie. Oboje zaczeliśmy szukać źródła dźwięku. Kiedy zobaczyliśmy rodziców w drzwiach zamarliśmy.<br />
- Co tu się dzieje?- zapytał Steve po dłuższej chwili milczenia.<br />
- To nie tak jak myślisz.- zaprzeczył Niall wstając. Ja również wstałam zastanawiając się jak to może wyglądać. Leżymy na ziemi, ja bez koszulki i oboje rozczochrani i zmęczeni.- My..my po prostu...- widok jąkającego się Nialla był bezcenny. Musiałam siłą powstrzymać uśmiech.<br />
- My po prostu utrzymujemy dobre kontakty rodzinne.- weszłam w słowo Niallowi.- A jeśli pytasz czemu nie mam koszulki to dlatego, że szłam brać prysznic i musiałam tutaj przyjść bo kurczak nam się spalił. Tak, to dlatego tak śmierdzi jeśli pytacie, a teraz jeśli pozwolicie pójdę się ubrać.- uśmiechnęłam się sztucznie wymijając Nialla, który miał uśmiech na pół twarzy. Chyba jednak nie jestem aż tak złym kłamcą?<br />
- To było niezłe.- pochwalił mnie Niall wchodząc do pokoju.<br />
- Dzięki.- odparłam leżąc na łóżku i odpisując na sms'a Bety.<br />
- Chociaż widok ciebie w samym staniku był nieziemski.- powiedział z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Posłałam mu mordercze spojrzenie i wróciłam do odpisywania. Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam się przebrać w pidżame. Kiedy wróciła położyłam się na boku spoglądając na Nialla, który brzdąkał coś na gitarze.<br />
- Zagraj coś.- poprosiłam.<br />
- Nie lubie grać przy innych.-wyjaśnił odkładając gitarę.<br />
- Jak chcesz.- wzruszyłam ramionami odwracając sie na drugi bok. Usłyszałam westchnienie Nialla. Po chwili popłynęły pierwsze dźwięki piosenki. Nadstawiłam ucha kiedy usłyszałam głos Nialla<br />
<br />
Shut the door / Zatrzaśnij trzwi<br />
Turn the light off/ Zgaś światło<br />
I wanna be with you/ Pragnę być z tobą<br />
I wanna feel your love/ Pragnę czuć twoją miłośc<br />
I wanna lay beside you/ Pragnę leżeć obok ciebie<br />
I can not hide this even though I try/ Nie umiem tego ukrywać nawet jesli sie staram<br />
Heart beats harder/ Serce bije mocniej<br />
Time escapes me/ Czas ucieka<br />
Trembling hands touch skin/ Drżące dłonie dotykają skórę<br />
It makes this harder/ To staje sie coraz trudniejsze<br />
And the tears stream down my face/ I sprawia, że łzy spływają po mojej twarzy<br />
<br />
Coraz bardziej nasłuchiwałam. Przyznam, że mogłabym słuchać jego głosu wieki. Poczułam ciepło rozlewające się w moim brzuchu.<br />
<br />
If we could only have this life for one more day/ Gdybyśmy mogli zatrzymać to życie przez kolejny dzień<br />
If we could only turn back time*/ Gdybyśmy mogli cofnąć czas<br />
<br />
Z rozczarowaniem zauważyłam, że piosenka się skończyła, a w pokoju zapanowała cisza. - To już koniec?- wyszeptałam. - Nie skończyłem jej napisać.- odpowiedział. Starałam się ignorować ciepło w brzuchu, ale nie udało mi się. Obróciłam się napotykając spojrzenie Nialla, który stał przy stojaku na gitarę. Podniosłam się do pozycji siedzącej. - Sam ją napisałeś.- to było raczej stwierdzenie niż pytanie. - Taa.- mruknął podchodząc bliżej mnie. Uczucie w moim brzuchu wzmogło się. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Zgaga? Dobra. Wiedziałam, ale nie dopuszczałam tego do siebie. Chłopak tylko podszedł do okna żeby zasłonić zasłony. Poczułam lekki zawód. - O kim jest ta piosenka?- spytałam siląc się na obojętny ton. Niall złapał moje spojrzenie. Nagle zrobił coś niespodziewanego. Podszedł do mnie i nachylił się składając na moich ustach pocałunek. - O tobie.- wyszeptał kiedy stykaliśmy się o siebie czołami. Spojrzałam w niebieskie tęczówki i również zrobiłam coś co zaskoczyło zarówno jego jak i mnie. Przyciągnęłam go prawą ręką za kark przyciskając mocno nasze usta. Otworzyłam lekko usta, a Niall wykorzystując okazje wprowadził swój język dotykając mojego. Toczyliśmy walkę o dominacje. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy kiedy zabrakło nam oddechu. Chłopak wstał i zgasił światło podczas gdy ja położyłam się pogrążając w myślach. - Usłyszę kiedyś resztę piosenki?- zapytałam. - To zależy.- wzruszył ramionami kładąc się obok. - Od czego? - Od ciebie.- pocałował mnie krótko w usta. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej podczas gdy on bawił się moimi włosami. Zaczęłam kreślić kółka na jego brzuchu póki nie zasnęłam.<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------------------------<br />
Mam dobry humor i czas więc wstawiam wam oto nowy rozdział :) Czułam, że muszę tu troche osłodzić :> nie wiem czy wyszło tak jak chciałam ale wydaje mi się, że jest ok. I ZNOWU rozdział nie należy do najdłuższych ;-; Wybaczcie.:( ale to nie znaczy, że nie musicie komentować xox<br />
<br />
* Moments One DirectionKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-76339013337021641492014-11-09T10:52:00.003-08:002014-11-09T10:52:38.413-08:00Rozdział 15- Więc masz prawo jazdy?- zapytał Sean z uśmiechem na twarzy.<br />
- Przepraszam? Nie rozumiem.- zmrużyłam oczy.<br />
- Widziałem jak jechałas samochodem tego bruneta, czekaj.. James tak?- spojrzał na mnie. O kuźwa, no to wpadłam.<br />
- Ech.. długa historia.- próbowałam zakończyc temat.<br />
- Mamy czas.- oznajmił opierając ręce na kierownicy. On coś wie. To widać.<br />
- Po prostu pożyczyłam od niego samochód, bo musiałam się z kims spotkac. A tak w ogóle napisałeś referat na angielski?- zmieniłam temat, ale on nie dał za wygraną.<br />
- Nie zmieniaj tematu An.- przekręcił głowę w moja stronę.<br />
- Nie musze ci się spowiadać.- ziecierpliwiłam się.- Możesz mnie już tu wysadzić.- wskazałam na zakret.<br />
- Jak chcesz.- wzruszył ramionami zatrzymując sie. Podziękowałam najgrzeczniej jak mogłam i wysiadłam. Szłam wzdłuż ulicy kierując sie do swojego domu. Wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje, więc przyśpieszyłam i weszłam na teren naszej posesji. Wchodząc do domu natychmiast zamknęłam drzwi.<br />
- Och, jesteś. Zastanawiałem się jak wrócisz, bo zapomniałem ci powiedziec, że Harry kazał ci przekazać, że oni już jadą, a nie moga sie do ciebie dodzwonić.- poinformował mnie troche nie w czas.<br />
- Świetne wyczucie czasu.- pochwaliłam go z sarkazmem kładąc torebkę na ziemie i zrzucając szpilki z nóg. Czułam, że jutro będą boleć mnie stopy. Wielkie dzięki Bety! Przeszłam po zimnych kafelkach do łazienki mijając pijącego wodę Nialla. Ogarnęłam się i przebrałam w piżamę. Szybko wskoczyłam pod pościel i założyłam słuchawki. Byłam zmęczona. Fizycznie i psychicznie. Szybko odpłynęłam.<br />
<br />
***<br />
Obudził mnie odgłos deszczu uderzającego o szybę. Przeciągnęłam się, a mój wzrok padł na szafkę nocną na której leżała moja MP3 i słuchawki dokładnie wokół niej zawiniętę. Zmarszczyłam brwi. wydawało mi się, że nie zawijałam tak słuchawek, a może po prostu byłam tak zmęczona, że już nic nie pamiętam. Dopiero teraz dotarła do mnie woń smażonych naleśników.<br />
- Jestem potwornie głodna.- poinformowałam ściany w pokoju. Opadłam na poduszkę, aby się za chwile z niej podnieść. Założyłam na siebie porannik i wsunęłam nogi w moje kapcie- świńki. Mam zamiar spędzić tak cały dzień. Weszłam do kuchni zastając tam Steva i Nialla jedzących nalesniki i rozmawiających o sporcie.<br />
- Uhm, hej.- mruknełam podchodząc do lodówki i wyciągając z niej karton soku pomarańczowego, który znowu był pusty.- Czemu wkładacie puste kartony do lodówki?- jęknęłam potrząsając opakowaniem.- Ja chcę mój sok pomarańczowy.- Matko Boska, zachowuje się jak kobieta w ciąży.<br />
- Twoja mama pojechała po zakupy.- wyjaśnił Steve.- Nalesnika?- zapytał wskazując głową na sterte nalesników leżących na stole.<br />
- Ee.. jasne.- usiadłam przy stole. Moje stosunki ze Stevem sa podobne jak z nauczycielem( nie licząc pana Evansa) Musisz być miły bo i tak nie wygrasz. Polałam nalesnika sosem klonowym i nie przejmując się manierami wziełam go do ręki. Po skończoym posiłku chcąc nie chcąc musiałam odrobić lekcje. Byłam w trakcie zastanawiania sie nad równaniem z matematyki, kiedy ktoś zastukał do okna. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam zarumienioną twarz Bety pod parasolem. Pomachałam jej dając znak, że ma wejśc do środka. Przeszłam przez korytarz otwierając drzwi wejściowe.<br />
- Hej, przyszłam na ploty. Mogę wejśc?- zapytała uśmiechnięta od ucha do ucha.<br />
- Pewnie.- wpuściłam Bety do środka.- Chcesz kakao?- zaproponowałam prowadząc ją do kuchni.<br />
- Z chęcią.- powiedziała pocierając dłonie, aby je rozgrzać. Wstawiłam mleko i nasypałam kakao do kubków.<br />
- Słyszałaś, że od jutra na geografii ma się pojawić jakiś nowy nauczyciel? Słyszałam, że jest przystojny, a jego lekcje sa totalnie interesujące- zaczęła.<br />
<br />
***<br />
Pan McKanzie jest piędziesięcioletnim kawalerem, który jak na razie mówi pół godziny o pojęciu geografia. Połowa klasy zaypia z otwartymi oczami. Jakże plotki potrafią byc mylące. Kiedy pan McKanzie odszedł od ich stolika Bety zapisała coś starannie w swoim zeszycie. Widząc, że oddalił się na bezpieczna odległośc podsunęła mi zeszyt pod nos. MYŚLĘ, ŻE TEN FACET BĘDZIE DO DUPY. Nie zdążyłam się opanować i parsknełam smiechem. Zasłoniłam usta dłonią udając, że złapał mnie kaszel. Mężczyzna spojrzał na mnie groźnie podczas gdy Bety rozglądała się po klasie z mina niewiniątka i otworzyła zeszyt na czystej stronie. Złapałam rozbawione spojrzenie Nialla, kiedy nikt nie widział wystawił w moją stronę język. Powtórzyłam jego gest. Uśmiechnął się i odwrócił z powrotem w strone Maxa, z którym musiał opracować pojęcie geologia i astronomia. Po geografi czekał mnie hiszpański. Usiadłam obok Nialla. Okazało się, że pan zaplanował zrobić nam kartkówkę z odmian czasowników. Całe szczęście, że Niall pozwolił mi ścągnąć. On jest naprawde dobry w tym języku.<br />
- Wiesz, że będzie cie to kosztowało buziaka?- wyszeptał do mojego ucha.<br />
- Chciałbyś.- odwróciłam się z powrotem w stronę kartki. Porobiłam parę małych błędów, aby praca nie wyglądała na ściągniętą. Odbierając kartkę pan E. posłał w moją stronę zwycięskie spojrzenie. A to się zdziwi jak będzie mi musiał postawić C albo B*.<br />
__________________________________________________________<br />
__________________________________________________<br />
*oceny w Anglii- ale myśle, że wiecie o tym xd<br />
<br />
Tak więc mamy tak jakby rozdział 15. Osobiście uważam go za częśc drugą rozdziału 14 bo jest tak samo krótki XD. Być może uda mi się napisać coś w tym tygodniu aczkolwiek nie obiecuje, bo muszę sie przygotować na konkurs z biologi. ;/ Nie będę przedłużać. Miłego czytania XOX i bardzo dziękuje za komentarze. :>Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-1200253373740455422014-10-31T13:09:00.002-07:002014-11-17T10:48:52.231-08:00Rozdział 14Próbowałam udawać silną, ale w tym momencie w srodku cała się trzęsłam. Co ja sobie myślałam? Że przyjdę tu i pogadam z nim o starych, dobrych czasach? Myliłam się. Potwornie się myliłam.<br />
- To jak wyjaśnisz mi o co chodzi?- zapytałam. Ash przekręcił głowę w bok z zaciekawieniem.<br />
- Musisz wstąpić do gangu.- odezwał się po chwili.<br />
- Ale po co? Wytłumacz mi wszystko. Proszę.- dodałam. Westchnął z uśmiechem.<br />
- Kiedy miałaś 12 lat, a ja byłem miesiąc przed 18 skontaktował się ze mną gang Dark Hope. Powiedzieli, że za miesiąc dostanę połowę częsci Londynu zapisanej nam w spadku przez prababcie. Podobno była najlepszą przyjaciółką królowej żyjącej w tamtych czasach. To właśnie ona podarowała jej częśc Londynu. Jest to niewielki obszar, ale znajduje się na nim budynek. Mieści się w nim baza wroga Dark Hope. Chcemy zniszczyć ja, ale potrzebujemy do tego papierów, aby wprowadzić tam różne dźwigi i tym podobne. Moglibyśmy wysadzić go, prawda, ale nie chcemy niszczyć budynków historycznych, bo wywołało by to szum i histerie wśród ludzi. Potrzebujemy do tego twojego podpisu, a aby złożyć podpis musisz wstąpić do gangu.- wytłumaczył. Zapadła cisza. Nic z tego nie rozumiałam. To wszystko nie miało sensu. Nie kleiło się.<br />
- Czemu nie mogę złożyć podpisu bez wstąpienia do gangu?- zadałam pytanie.<br />
- Trudno to wyjaśnić. Zasady. Musimy wiedzieć, że nic nikomu nie powiesz i inne bzdury.- machnął ręką.<br />
- Mówiłeś, że kryjówka mieści się pod Big Benem.- rzuciłam podejrzliwie.<br />
- To było kłamstwo. Na wszelki wypadek jakby kartka dostała się w niepowołane ręce.- wyjaśnił.Miałam w głowie natłok myśli. - Musisz się zgodzić An.- powiedział. Popatrzyłam na niego uważnie, zmienił ton na nalegający.- Jeśli się nie zgodzisz, oni znajdą sposób, aby cię do tego zmusić. Nie chcesz tego.- cały czas milczałam. Usłyszałam szelst w krzakach. Gwałtownie odwróciłam głowę. Spojrzenie Asha wyraźnie dawało do zrozumienia, że nie jest sam.<br />
- Dobra wstąpie do tego gangu, ale tylko po to aby złożyć podpis. Potem mogę sie z niego wypisąc czy coś?<br />
- Ten kto raz wszedł do gangu na zawsze w nim pozostaje.- odparł.- Ale nie musisz się udzielać, możesz się wyłączyć.- dodał szybko widząc moją mine.<br />
- Mogę się zastanowić nad tym? Daj mi troche czasu.- poprosiłam. Pokiwał niechętnie głową.<br />
- Jeszcze się spotkamy.- mówiąc to zniknął w ciemnościach. Odwróciłam się i wróciłam do samochodu. Usiadłam za kierownicą. Cały czas byłam roztrzęsiona. Po co całe to gówno. Wszystko jest takie poplątane. Jakbym nie mogła złożyc podpisu bez jakiegoś tam beznadziejnego gangu. Odetchnęłam i odpaliłam samochód. Żeby tylko nikt sie nie zorientował, że go pożyczyłam. Próbowałam się skupić na drodze. Prowadzenie szło mi coraz lepiej, ale niestety z koncetracją gorzej. Kiedy wjeżdżałam na teren posesji Maxa, impreza cały czas toczyła się swoim rytmem. Wymknęłam się z samochodu i weszłam do środka. Przeciskałam się przez parkiet tańczących ludzi w strone kuchni. Tak jak myślałam zastałam tam Jamesa.<br />
- Hej kluczyki Ci wypadły przy toaletach.- powiedziałam wyciągając w jego stronę kluczyki.<br />
- Och.. dzięki słonkoo..- wybełkotał. Widać było, że był nawalony. Cofnęłam rękę ze zgubą. Zrobił zdziwioną minę i przysunął się bliżej.- Oddaj mi je.<br />
- Nie będziesz wracał po pijanemu.- zaprzeczyłam- Dam je Niallowi.- poczułam ból na policzku.<br />
- Oddaj mi je.- zawarczał przymierzając się do jeszcze jednego policzka. W chwili kiedy podniósł rękę jakaś inna chwyciła jego.<br />
- Stary ogarnij się. Jesteś naćpany, a ona ma racje. Usiądź na krześle.- rozkazał Niall wskazując na krzesło. James zmienił się w potulnego i wykonał polecenie. Kiedy Niall nalewał mu wody do szklanki chłopak wstał i chwiejnie podszedł do mnie. Spiełam się cała szykując na obronę, ale on tylko mnie przytulił płacząc.<br />
- Przepraszam.- zachlipał. Rany, rzeczywiście był nieźle nawalony. Poklepałam go niezręcznie po plecach, po czym usiadł i wypił wodę przygotowaną przez Nialla. Kiedy skończył Niall zaprowadził go do góry i wrócił z powrotem. Podałam mu kluczyki i podziękowałam. Miałam już dość tego dnia. Chciałam znaleźć tylko Bety i Harrego i wrócić do domu. Na dole nigdzie ich nie było wieć musieli być na górze. Niestety tam również szczęście mi nie dopisało. Widocznie gdzieś poszli albo wrocili beze mnie do domu. Trudno, wrócę pieszo przecież to nie kilometry. Szłam może już pięć minut kiedy obok mnie pojawiło się BMW.<br />
- Hej. Podwieźć cię?- zapytał z uśmiechem.<br />
- Pewnie czemu nie.- zgodziłam się otwierając drzwi i wsiadając do środka czarnego samochodu.<br />
___________________________________________________<br />
____________________________________<br />
PRZEPRASZAM! :(( Że taki krótki, ale naprawdę nie mam głowy. Postaram sie napisać jeszcze, że tak nazwe rozdział 15 w ten weekend, ale tęż nie będzie jakiś długaśny ;((<br />
DZIĘKUJĘ! Za wszystkie komentarze. XOXOKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-65494965053048774552014-10-14T05:31:00.002-07:002014-10-14T05:31:37.693-07:00Rozdział 13- Nie moge się doczekać jutra.- mówiłą Bety. Impreza u Maxa. No tak. Podeszłam do swojej szafki i wybrałam kod. Otwierając ja wyleciała jakaś kartka. Była złożona na pół,a na wierzchu napisane było tak bardzo znajomym niechlujnym pismem moje imie. Rozłożyłam kartkę i przebiegłam oczami po tekście:<br />
<i><br /></i>
<i>Witaj Anabelle.</i><br />
<i>Jak Ci sie podoba w Londynie? Widze, że zdobyłaś już przyjaciół i nawet sekretnego chłopaka, który jest synem chłopaka naszej mamy. No tak, zawsze wszystko tak musiało się komplikować. Ale i tak jestem z ciebie dumny. Dobrze, a teraz do rzeczy. Ja również pare lat temu przeprowadziłem sie do okolic Londynu ponieważ dowiedziałem się, że nasi pradziadkowie byli właścicielami ziemi na której znajduje się BigBen. Pod zegarem znajduje się kryjówka wroga gangu Dark Hope. Chca oni zemścic się na nich za pewną sprawę. Potrzebują do tego naszych podpisów, ponieważ prababcia zapisała go nam w testamencie, a nie rodzicom. Aby złożyc podpis musisz wstapić do gangu. Najlepiej spotkaj się ze mną w sobotę nad rzeczką o północy przy zjeździe z austotrady to wszystko Ci na spokojnie wyjasnie. Nie moge się doczekac aby cię ujrzeć. Moja młodsza siostrzyczka już dorosła. Aha, i pamiętaj, nikt nie może się o tym dowiedzieć.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Twój kochany brat,</i><br />
<i>Ashton</i><br />
<i><br /></i>
<i>P.S. Mam nadzieje, że wzięłaś tę lalkę, którą dostałaś od babci? Może się przydać.</i><br />
<i><br /></i>
Nagle wszystko do mnie zaczęło docierać. Ashton.Opowieści babci o których myślałam zawsze jak o zmyślonych opowieściach schorowanej staruszki. Skąd on to wszystko o mnie wiedział? Śledził mnie? Czułam, że dowiedziałam się wielu rzeczy, ale doszło mi przez to mnóstwo nowych pytań na które ktoś musi mi odpowiedzieć. Jedyną osobą jest Ash.<br />
- Wszystko w porządku?- zapytała Bety zaglądając mi przez ramie.- Co to jest?<br />
- Err, zaproszenie na bal zimowy.- powiedziałam zgniatając kartkę i wrzucając ją do torby.<br />
- Dziwne, ja nie dostałam.- odpowiedziała.Wzruszyłam ramionami i zatrzasnęłam szafkę idąc w kierunku wyjścia. Cieszyłam się, że to już piątek i mogę wrócić do domu.<br />
- W każdym razie ta impreza, jutro, o której się zaczyna?- zmieniłam temat.<br />
- O 21 ale przyjedziemy po ciebie wcześniej bo Harry obiecał pomóc Maxowi.- poinformowała mnie dziewczyna poprawiając włosy.<br />
- Jasne, skoro mowa o Harrym, gdzie on jest?- spytałam.<br />
- Poszedł na dodatkowy trening kosza. W przyszłym miesiącu mają mistrzostwa szkolne.- wyjaśniła. Pokiwałam głową.<br />
- Dobra ja lecę.- cała mi buziaka w policzek i odeszła w drugą stronę. Dom zastałam pusty. Może i nawet lepiej. Podeszłam do lodówki i wyjęłam butelkę wody. Pociągnęłam długi łyk wody. Odpaliłam komputer i przejrzałam swojego facebooka, tumblra i tweetera. Włączyłam sobie najnowszy odcinek Supernatural,ale w połowie musiałam go zatrzymać bo usłyszałam natarczywe pukanie do drzwi. Po otwarciu ich moim oczom ukazał się widok spoconego Nialla po treningu.<br />
- Hej.- powiedział z tym swoim pewnym siebie uśmiechem.<br />
- Hej.- powiedziałam wpuszczając go do środka. Podążyłam szybkim krokiem do kuchni kontynuując oglądanie odcinka. Po krótkiej chwili w drzwiach pojawił się chłopak z mokrymi włosami po prysznicu. Kątem oka zauważyłam, jak spojrzał do garnka na ugotowany przez moją mamę obiad. Powąchał zawartość i jęknął. Odwrócił się do mnie.<br />
- Ty naprawdę to zjadłaś?- zapytał z nieszczęśliwą miną. Zrobiłam pauze i spojrzałam na niego powstrzymując uśmiech.<br />
- Wyrzuć to do toalety.- wzruszyłam ramionami.<br />
- Sprytne.- uśmiechnął się i wykonał poradzoną mu czynność. Przygotował sobie kanapkę i usiadł na przeciwko mnie. Spojrzałam znad ekranu na chłopaka, który jedząc wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem.<br />
- Mam coś z twarzą?- spytałam nie wytrzymując.<br />
- Owszem. Masz najpiękniejszy nosek.- uśmiechnął się łobuzersko.<br />
- Oj dziękuje. Ty też masz śliczny nosek.- starłam mu kropkę ketchupu z nosą.- A już na pewno z tym ketchupem.- wyszczerzył zęby w uśmiechu. Zamknęłam laptopa i wstałam z zamiarem pójścia i wzięcia się za naukę, ale zatrzymał mnie Niall.<br />
- An, słuchaj, żałujesz za, no wiesz, wczoraj?- spytał. Spojrzałam w niebieskie tęczówki.<br />
- Nie, nie żałuję, ale, Niall..- westchnęłam- Ja tak nie mogę, nie umiem. Zaufałam Ci, ale cały czas czuję do ciebie dystans. Po prostu daj mi trochę czasu, dobrze?- powiedziałam najdelikatniej jak umiałam.<br />
- Ok.- nie dał tego po sobie poznać, ale wiem, że poczuł się zawiedziony. Nasz wczorajszy stosunek był po części z zaufania jakie Niall zaczął sobie u mnie budować, ale w większości przez tą całą sytuację. Potrzebuję trochę czasu, żeby to wszystko przemyśleć.<br />
<br />
***<br />
Obudził mnie zachrypnięty głos Nialla. Uchyliłam jedno oko i zauważyłam chłopaka leżącego na łóżku z telefonem przy uchu.<br />
- Dobra stary. Czyli przyjedziesz po mnie wieczorem? Ok, to mi daj cynka. Na razie.- odłożył telefon i spojrzał na mnie.- Obudziłem Cię? Przepraszam, ale dzwonił James.- wyjaśnił opadając z głębokim westchnieniem na poduszki.<br />
- Która godzina?- zapytałam podnosząc się.<br />
- Po dziesiątej.- wymamrotał Niall. Wstałam chwytając dresy i luźną bluzkę. W łazience zrobiłam makijaż i umyłam zęby. Zeszłam na dół. Na dole Steve czytał gazetę, a mama szykowała śniadanie. Jakby nie było, wyglądaliśmy jak normalna rodzina,ale tak nie było.<br />
- Hej.- powiedział Steve.<br />
- Uhm, hej.- odburknęłam. Usiadłam i otworzyłam pierwsze lepsze czasopismo, które swoja drogą było głupie i bezsensowne, ale przewijałam dalej strony nasmiewając się w duchu jak można pisac takie bzdety. Mama postawiła na stole dzbanek z czarną kawą i tosty. Chwyciłam jednego i nalałam do połowy kubka kawy. Po skończonym śniadaniu odłożyłam naczynia do zlewu i poszłam do pokoju. Niall cały czas leżał w łóżku. Ile ten człowiek śpi na dobę?! Włączyłam sobie Wredne Dziewczyny, które znam na pamięc, ale ten film nigdy mi się nie znudzi. W połowie filmu w końcu Niall się obudził. Podniósł głowę i spojrzał na mnie.<br />
- Co oglądasz?- zapytał zachrypniętym głosem.<br />
- Wredne Dziewczyny.- odpowiedziałam nie odrywając wzroku od ekranu.<br />
- Przegejowałeś sam siebie*.- zacytował film z błyskiem w oku.<br />
- Oglądałeś ten film?!- popatrzyłam na niego w autentycznym szoku. Pokiwał głową z uśmiechem.<br />
- Pewnie, raz nawet sam go oglądałem.<br />
- O.Mój Boże. Jesteś pierwszym chłopakiem jakiego znam, który z własnej woli obejrzał sam cały ten film!- powiedziałam.- Nawet Harry kłócił się Bety, o ten film.- to prawda. Zabawnie było ich oglądać, kiedy mówili czemu ich film jest lepszy. Walka toczyła się między Wrednymi Dziewczynami a filmem akcji. Oczywiście Bety wygrała bo miała moje poparcie. Chłopak do końca filmu siedział na nas obrażony. Niall wzruszył ramionami i ściągnął kuszulkę. Moje spojrzenie powędrowało na jego tors. Był umięśniony, to trzeba przyznać. Chłopak zauważył moje spojrzenie. Speszona, zwróciłam głowę z powrotem na ekran. Po filmie dostałam sms'a od Bety, że będą za jakieś półtorej godziny i mam założyć obcasy. Zamknęłam laptopa i podeszłam do szafy zastanawiając się co założyć. Musiałam pamiętać, że jade jeszcze na to spotkanie z Ashem. Właściwie to ciągle nie mam pojecia jak się tam dostać, ale na razie nie bedę sobie zaprzątała tym głowy. Postawiłam na czarne wytarte biodrówki, tego samego koloru koturny i białą, zwiewną bluzkę. Poprawiłam tylko makijaż, założyłam swoją skórzaną kurtkę i wzięłam torebkę z ćwiekami. Zdążyłam jeszcze pomalować paznokcie na czarno. Gotowa zeszłam na dół.<br />
- Fajnie wyglądasz.- pochwalił mnie Niall. Sam miał na sobie czarne spodnie,białe air- forcy i luźną, białą bokserkę ukazującą jego muskularne ramiona.<br />
- A ty gdzie jedziesz?- zapytałam.<br />
- Na impreze do Maxa.- odparł przeczesując włosy. Dopiero teraz zauważyłam, że postawił je na żel.<br />
- Aha.- pokiwałam głową. Nie zdążyłam już nic więcej powiedzieć bo usłyszałam klakson na zewnatrz.- To do zobaczenia.- poinformowałam kierując się w kierunku drzwi.<br />
- Pa.- czułam, że odprowadza mnie wzrokiem, ale nie obejrzałam się.<br />
- No, no, no, nieźle. Daję ci 2/10- oceniła Bety. Parsknęłam smiechem.<br />
- Dzięki.- usmiechnełam się. Bety miała na sobie czarną spódnicę, czarne czółenka i ciemną bluzkę włożona do środka. Harry zaczął opowiadać o treningu kosza i o zbliżających się mistrzostwach.<br />
W domu Maxa od razu zabraliśmy sie do pomocy chłopaku. Harry pomógł przenieśc mu stół, przesunąc kanapy pod scianę tak, żeby zrobić miejsce do tańczenia. Ja i Bety wsypałyśmy przekąski do misek i wlałyśmy napoje do dzbanków. Ustawiłysmy je na stole. Chłopcy zamontowali kule dyskotekową i światła, a my postarałysmy sie nadac pokoju bardziej imprezowy wygląd. Na koniec włączyliśmy muzykę i usiedliśmy w oczekiwaniu na pierwszych gości. Harry i Bety szeptali do siebie czułe słowka, a my z Maxem pogrążyliśmy się w niezręcznej ciszy. Naszczęscie rozległ pierwszy dzwonek. Już trzydziesci minut później impreza się rozkręciła, w całym domu dudniła muzyka i czuć było zapach alkoholu. Spojrzałam na zegarek była 22 30. Zostało mi jeszcze około godziny na wymyślenie sposobu, żeby dostać się nad jezioro koło autostrady. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. pod scianą obciskiwało się już pełno par tylko jedna osoba opierała się o nią i przyglądała mi sie. Sean. Kiedy mnie zauważył usmiechnął się blado i odszedł. Poczułam na ramieniu czyjąś rekę. Odwróciłam się napotykając błękitne tęczówki Nialla.<br />
- Moge prosić?- zapytał. I tak wiedziałam, że nie mam za bardzo wyboru, ale i tak..<br />
- Niall, przecież wiesz..- zaprotestowałam. Nie zaregował tylko pociągnął mnie za rekę którą umiejscowił na swojej szyi przytulając mnie.- Przecież i tak postawię na swoim.- wymruczał mi w ucho.<br />
- Err- wydusiłam otumiona tym charakterystycznym zapachem kawy. Szybko sie otrząsnęłam.- Pewnie- odparłam z przekąsem. Poczułam jego dłonie na biodrach. Po skończonym tańcu wywinęłam się z jego uścisku i poszłam szukać toalety w której mogłabym poprawić makijaż i załatwić się. Wychodząc natknęłam się na Jamesa z mojej klasy. Kumplował się z Niallem, o ile dobrze wiem chodzili też razem na treningi piłki nożnej.<br />
- Hej.- przywitałam się bo przyszedł mi do głowy pewny pomysł.- Uhm, słuchaj mógłbyś mi wyświadczyć przysługę?- zapytałam z wymuszonym uśmiechem.<br />
- Zależy o co chodzi.- spojrzał na mnie rozglądając się.<br />
- Bo widzisz, w toalecie damskiej chyba widziałam jakiegoś pijaka, może mógłbyś go z tamtąd wyciągnąć bo ja sama nie dam rady, a nie chcę fatygować Maxa.- zdawało mi się, że chłopak odetchnął z ulgą.<br />
- Jasne nie ma sprawy, tylko pokaż mi gdzie on jest.- powiedział kierując się w stronę łazienki.<br />
- Oczywiście, ale lepiej ściągnij tą bluze bo będzie miał gdzie cię chwycić.- poradziłam. Chłopak posłuchał mojej rady i podał mi bluzę wchodząc do pomieszczenia. Kiedy zniknął za drzwiami przeszukałam szybko jego kieszenie wyciągając czarne kluczyki. Właśnie o to mi chodziło. Schowałam je do dżinsów w chwili kiedy James wyszedł z łazienki damskiej.<br />
- Sory, ale nic nie poradzę bo jedna laska zaczeła mnie wyzywać od zboczeńców i okładać torebką więc nie miałem wyjścia i musiałem wyjść. Chyba będziesz jednak musiała poprosić Maxa, albo Harrego, w końcu to jego najlepszy kumpel.- poradził.<br />
- Ok, nie ma sprawy. Powiem im przy okazji.- uśmiechnęłam się oddajac mu bluzę. Wróciłam z powrotem na salę, powędrowałam do kuchni. Na blacie jedna para się całowała nie zwracając na nikogo uwagi. Przygotowałam sobie drinka zerkając na zegarek. 23 20. Wypiłam całego drinka, popijając go jeszcze wodą. Alkohol w moich żyłach uspokoił mnie. Potańczyłam jeszcze trochę z przypadkowymi osobami. Nigdzie nie widziałam Harrego i Bety. Max tańczył z jakąś dziewczyną. Wydawała się młodsza, obok Sean rozmawiał z kolegą z drużyny. Niedawno wstąpił do drużyny koszykowej. Zauważyłam Nialla śmiejącego się z jakąś skąpo ubraną dziewczyną. Poczułam ukłucie w sercu kiedy położyła rękę na jego bicebsach robiąc zaskoczoną minę. Wstałam i wyszłam na dwór poszukałam minivana Jamesa. Upewniłam się, że nikogo nie ma w pobliżu i wsiadłam do środka. Na siedzeniu obok leżała kurtka Nialla. Przesunęłam ją kładąc na tam torebkę. To nie była kradzież samochodu. Ja go tylko pożyczyłam. Zanim się zorientuje samochód będzie już bezpiecznie stał przed domem. Wzięłam wdech i odpaliłam samochód. Przekręć kluczyk. Włącz bieg. Teraz kierownica i pedał gazu. Ok. Powoli do tyłu i znowu bieg i pedał. Dobra jedziemy. Powtarzałam sobie w głowie polecenia. Owszem miałam zdane prawo jazdy, ale tylko to. Nie miałam samochodu więc nie miałam czym jeździć. Czasami prowadziłam pick-upa Harrego. Powoli zbliżałam się do autostrady. Jechałam w ciszy. Nie chcialam włączać radia aby się nie rozpraszać. Na autostradzie przycisnełam mocniej pedał gazu. Powoli się odprężałam. W ciemnościach szukałam oznaczeń drogi. Kiedy zauważyłam numer 97 zwolniłam i skręciłam w prawo. Zatrzymałam samochód pod ogromnym drzewem. Była godzina 23 47, ale wyszłam z samochodu. Znad jeziora nadciągała ciemnogranatowa chmura. Otuliłam się mocniej kurtką, ale nie bardzo dawała mi ciepło. Cofnęłam się i ubrałam kurtkę Nialla. O wiele lepiej. Obróciłam się i podeszłam nad brzeg rzeczki. Była to mała, spokojna rzeczka rozmiarów minimalnych. W poprzek ustawione były kamienie tak, że jakbym chciała to mogłabym skacząc na nich przedostać się na drugą stronę. Krzaki naprzeciwko mnie niebezpiecznie zaszeleściły. Cofnęłam się o krok jednocześnie wpatrując się uważnie w krzaki. Spomiędzy nich wyłoniła się postać ubrana na czarno. Kiedy światło księżyca oświetliło jego twarz poczułam ciepło rozlewające się po sercu. Przede mną stał mój brat. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nie pamiętam, żeby miał takie krótkie włosy. Przez jego policzek ciągnęła się szrama. Tylko oczy miał te same, tego samego koloru co ja, błękitnego nieba.<br />
- Witaj Anabell.- rozciągnął usta w szerokim uśmiechu. Wiedziałam, że to nie jest już ten sam człowiek.<br />
<br />
________________________________________________________________<br />
_____________________________________________<br />
Byłyście na WWAT w kinie? Ja byłam. Było naprawde świetnie!<br />
Ok, a teraz organizacja. PRZEPRASZAM,że tak długo, ale to brak weny i multum nauki. Postaram się dodać w następnym tygodniu, ale nie obiecuje, bo w piątek jadę do rodziny na cały weekend. Może mi się uda napisać w przyszłym tygodniu. Może uda Wam się też zachęcić mnie komentarzami <z góry mówie, że nie zmuszam! ale mile widziane :))>. I<span style="font-size: large;"> <b><u>bardzo</u></b></span> chciałabym podziękować tym dwóm-trzem osobom, które cały czas komentują. xox<br />
<br />Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-77482339352346592032014-10-01T11:44:00.002-07:002014-10-07T07:32:38.083-07:00ROZDZIAŁ 12<br />
- I co udało się?- zapytał uśmiechając się. Uśmiech zszedł z jego twarzy kiedy zauważył mój nierównomierny oddech.- Anabell?- zapytał.- Nie przejmuj się skołujemy nowy plan i ..- przerwałam mu wskakując na niego.<br />
- Udało się!- krzyknęłam oplatając nogami jego tors. Nasze usta niebezpiecznie zbliżyły się do siebie. Zetknęłam mocno nasze usta łącząc je pocałunkiem. Podczas pocałunku język Nialla prosił o dostęp do moich ust, którego na złość nie chciałam mu dac. Znalazł innny sposób. Złapał mnie za pośladki ściskając je przy okazji. Jęknęłam i otworzyłam usta, w których po chwili znalazł się język chłopaka. Nie przerywając pocałunku blondyn popchnął drzwi stopą, a ja ściągnęłam z niego koszulkę. Pochylił się nade mną stykając nasze czoła razem.<br />
- Jesteś tego pewna?- spytał niepewnie patrząc mi w oczy szukając zaprzeczenia. Wiedziałam że jesteśmy w tym momencie, którego obydwoje chcieliśmy. A ja zaczełam mu ufać i wiedziałam, że tego chce.<br />
Bez zastanowienia zaczęłam go namiętnie całować.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHmZIWjkZmbDJrn0IRqgnLRb4kqoeL-Sh5N6Cy9WPH2LdN7P8WlmVAngiMl2JB5RlNmoF73gIqlRTQBXw6UCf2B7xruwPoncGg6mD8ziDaMNFNm3eKI6FiDQkJRNwui0-Gw-cTJZCjv92y/s1600/giff-d-kiss-d.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHmZIWjkZmbDJrn0IRqgnLRb4kqoeL-Sh5N6Cy9WPH2LdN7P8WlmVAngiMl2JB5RlNmoF73gIqlRTQBXw6UCf2B7xruwPoncGg6mD8ziDaMNFNm3eKI6FiDQkJRNwui0-Gw-cTJZCjv92y/s1600/giff-d-kiss-d.gif" height="179" width="320" /></a></div>
<br />
Chłopak zaczął wkładac ręke pod moja bluzkę głaszcząc mój brzuch. Czułam jak wędruje ona coraz wyżej i zatrzymuje się na moich piersiach. Zamruczałam w jego usta gdy ścisnął moja prawa pierś i przełożył przez głowę moja bluzkę. Przejechałam opuszkami palców przez umięśniony tors chłopaka i zatrzymałam się za spodniach, które chwile potem były na podłodze razem z bokserkami. Spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem mojego nagłego przypływu odwagi. Gdy chciałam musnąć jego lekko obrzmiałe wargi, on przewrócił nas tak ze byłam na górze. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam dłonie Nialla w swoje prowadząc je od brzucha do pleców i zatrzymałam nasze ręce na rozpięciu mojego stanika. Blondyn wiedział o co mi chodziło i bez zastanowienia odpiął go przygryzając wargę i patrząc w moje oczy z pełnym porządaniem. Nachyliłam się nad nim i zaczęłam czule całować oraz ssąc go po szyi. Przewrócił nas i musnął ustami moje uda podczas ściągania majtek. Rozszerzył moje nogi i wędrował gorącymi całusami od kostek kończąc na górnej partii ud. Przejechał językiem do mojej łechtaczkę i dmuchnął ją ciepłym powietrzem. Czując ogromną przyjemności chwyciłam go za końcówki włosów i podniosłam tyłek do góry dając mu lepszy dostęp. Drażnił mają łechtaczkę swoim językiem, ale po chwili zjechał niżej i wszedł mi we mnie. Jęknęłam głośno podczas gdy jego język wchodził i wychodził z mojej pochwy. Gdy miałam dojśc przestał wykonywać dotychczasową czynnośc i nachylił się nad moja twarzą cmokając mój nos na co się uśmiechnęłam. Spojrzał mi na chwile w oczy szukając jakiegokolwiek zaprzeczenia z mojej strony. Nie dostał. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w usta zjeżdżając do szyi ją liżąc. Chłopak sięgnął do tylnej kieszeni spodni które leżały na podłodze razem z wszystkimi naszymi ciuchami. Usiadł okrakiem na moich udach i nałożył prezerwatywę na swojego członka. Gdy zaatakował moje usta delikatnie wszedł we mnie. Z jego delikatnymi ruchami czułam na początku lekki dyskomfort, lecz gdy chłopak chwycił w rękę moja pierś szczypiąc i liżąc mojego sutka czułam się wspaniale. Gdy przyspieszył swoje ruchy zacisnęłam wokół jego penisa swoje ścianki. Jęknął głośno wiec wiedziałam ze doprowadzam go tym do szaleństwa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcNnW0YyHy4-LXE2vSm64gKdwzR_U_1GR3s-TTLz6GPWPSPaSNZlWvwwkjt4r05RSvopx26jUUSNWKN1pTUJnnH-HqzzizF6UR_lPuWHMuVVpYR3HcCRNARAGhNZAe2hYHtAa4ULqoMTg7/s1600/tumblr_mxnqlz9rfJ1s99l8ko1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcNnW0YyHy4-LXE2vSm64gKdwzR_U_1GR3s-TTLz6GPWPSPaSNZlWvwwkjt4r05RSvopx26jUUSNWKN1pTUJnnH-HqzzizF6UR_lPuWHMuVVpYR3HcCRNARAGhNZAe2hYHtAa4ULqoMTg7/s1600/tumblr_mxnqlz9rfJ1s99l8ko1_500.gif" height="136" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Podczas pocałunku wplatałam ręce w jego włosy i lekko za nie pociągnałam, a on złapał mnie za pośladek i przejechał po nim. Poczułam większe porządnie i zaczęłam się wiercic pod nim prosząc o więcej. Widziałam jak z przyjemnością przyspieszył swoje ruchy. Czułam ogromne uczucie budujące się we mnie przez, które doszłam ściskając ponownie swoje ścianki wokół jego członka. Po tym chłopak z jękiem spuścił się w prezerwatywę łącząc nasze wargi razem i kładąc się obok mnie. Zdyszana położyłam głowę na torsie chłopaka i czule pocałowałam go w obojczyk. Uśmiechnął się i odwrócił głowę tak, że dzieliły je centymetry. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Byłaś wspaniała.- uśmiechnęłam się i wyszeptałam w jego wargi:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ty również.-po czym złączyłam je razem. Uśmiechnęłam się przez pocałunek gdy czułam jak chłopak kreśli kółka ręką po moim brzuchu. Spojrzałam na zegarek. Była 2 w nocy. Najszczęśliwsza godzina mojego życia. Zaufałam mu. Zaufałam całkowicie Niallowi. Już po chwili zapadłam w głeboki sen przy równomiernym oddechu Nialla.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Obudził mnie głośny dźwięk budzika. Uderzyłam ręką w przycisk drzemki z zamiarem odwrócenia się na drugi bok. Otworzyłam szeroko oczy na wspomnienie poprzedniej nocy. Odwróciłam się delikatnie rozglądając po pokoju. Nialla nigdzie nie było. Westchnęłam z ulgą. Nie wiedziałabym jak się zachować. Zwlekłam się z łóżka okręcając wokół siebie koc i podeszłam do szafy. Wetknęłam rękę na półkę wyciągając parę spranych dżinsów i koszule. W kuchni przy stole siedziała mama czytając jakieś babskie pismo, Steve pił kawę i czytał poranną gazetę, a Niall siedział przy stole jedząc płatki śniadaniowe. Przełknęłam ślinę i usiadłam na przeciwko Steva z miską uprzednio sięgniętą z szafki. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzień dobry.- mama odłożyła pismo, a Steve gazetę i popatrzyli na nas.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Uhmm hej.- powiedziałam przełykając płatki.- Więc jak było w teatrze?- zapytałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, cudownie. Musicie kiedyś iść z nami. Tego nie da się wyrazić słowami.- odpowiedziała rozentuzjazmowana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A wy co robiliście?- spytał Steve. Spojrzeliśmy szybko po sobie z Niallem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Byłam u Bety.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Oglądaliśmy film.- powiedzieliśmy jednocześnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To znaczy. Najpierw byłam u Bety, a potem z Niallem obejrzeliśmy film.- sprostowałam z irytacją. Dokończyłam szybko płatki i odłożyłam miskę do zlewu. Chwyciłam torbę i klucze krzycząc, że wychodzę. Ruszyłam szybkim krokiem na autobus. Na szczęście nie spóźniłam się. Kilka minut później czekałam na parkingu. Na drugim końcu boiska zauważyłam Seana wpatrującego się we mnie. Skinęłam mu głową, ale ten się szybko obrócił na pięcie i wszedł do budynku. Ok. Usłyszałam obok siebie znajomy głos Bety.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej An. Ciesze się, że już się pogodziłyśmy. Możemy iść jutro na imprezę Maxa i usiąść razem w ławce.- objęła mnie mocno za szyje. Kiedy oderwałam się od dziewczyny podbiegłam do Harrego wskakując na niego. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam Hazza.- wyszeptałam do jego ucha. Pogłaskał mnie po włosach i dał mi buziaka w nos przypominając tym samym o Niallu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ej, bo zrobię się zazdrosna.- powiedziała Bety z założonymi rękami marszcząc przy tym śmiesznie nos. Zeskoczyłam z Harrego, a on przyciągnął swoją dziewczynę do boku i ją namiętnie pocałował.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wystarczy?- wyszczerzył się. Bety uśmiechnęła się i dała całusa mu w policzek na pożegnanie. Odciągnęła mnie od Harrego i spojrzała na mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Stało się coś?- zapytała z niepokojem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie.- powiedziałam z automatu. Bety posłała mi znaczące spojrzenie. Westchnęłam.- Właściwie to tak. Przespałam się z Niallem.- cóż to było miłe uczucie widząc jak dziewczynie opada szczęka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co zrobiłaś?!- pisnęła i rzuciła się na mnie.- Jak było? Opowiadaj.- nakazała z uśmiechem na twarzy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A więc było.. w porządku.-</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- I tyle?! W porządku? Opowiadaj jak to się zaczeło? Mieliście gre wstepną?- zapytała skacząc obok mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie. Tak. Zresztą ty mi nie mówisz o twoich nocnych igraszkach z Harrrym!- odparłam oburzona. To zamknęło jej buzię. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ale jesteście razem?- ok, nie do końca zamknęło jej to buzie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie mam pojęcia.- uświadomiłam sobie właśnie co zrobiłam.- Boże, Bet, nasi rodzice są razem.- jęknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ee tam. Najważniejsze jest uczucie.- powiedziała patrząc na Nialla stojącego pod naszą klasą z kolegą z ławki. Uchwyciłam jego spojrzenie. Chociaż bardziej to on uchwycił moje. Spojrzał znacząco na Bety i uniósł brwi w pytającym gescie. Wzruszyłąm ramionami i podniosłam lekko kąciki ust do góry. Zaśmiał się i puścił oczko do mojej przyjaciółki odwracając się. Jednak dziewczyna nie zauważyła naszej niemej rozmowy, bo szukała czegoś w torbie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- An, nie mam swojego telefonu. Musiał mi wypasc na parkingu.- spojrzała na mnie prosząc. Ruszyłam zgodnie za nią. Kiedy ona szukała telefonu wokół samochodu ja rozgladałam się po dziedzincu. Zauważyłam w rogu gdzie przecinają sie dwie ściany budynku Seana, który zawzięcie dyskutował z kimś przez telefon. Kiedy nas zauważył momentalnie zakończył rozmowe i wszedł do szkoły. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mam!- krzykneła Bety wyciągając swój telefon spod samochodu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ok. To wracamy na historie?- zapytałam poprawiając plecak na ramionach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Skoro musimy.- westchneła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
______________________________________________________</div>
________________________________________________________________________<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na samym początku pragnę podziękować mojej przyjaciółce, która napisała za mnie scenę 18+ i dodała te gify.Dobrze że ja jej nie pisałam bo wyszło by FATALNIE. I jeśli kogoś razi to, że nie pisze ostrzeżenia tą słynna czerwoną czcionka przed rozdziałem to pisac! I tak jak zawsze proszę was kochane misie o komentarze. xox </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Bardzo dziękuje tym paru osbom które niekiedy komentują. to <u><b>strasznie</b></u> motywuje. <3</div>
Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-9858918895417183602014-09-27T12:28:00.001-07:002014-09-29T06:30:46.325-07:00ROZDZIAŁ 11Wyłączyłam ten cholerny budzik i przysięgam, że gdyby nie był to mój telefon to z chęcią bym go rozwaliła.Przeciągnęłam się i podparłam na rękach. Niall już wstał więc cóż, ja chyba też powinnam. Żołądek skręcił mi się w supeł kiedy przypomniałam sobie, że dziś poniedziałek i czeka mnie konfrontacja z innymi uczniami w tym Harrym i Bety. Wiem, że Bet nie byłaby zdolna do rozgłośnienia informacji, że Niall mieszka ze mną. Powlokłam się do łazienki wyciągając z szafy szarą bluzę, białą koszulkę i parę przetartych ciemnych spodni. Włożyłam to szybko na siebie, zrobiłam sobie makijaż i rozczesałam włosy. Wychodząc z domu chwyciłam tylko jabłko i plecak. Na dworze było pochmurno. No cóż, widocznie pogoda w Londynie sprzyja mojemu humorowi. Wchodząc do klasy chwyciłam spojrzenie Bety. Jedno spojrzenie wystarczyło bym wiedziała, że przyjaciółka mi za szybko nie wybaczy. <i style="font-size: small;">Jeżeli w ogóle to zrobi.</i> Uciszyłam swój wewnętrzny głos i usiadłam na miejscu pod oknem ignorując zachęcający wzrok Nialla. Nie chciałam, żeby inni zaczęli coś podejrzewać. Na następnych lekcjach widocznie również byłam skazana na samotne siedzenie. Na przerwie rozważałam na pójście do Seana, ale on siedział z Harrym, a co za tym idzie również z Bety i jakąś dziewczyną. Westchnęłam i wyszłam na dziedziniec siadając przy wolnym stoliku.<br />
- Nie jesz?- usłyszałam pytanie po kilku minutach wpatrywania się tępo w dal. Uniosłam głowę napotykając spojrzenie Nialla. Pokręciłam przecząco głową, ale nie uznał to za bardzo przekonujące dlatego usiadł naprzeciwko mnie. Dał mi swojego hamburgera i podstawił pod nos butelkę z sokiem pomarańczowym. Uśmiechnęłam się słabo i ugryzłam kęs bułki. Po skończonym posiłku oblizałam palce i podparłam podbródek na dłoni.<br />
- Gdybyś ty tak coś innego lizała.- posłał w moją stronę sprośny komentarz. Westchnęłam i wywróciłam oczami.- Więc nie udało ci się pogodzić z Bety?- zapytał. Pokręciłam głową przypominając sobie o tamtym wydarzeniu. Wiem, że nie zrobił tego specjalnie, ale poczułam się gorzej. Niall chyba to zauważył bo szybko zmienił temat.<br />
***<br />
Rzuciłam plecak na podłogę podchodząc do laptopa. Wpisałam: Co zrobić aby pogodzić się z przyjaciółką? Wyszło mi około stu tysięcy wyników. Widać nie tylko ja mam taki problem. Kliknęłam na pierwszą propozycje. Radzono aby z nią porozmawiać i inne bzdury. Zainteresowała mnie jedna propozycja. To może się udać.. Zamknęłam laptopa postanawiając wcielić swój plan za kilka dni w życie. Musze dać dziewczynie trochę czasu na ochłonięcie. Potrzebowałam powietrza i czekolady. Wyszłam z domu kupić wielka tabliczkę czekolady. wracając przez park pochłonęłam ja całą. Czekolada sprawia, że czuje się szczęśliwsza. Wróciłam do domu w trochę lepszym humorze. Chcąc nie chcąc musiałam odrobić lekcje. Wchodząc do pokoju zastałam Nialla z rozbawionym uśmiechem i moim laptopem na kolanach.<br />
- Niall! Czemu grzebiesz mi w komputerze!- krzyknęłam na niego wyrywając mu komputer. Spojrzałam na ekran i o mało co nie zapadłam się ze wstydu. Horan zauważył stronę o porad na temat przyjaźni i jak ją naprawić. Czy naprawdę tak trudno rozróżnić nasze komputery. Jego komputer jest nowy i wypasiony, a mój cóż.. trochę stary i posklejany. Swoją drogą, skoro nasi rodzice są razem i razem mieszkają to muszę poprosić o nowego laptopa.<br />
- Wiesz, ja cie biorę całkowicie na poważnie. Mogę nawet ci w tym pomóc.- powiedział z powagą. Zlustrowałam go szukając na jego twarzy oznaki kpiny. Nie znalazłam jej.<br />
- Niech ci będzie. A więc..- wyjaśniłam mu cały plan. Był trochę zdziwiony czemu po prostu nie mogę z nią pogadać, ale on nie zna mojej przyjaciółki. Wysłuchał mnie i zapewnił, że jeśli on w tym będzie to na pewno się uda.<br />
- Masz za bardzo wygórowane mniemanie o sobie.- parsknęłam. Zrobił obrażoną minę i obrócił się do mnie tyłem. Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam zeszyt z historii. Zerknęłam na notatki i stwierdziłam, że czeka mnie długi wieczór.<br />
***<br />
Kilka dni później siedzieliśmy w salonie korzystając z nieobecności rodziców, którzy poszli kolejny raz do teatru. Powtarzaliśmy w skupieniu cały plan. Wyglądał on tak, że Niall pomorze mi się 'włamać' do domu Bety. Podejdę do niej od tyłu i ja złapie uspokajając ją i wszystko jej wyjaśnię i poproszę, żeby mi wybaczyła. Całość wyglądała na naprawdę pokręcony i posrany plan, ale tylko w taki sposób jestem poprosić Bety o posłuchanie mnie bez wcześniejszego dyskutowania. Znajdowaliśmy się już w drodze do domu dziewczyny. Zauważyłam, że w towarzystwie Nialla ostatnio czuje się coraz bardziej swobodnie. Podeszliśmy pod drzwi. Umówiliśmy się, że Niall szybko odjedzie jak już się znajdę w środku, żeby nie budzić podejrzeń przechodniów. Otworzył drzwi metalowym drucikiem wpuszczając mnie do środka. Pocałował mnie w czoło nakazując uważać na siebie po czym ruszył w stronę samochodu i odjechał. Mówiąc szczerze to zapunktował sobie u mnie. Zamknęłam drzwi najciszej jak się dało i stanęłam nasłuchując kroków dziewczyny. Usłyszałam ja na górze. Miałam odruch zawołania jej, ale się powstrzymałam. Weszłam po cichu omijając skrzypiące schody. Zawsze marzyłam o domu ze schodami, ale najwidoczniej los chciał inaczej. Zauważyłam dziewczynę stojąca przy oknie wypatrującą czegoś. Podeszłam do niej od tyłu zasłaniając szybko jej usta.<br />
- Ćss.. to tylko ja.- powiedziałam- Proszę cię, Bety wybacz mi, że cię tak okropnie okłamałam. Nie chciałam tego. Miałam wam powiedzieć. Nie wiedziałam ile ten związek może potrwać spodziewałam się góra trzech tygodni, ale cóż, najwidoczniej im nie spieszno.- puściłam dziewczynę, która odwróciła się do mnie i wpadła mi w objęcia.<br />
- Ty wariatko! Myślałam, że to ten gość w czarnej bluzie pod moim domem.- powiedziała z ulgą.<br />
- Zaraz! Jaki gość?- zapytałam ze strachem.<br />
- No to pewnie był Niall, w końcu ktoś cię musiał tu przywieźć.- zgadnęła, a pokiwałam głową cały czas głęboko się zastanawiając czy Niall rzeczywiście miał na sobie czarną bluzę.Pewnie tak, a nawet jeśli, było ciemno więc Bety mogło się przywidzieć - No cóż. Wybaczam ci. Nie mogłam znieśc tej kłótni. Chodź wszystko mi opowiesz.- zaprowadziła mnie na dół do salonu gdzie opadłam na kanapę czekając na Bety z herbatą. Tak więc opowiedziałam jej wszystko całe moje życie odkąd pojawił się Niall.<br />
- Wow.- tylko tyle powiedziała moja przyjaciółka po skończonej opowieści- Kochasz go?- spojrzała mi w oczy. Kiedy to robiła zawsze wydawało mi się, że prześwietla mnie na wylot. Zastanawiałam się przez chwile.<br />
- Nie wiem.- wyszeptałam. Położyła mi ręke na ramieniu.<br />
- To musisz się dowiedzieć.<br />
- Ale gdzie?- spytałam.<br />
- Tutaj.- dotknęła mnie w miejsce gdzie powinno znajdować się serce.- Czekaj mam coś!- zawołała wesoło przynosząc butelkę szampana.- Musimy to polać!- krzyknęła kręcąc biodrami. Zaśmiałam się i przyjęłam kieliszek buzującego napoju. Musiałam uważać, bo przecież miałam wracać do domu na piechotę. Trzy-czwarte butelki wypiła Bety, ja pozwoliłam sobie na ta jedną-czwartą. Wychodząc upewniłam się, że zamknęła drzwi i ruszyłam w drogę powrotną. Cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi, ale kiedy oglądałam się za siebie nikogo nie było. W pewnej chwili usłyszałam tupot stóp na chodniku, gwałtownie sie odwróciła, ale spostrzegłam tylko nieznaczny ruch krzaka przy drodze. Była to najwyraźniej sprawka wiatru. Otuliłam się bluzą i przyśpieszyłam kroku. Nawet w domu nie czułam się całkowicie bezpieczna. Dopiero kiedy zobaczyłam blond czuprynę poczułam jak cała adrenalina schodzi ze mnie.<br />
____________________________________________________________________<br />
______________________________________________<br />
Najmocniej przepraszam, że taki krótki ten rozdział, ale zalezało mi, żeby skończyc w tym momencie. Obiecuje, że w następnym bedzie się trochę działo :)) Tak więc jeśli to ktokolwiek czyta wyraź swoją ocenę w komentarzu. Zalezy mi na tym ;)) xoxKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-29386675029416601002014-09-20T12:49:00.000-07:002014-12-21T13:17:07.783-08:00ROZDZIAŁ 10Wchodząc do pokoju zauważyłam Nialla siedzącego na łóżku z gitarą w ręce. Podniósł gwałtownie głowę kiedy usłyszał dźwięki.<br />
- To tylko ja.- poinformowałam go. Słysząc to chłopak odłożył gitarę.<br />
- Co tam?- zapytał wstając.<br />
- Dobrze. Wychodzę zaraz. Jak byś mógł powiedzieć mojej mamie, że wychodzę i może tak, a może nie wrócę dzisiaj.- wywróciłam oczami. Chłopak zaśmiał się i pokiwał twierdząco głową. Chodziłam po pokoju pakując wszystkie rzeczy, które chcę wziąć do Bety. Niall siedział opierając się o swoje łóżko i przeglądał zapewne twittera na telefonie. W pewnej chwili potknęłam się o jego zdecydowanie za długie nogi i wylądowałam na kolanach chłopaka. Kiedy nasze spojrzenia się zetknęły oboje wybuchneliśmy śmiechem. Nialler dopadł do mnie i zaczął mnie łaskotać. Mam pełno łaskotek. Zaczęłam się śmiać i krzyczeć na zmianę. Kiedy Horan mnie zostawił oddychałam i miałam potargane włosy.<br />
- Ty dupku.- zaśmiałam się. Poszłam do łazienki ogarnąć swoją fryzurę. Byłam totalnie zdziwiona, że nie doszło między nami do spięcia. Wydaje mi się, że to wydarzenie choć w połowie rozładowało napięcie między nami. W szkole Niall cały czas jest arogancki, ale on się tylko zgrywa. Widzę to. A ja... to ja. Usłyszałam pukanie do drzwi i kroki stawiane zapewne przez Nialla. Zamarłam na chwile. Tylko nie to. Wypadłam z łazienki, ale było już za późno. Usłyszałam już głosy dobiegające z korytarza. Zatrzymałam się i wstrzymałam oddech modląc się, aby to nie byli oni.<br />
- Niall?- zacisnęłam powieki. Miałam ochotę stąd wyparować.<br />
- Niall?- tym razem to był Harry.<br />
- Tak, to ja. An jest w..- Bety przerwała mu w pół zdania.<br />
- Co ty tu robisz?!- zapytała dziewczyna.<br />
- Emm.. mieszkam tu?- odpowiedział niepewnie.<br />
- Słucham?- Harry. Proszę Harry nie osądzaj mnie.<br />
- Anabell!- o w cholerę. Bety nigdy mnie tak nie nazywała. Weszłam powoli na korytarz czując na sobie trzy pary oczu. Wpatrywałam się w moje białe skarpetki.<br />
- Może byś wyjaśniła nam o co tu chodzi?- Bety wpatrywała się we mnie wściekłym spojrzeniem. Harry był smutny, a Niall zmieszany.<br />
- Tak. Miałam wam dzisiaj powiedzieć. Bo nasi rodzice są razem i mieszkamy razem od niecałego miesiąca.- przygryzłam wargę ze zdenerwowania.<br />
- Szkoda, że nie powiedziałaś nam tego wcześniej.- wysyczała wybiegając przez drzwi. Spojrzałam błagalnie na Harrego. Pokręcił smutno głową.<br />
- Przykro mi Anabell.- wyszedł. Odeszli. Tak jak wszyscy. Osunęłam się po ścianie i ukryłam twarz w ramionach. To byli moi pierwsi, prawdziwi przyjaciele. Byli kimś w rodzaju rodziny. Teraz ich straciłam. Poczułam samotną łzę spływającą po moim policzku. Jedna łza uwolniła całe ich morze. Teraz miałam zamoczona koszulkę. Poczułam dłoń na ramieniu. Podniosłam głowę spoglądając na Nialla. Odsunął się lekko zszokowany.<br />
- Ty płaczesz.- uniósł brwi. Otrząsnął się i przytulił mnie. Chwyciłam jego koszulkę w ręce i przywarłam całym ciałem do niego. W tych łzach kryło się tyle bólu, upokorzenia i smutku. Odkąd mój brat zniknął a tata zaczął pić przyrzekłam sobie nie płakać bo to tylko pokazuje twoje cierpienie i słabość. Jak ja się cholernie myliłam. Duszenie tych uczuć w sobie jest o wiele gorsze. Dopiero teraz dowiedziałam się jak to pomaga. Poczułam niesamowitą ulgę z ostatnią łzą. Ostatni raz płakałam kiedy Chris mnie rzucił. Zdawałam sobie sprawę z tego, że pomoczyłam chłopakowi całą koszulkę. Spojrzał na mnie ocierając kciukiem moja wargę.<br />
- Przygryzłaś sobie wargę.- oznajmił. W tym momencie było to najmniej istotne. Wpatrywałam się tępo w drzwi.- Może pójdziemy do salonu?- zapytał. Nie czekając na moja reakcje wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Zniknął na chwile w kuchni, ale wrócił z dwoma herbatami. Postawił je na stoliku i spojrzał na mnie. - Czemu im nie powiedziałaś?- tym razem to ja spojrzałam mu w oczy.- Rozumiem. Nie lubisz mnie, jestem dupkiem i..- przerwałam mu przyciskając swoje usta do jego. Zajęło mu parę sekund na zorientowanie sie co się dzieje, ale oddawał mi pocałunek. Utopiłam w nim wszystkie swoje uczucia, które mogłabym wymieniać tak długo na ile by starczyło czasu do tego, aż pojawiłabym się w gwiazdach. Wydaje mi się, że przez ten wybuch trochę zmiękłam i otworzyłam się lekko przed sobą. Kiedy już zabrakło nam powietrza odsuneliśmy się od siebie. Oddychałam ciężko podobno jak Niall. Przytuliłam się delikatnie do niego, a on objął mnie swoimi ramionami. Poczułam się trochę lepiej. Leżeliśmy w ciszy za co byłam dozgonnie wdzięczna chłopakowi.<br />
<br />
***<br />
Obudził mnie warkot silnika. Zajęło mi trochę czasu zanim spostrzegłam, że lezę na torsie Nialla, który śpi. Kiedy usłyszałam odgłosy kluczy gwałtownie wstałam budząc Nialla.<br />
- Co sie dzieje.- zapytał zachrypniętym głosem.<br />
- Rodzice.- wyszeptałam w panice. Chłopak gwałtownie wstał. Poszedł do pokoju, a ja do łazienki. Spojrzałam w lustro o mało nie dostając zawału. Miałam podkrążone i podpuchnięte oczy, czerwony nos i opuchnięte wargi, które były całe spierzchnięte. Obmyłam twarz wodą, rozczesałam włosy myjąc jednocześnie zęby i nałożyłam makijaż, aby ukryć cienie i opuchnięte wargi. Przy śniadaniu unikałam spojrzenia Nialla.<br />
- Więc jak było w Mullingar?- zapytał Niall.<br />
- Dobrze.-odpowiedział Steve smarując tosta- Babcia i dziadek trzymają się nieźle. Polubili Susan. Niedługo wybierzemy się tam wszyscy razem.- wiem, że w tej chwili spojrzał na mnie niepewnie, ale chętnie bym poznała dziadków Nialla dlatego przybrałam obojętną minę gryząc swój tost z dżemem. Rozmowa zeszła na dzienne tematy miedzy Stevem a mamą. Dokończyłam swoją kanapkę i wstałam. W pokoju walnęłam się na łóżko. Popatrzyłam na sztalugę i płótna. Dawno nie malowałam. Może dlatego, że nie miałam czasu. Może dlatego, że tyle się teraz działo. A może po prostu nie miałam co malować?<br />
- Co dzisiaj robisz?- zapytał Niall wchodząc do pokoju. Spojrzałam na niego uważnie.<br />
- Chyba nic.- wzruszyłam ramionami.- A czemu pytasz?<br />
- Chcę cię gdzieś zabrać.- uśmiechnął się. Aha.<br />
- Nie zapytałeś mnie.-<br />
- Nie muszę tego robić.- wyszedł z pokoju.- Rodzice wyszli do kościoła. Bądź gotowa za 20 minut!- usłyszałam jeszcze z korytarza. Westchnęłam i przekręciłam się na plecy. W sumie co mi szkodzi z nim jechać. I tak nic dzisiaj nie zrobię. Poza tym to grzech nie wyjść z domu w Londynie w środku lutego kiedy świeci słońce. Wciągnęłam na siebie przetarte dżinsy i sweter. Założyłam czarne, znoszone trampki. W chwili kiedy zawiązywałam sznurówki wszedł Niall.<br />
- Gotowa?- zapytał. Był radosny, ale jego oczy zdradzały zaskoczenie. A to się zdziwił chłopak. Zarzuciłam torbę na ramie i wyszłam za Niallem z domu. Umiejscowiłam się na fotelu i włączyłam radio.<br />
- Więc gdzie mnie zabierasz? - spytałam mrużąc oczy w słońcu, które akurat teraz było naprzeciwko.<br />
- Zobaczysz.- uśmiechnął się do mnie w swoich czarnych pilotkach. Zagłębiłam się w fotelu wsłuchując się w dźwięki rockowej muzyki. Patrzyłam z lekkim usmiechem na Nialla skupionego na drodze. Trzeba mu to przyznać, jeździ doskonale. Zatrzymaliśmy się przy plaży. Kojarzyłam to miejsce. Kiedys Harry z Bet namówili mnie na piknik zaraz po tym jak sie poznaliśmy. Można powiedzieć, że to miejsce zapieczętowało naszą przyjaźń. <i style="font-size: small;">Której już nie ma. </i>Uciszyłam swój wewnętrzny głos. Musze jakoś to naprawić. Chciałam otworzyć drzwi ale były zablokowane. Obserwowałam Nialla obchodzącego samochód i otwierającego mi drzwi.<br />
- Musiałeś to zrobić?- spytałam zakładając ręce na piersi.<br />
- Ależ oczywiście.- powiedział podając mi rekę. Pacnęłam go i wyszłam sama z samochodu. Poczułam powiew morskiego powietrza. Bez słowa ruszyłam za chłopakiem. Pieliśmy się przez parę minut pod górę.<br />
- Właściwie to po co my się teraz tu wspinamy?- krzyknęłam bo słychać było coraz bardziej szum fal rozbijających się o brzeg.<br />
- Zobaczysz.- odkrzyknął. Zajęło nam jeszcze chwilę póki nie weszliśmy na szczyt. Staliśmy na jakimś pieprzonym klifie. Osobiście uwielbiam być tak wysoko, ale tu wieje.<br />
- Czemu tu przyszliśmy?- spytałam zarzymując się obok chłopaka. Wpatrywał się w morze.<br />
- Moja mama uwielbiała to miejsce. Co roku przyjeżdżaliśmy tu na wakacje. To tata postanowił rozsypać tu jej prochy. Rozumiesz? Coś zamiast grobu. Tak jak inni przychodzą odwiedzać groby tak ja przychodzę tu. Postanowiliśmy się tu przeprowadzić nie tylko dlatego, że lubiła to miejsce, ale w Mullingar nie mogliśmy zacząć nowego życia. Coś na kształt blokady. Dlatego sprzedaliśmy tamten dom i przeprowadziliśmy się tutaj.- zamilknął. Postanowiłam sie nie odzywać, zamiast tego sięgnęłam po jego dłoń. Splótł nasze palce razem i przyciągnął mnie do siebie. Oparłam głowę o jego ramie wpatrując się w morze. Wiatr rozwiewał moje włosy, a mi było chłodno, ale ignorowałam to. Uwielbiałam znajdować się tak wysoko. Dawało mi to poczucie siły i bezpieczeństwa. Tak, jjakby nikt nie mógł mnie tu zranić. To było z pewnością najpiękniejsze miejsce na ziemi. W pewnej chwili Niall poruszył się dotykając mojego polika.<br />
- Jezu, An. Jesteś lodowata.- powiedział zszokowany.- Przepraszam cię, wracajmy. Zapomniałem, że nie wzięłaś kurtki z samochodu. Masz, weź moją.- przyjęłam jego kurtkę bo prawdę mówiąc rzeczywiście było zimno. Uderzył mnie zapach kawy. Dotarliśmy do samochodu dziesięć minut później. Niall włączył ogrzewanie i odpalił silnik. Pod domem stała zakapturzona postać i wpatrywała się w okno. Kiedy usłyszała samochód spojrzała w naszą stronę, a mnie zaparło dech w piersiach. To niemożliwe. To nie był Ash. Przecież on zginął. <i style="font-size: small;">Nie zginął. On zaginął.</i> Nie. Musiało mi się przewidzieć. Świeciło akurat słońce, więc nie mogłam dokładnie się przyjrzeć. W zamyśleń wyrwał mnie głos Nialla.<br />
- Masz zamiar tu siedzieć do końca świata?- wywróciłam oczami na jego uwagę i wyszłam z samochodu znowu ignorując jego rękę. Rozejrzałam się, ale po tajemniczej postaci nie było śladu.<br />
_________________________________________________________________<br />
_________________________________________<br />
Tak więc mamy rozdział dziesiąty! Nie było by go gdyby nie pomysł na nowy rozdział.<br />
KOMENTUJCIE SKARBY! WIDZE WYŚWIETLENIA Z KAŻDYM KOLEJNYM ROZDZIAŁEM, A NIE WIDZE KOMENTARZY :((( TYLKO JEDNO 'FAJNE' CZY 'OK' WYSTARCZY. CHCE WIEDZIEĆ ILE OSÓB TO CZYTA. Wiem, myślicie sobie kolejna kobieta chce te cholerne komentarze. Ale wy nie wiecie(może wiecie) jak to pomaga i motywuje. Naprawdę będę wdzięczna.<br />
No cóz, życzę miłego czytania! Buziaki xoxKayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6012364177365203493.post-23729133600438835302014-09-07T05:53:00.000-07:002014-09-18T11:31:22.638-07:00ROZDZIAŁ 9<span style="text-align: center;"> *POV NIALL*</span><br />
<span style="-align: center;"><br /></span>
<span style="-align: center;">Obudziłem się czując na sobie ciężar. Spojrząłem w dół i ujrzałem wtuloną w moją klatkę Anabell. Uśmiechnąłem się do siebie, przyciskając ją mocniej. Przypomniała mi się wczorajsza noc. Myślałem o jej bracie, tacie, chłopaku.. jak do cholery oni wszyscy mogli ja tak skrzywdzić?! Zatrzęsłem się, ze złości tym samym budząc Anabell. Przetarła swoimi małymi piąstkami oczy i spojrzała na mnie, Przez jej twarz przewinął się szok, zdziwienie i zmieszanie, aby pozostawić zastydzenie. Siedziała koło mnie rumieniąc się, a ja nie mogłem uwierzyć, że wyraz jej twarzy potrafi się zmieniać.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Um..pójdę sie przebrać.- wskazała na drzwi. Wstając zachwiała się, ale w pore ją złapałem.- Nie za dobrze sie czuje- powiedziała psikając.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Właśnie widzę. Poczekaj chwile.- poszłem do kuchni po lekarstwa i wode. Kiedy przyszedłem, An już spała więc zostawiłem jej tabletki na szafce wraz z wiadomością. Przebrałem się szybko w ciemne rurki i bordową bluzę. Złapałem kluczyki i wyszedłem. Przy szkole czekał już na mnie James.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Siemasz Ni!-przybilismy sobie piątki.- Widziałeś wczoraj tą akcje na meczu?- pokręciłem przecząco głową.- No to kurwa żałuj, że nie widziałeś akcji rozgrywającego.-oboje wciągneliśmy się w rozmowę o piłce.</span><br />
<span style="text-align: center;"> Mniej więcej w połowie lekcji dostałem wiadomośc od Anabell, że czuje się fatalnie, a jej mama, ani Bety czy Harry nie odbierają. Schowałem telefon i na najbliżeszej przerwie urwałem się z lekcji. Zastałem leżącą dziewczynę na łózku zwiniętą w kłębek z zamkniętymi oczami i kocem skopanym w nogach. Przykryłem ją i otworzyłem okno bo było tutaj strasznie duszno. </span><br />
<span style="text-align: center;">- Niall?- spytała. Odskoczyłem od jej łóżka na bezpieczną odległość uśmiechając się.</span><br />
<span style="text-align: center;">- To ja. Jak się czujesz?- podałem jej wodę, którą wypiła duszkiem.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Fatalnie.- otarła spierzchnięte usta dłonią i opadła na poduszki.- Chyba mam gorączke.- westchnęła. Chwyciłem termometr, który chciałem włożyć jej pod pache, ale ona zgromiła mnie wrozkiem i wyrwała mi go. Prychnałem, ale usiadłem obok niej na łózku. Kiedy termometr zapikał wyciągnąłem go i spojrzałem na wyświetlacz: 39,6'C.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Cholera jasna.- mruknałem.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Co się stało?</span><br />
<span style="text-align: center;">- Masz wysoką gorączke. Co mam zrobic?- zapytałem bezradnie. Wzięła tabletke na zbicie gorączki i powiedziała, żebym jej przyniósł miske z zimna wodą i ręcznik. Zrobiłem co kazała. Potem zamoczyła recznik i położyła go sobie na czole. Nie wiedząc co zrobić wyciągnąłem telefon bawiąc się nim. Po paru minutach zerknąłem na spiaca dziewczynę. Zdjąłem i zmoczyłem ręcznik tak jak ona i położyłem jej go na czole. Po kilku minutach stania pogłaskałem jej policzek i pocałowałem we włosy wychodząc. </span><br />
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;"> *POV ANABELL*</span><br />
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;">- Aaa!- zapiszczała Bety.- Moja ulubiona piosenka! Chodź!- pociagnęła mnie za łokieć w stronę parkietu. Zaśmiałam się i zaczełam tańczyć. Owszem byłam upita ale tylko troszeczkę. Musiałysmy wygladac jak dwie lesbijki ocierajac się o siebie w rytm muzyki, ale w tym momencie nie dbałam o to. Chciałam choc na chwile uwolnic się od tłoczacych sie mysli w mojej głowie. Jeśli chodzi o Nialla cały czas jest arogancki i cholernie wyniosły, a ja cały czas obojętna. Od tamtej nocy i mojej dawnej grypy między nami jest napięcie, którego nie umiem nazwać. Nasi rodzice są juz razem ze soba miesiac. Dochodzi jeszcze okłamywanie moich przyjaciół, szkoła i plotki których się obawiam. Kiedy piosenka sie skończyłą wróciłysmy do naszego stolika. Zauważyłam, jak Harry jednocześnie rozmawia z Seanem i zabiera napój roześmiannej Bety. </span><br />
<span style="text-align: center;">- Ja już chyba pójdę.- oznajmiłam. Dwie pary oczu skierowały sie na mnie. </span><br />
<span style="text-align: center;">- Odwiozę cię.- zaproponował Sean. Biłam się z myślami. Przez pare ostatnich dni Sean i Harry zakolegowali sie, więc czesto wychodził z nami na imprezy. widziałam jak na mnie patrzy. Ciągle w głowie miałam słowa Nialla, ale ten chłopak był taki miły, w przeciwieństwie do Horana.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Ok.- zgodziłam sie. Przecież to tylko koleżeńska propozycja, prawda? Pokiwałam do moich przyjaciół i założyłam na siebie swoja ukochana kurtkę. Jechaliśmy tym samym samochodem, którym odwoził mnie do domu w sylwestra.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Jesteśmy.- poinformował mnie kiedy zatrzymaliśmy się pod moim domem.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Dzięki za podwózkę.- powiedziałam otwierajac drzwi.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Anabell.- odwróciłam się.- Jak chcesz możemy kiedys razem gdzieś wyjsć.- uśmiechnął się.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Nie umawiam się, ale przemyśle to.- odpowiedziałam wymijajaco.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Ok.- usłyszałam kiedy zatrzasnełam drzwi od samochodu. W domu panował półmrok. Przeszłam po cichu przez korytarz wchodzac przez uchylone drzwi do naszego pokoju. W środku paliła sie lampka biurkowa, ale Nialla nigdzie nie było. Korzystając z sytuacji przebrałam się szybko w piżamę i umyłam zeby w łazience. Wróciwszy chłopak leżał na łóżku i grzebał w telefonie.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Gdzie byłaś?- zapytał nie odrywając wzroku od telefonu.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Nie twoja sprawa.- spojrzał na mnie wstając.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Kto cie odwiózł?- zadał drugie pytanie jak na mój gust trochę za ostro.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Dla twojej informacji był to Sean.- założyłam rece na piersi.</span><span style="text-align: center;"> Jego niebieskie oczy pociemniały. Znalazł sie tak blisko mnie, ze mogłam poczuć jego oddech.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Czemu się zgodziłas? Co za gnojek.- wymamrotął całując mnie mocno. Pozwoliłam mu się całowac nie oddając pocałunku. Kiedy skończył spojrzał mi prosto w oczy.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Obiecaj, że już nigdy tego więce nie zrobisz.- w jego oczach mogłam doszukac się błagania. Kiwnęłam nieznacznie głową, ale to mu wystarczyło. Osunął się ode mnie i podszedł do swojego łóżka.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Dobranoc.</span><br />
<span style="text-align: center;">- Branoc.- wymamrotałam i równiez wsunełam sie pod pościel. Zastanwiajac się, czemu ja do diabła stałam sie tak łatwa?! Niestety, głęboko we mnie znałam odpowiedź na to pytanie. Po prsotu bąłam sie do tego przyznać.</span><br />
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;"> ***</span><br />
<span style="text-align: center;"><br /></span>
- Więc dzisiaj idziemy do Bety ogladac film?- zapytał Harry dopijając alkochol w puszce.<br />
- Oczywiście.- pokiwała glową dziewczyna. Patrzyłam tepo na znikającą puszkę pod butem Harrego. Podniosłam głowe napotykając wzrok Harrego.<br />
- Tak, przyjde też tylko muszę isć się przebrać. Widzimy się u Bet o 20?- spytałam. Przytakneli i odeszli. Ruszyłam w droge powrotna do domu. Nie mam pojęcia czy powiedziec im o Niallu i jego tacie z moją mamą. Wiem, że Bety się obrazi, a Harry bedzie smutny, ze ich okłamałam, ale.. ja po prostu boję się, że to wyjdzie na jaw. Muszę im przy najbliższej okazji powiedzieć.<br />
<span style="text-align: center;"><br /></span><span style="text-align: center;"> <b><span style="font-size: x-small;">Jak macie chociaż trochę czasu zostawcie komentarz. To pomaga :)</span></b></span><br />
<span style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"><b><br /></b></span></span>
<span style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"><b>_______________________________________________________<br />_______________________________</b></span></span><br />
<span style="text-align: center;">Strasznie, strasznie przepraszam, że tak dłuuugo. :( Rozdział krótki i beznadziejny, ale to dlatego, że nie miałam weny i motywacji(no nie ukrywajmy widzę wyswietlenia, a nie widze komentarzy :>) A do tego dochodzi jeszcze szkoła i nauka :(( Chciałabym dodawać co tydzień w weekend (może się uda :))</span><br />
<span style="text-align: center;">Buziaki xox</span><br />
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;"> <b><span style="font-size: x-small;">Jak macie chociaż trochę czasu zostawcie komentarz. To pomaga :)</span></b></span>
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;"> </span>Kayahttp://www.blogger.com/profile/09598137687124168747noreply@blogger.com3